Rano wstałam dość wcześnie. Miałam nadzieję, że to co
wczoraj widziałam było tylko i wyłącznie w mojej wyobraźni. Niestety myliłam
się. Gdy weszłam do salonu zastałam ten sam widok. Na podłodze leżały butelki
po alkoholu i sterta pustych puszek. Moją pierwszą myślą było to, aby wejść do
sypialni Wojtka i obudzić go wiadrem zimnej wody. Byłam na niego wściekła, że
zachował się aż tak nieodpowiedzialnie. Nie mogłam tylko zrozumieć dlaczego on
tak zrobił, czemu tak się zachował? Postanowiłam udać sie do pomieszczenia, w
którym spał Szczęsny.
-Czas wstawać!!-krzyknęłam, o dziwo on nic nie odpowiedział
tylko obojętnym wzrokiem na mnie spojrzał i wyszedł do toalety. Ja nie poddałam
się obiecałam sobie, że dowiem się co było powodem jego zachowania. Obawiałam się
najgorszego…
Po około dziesięciu minutach Wojtek wyszedł z łazienki i
spojrzał na mnie siedzącą na skraju jego łóżka.
-A ty co tu jeszcze robisz?
-To chyba raczej ja powinnam zapytać ciebie czemu wczoraj
zastałam mieszkanie a przede wszystkim ciebie w takim stanie?
-To nie twoja sprawa-powiedział oschle nie patrząc nawet w
moją stronę
-Wojtek co się stało?
-To nie ważne
-To jest ważne, martwię się o ciebie
-Ty, o mnie? Chyba sobie żartujesz? Jak na razie to ja cię niańczę
i nie wciskaj mi kitu, że się o mnie martwisz, a teraz lepiej wyjdź i daj mi
spokój chcę pobyć sam
Zabolało mnie to, cholernie mnie zabolało. Nie miałam
pojęcia, że jestem dla niego aż tak
wielkim ciężarem. Nie chciałam o tym myśleć, ze łzami w oczach wyszłam z jego
pokoju i postanowiłam zajać się sprzątaniem tego burdelu. Tak jasne, wiem, że
to głupie sprzątam tony śmieci po facecie, który właśnie mnie cholernie zranił,
ale tylko w ten sposób mogłam o tym wszystkim zapomnieć i to w tym momencie
było najważniejsze.
Po moim policzku nadal spływały łzy, gdy nagle do pokoju
ktoś wszedł. Mogła to być tylko i wyłącznie jedna osoba-Wojciech.
-Możemy pogadać?
-Nie mamy o czym, chyba, że o tym iż jestem twoim ciężarem?-
otarłam płynące łzy
-Majka posłuchaj to nie tak, ja po prostu, byłem
zdenerwowany i…przepraszam cie najszczerzej jak mogę
-Oszczędź sobie
-Maja to nie tak wysłuchaj mnie
-A wiec słucham
Na cały świat-Ja, ja
chyba nie jestem jeszcze na to gotowy-zawahał się
-Na co do cholery?!
-Dobrze siadaj-zasiedliśmy na kanapie, natomiast Wojtek zaczął
swój wyczerpujący monolog
-Posłuchaj pamiętasz jak wyjechałaś? No więc ja wtedy
poszedłem oświadczyć się Sandrze. Ona nie przyjęła ich i nadmiar złego
oznajmiła mi, że naszego dziecka już nie ma. Załamałem się, pojechałem do
pobliskiego marketu i kupiłem kilkanaście butelek i puszek alkoholu, upiłem się
a ty zastałaś mnie wczoraj w takim stanie. Ja wiem, że nie powinienem cie tak potraktować, ale proszę spróbuj choć
trochę mnie zrozumieć, choć wiem, że to trudne, ale ja naprawdę cie ogromnie
przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczysz-zakończył
wyczerpującą mowę
Nadal nie mogłam się otrząsnąć, moje uczucia związane z porannym
zachowaniem Wojtka zeszły na drugi plan. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co
usłyszałam. Jak ona mogła to zrobić? Jedyne co w tej sytuacji mogłam zrobić to
przytulić Chłopaka i powiedzieć jak bardzo jest mi przykro, tak też uczyniłam.
-Dziękuję ci-szepnął
-Dziękuję ci za to, ze jesteś i mam nadzieję, że zawsze
będziesz-dokończył
Ja tylko uśmiechnęłam się i nadal siedziałam wtulona w
Szczęsnego po chwili zakomunikowałam
-Posłuchaj, ty nie możesz tak tego zostawić, musisz ta
sprawę wyjaśnić do końca.
-Co sugerujesz?
-Jedź do niej jutro i spokojnie porozmawiaj, wyjaśnijcie
sobie wszystko może miała jakiś powód…
-Maja powód żeby usunąć dziecko? Żeby je zabić?
-Nie nie o to chodzi, bo widzisz może ona ma jakiś problem i
trzeba jej pomóc.
-Ja nie wiem czy dam radę, ale postaram się
***********************************************************
Z perspektywy Wojciecha
Następny dzień
Wczorajsza rozmowa z Majką dała mi Dużo do myślenia.
Postanowiłem, że jednak odwiedzę Sandrę i spróbuje z nią normalni porozmawiać.
Wstałem dość wcześnie, zjadłem śniadanie i wyszedłem do dziewczyny. Gdy byłem
pod jej domem i właśnie miałem wychodzić z samochodu zobaczyłem, że gdzieś
wychodzi. Może to głupie, ale postanowiłem sprawdzić gdzie się wybiera.
Chciałem mieć pewność, że mnie nie zdradzała i choć może tylko osie łudziłem to
miałam nadzieję, że może nie usunęła naszego maleństwa.
Po krótkim czasie dotarłem za nią do pobliskiej przychodni,
wszedłem za nią do budynku i ukradkiem udałem się przed gabinet, do którego
wchodziła kilka chwil wcześniej Sandra.
Na drzwiach widniała tabliczka z napisem „Johan Bread-Ginekolog”
byłem zdziwiony co Sandra może robić u ginekologa skoro niedawno wsunęła
dziecko. Po kilkuminutowym czekaniu dziewczyna wyszła z gabinetu. Chciałem do
nie podejść, ale coś mnie zatrzymało. Przeczucie.
Postanowiłem wejść do gabinetu lekarza i po prostu zapytać o
Sandrę i „nasze dziecko”.
-Dzień dobry
-Witam miło mi, w czym mogę pomóc?
-Otóż jestem przyjacielem Sandry Dziwiszek, można by żec
kimś bardzo bliskim i chciałbym się cos dowiedzieć
-Ach tak, pan jest pewnie jej narzeczonym-powiedział
meżczyzna
-Tak dokładnie-skłamałem, co miałem zrobić chciałem
dowiedzieć się jak najwięcej a wiedziałem, ze całkowicie obcej osobie nic nie powiem.
-Przykro mi, ale nie mogę udzielić panu żadnych informacji
-Ale pan nie rozumie
-To chyba pan tu czegoś nie rozumie, obejmuje mnie tajemnica
lekarska i nie mogę panu udzielać żadnych informacji na temat stanu zdrowia
jakiego kol wiek z pacjentów
Gdy postawny mężczyzna to mówił zauważyłem iż na biurku leży
karta Sandry. Szybkim ruchem wziąłem ja do rąk
I zanim mężczyzna to
spostrzegł zacząłem ją czytać. Nie mogłem z tego nic zrozumieć bo na tej cholernej
karcie nie pisało nic o żadnym usunięciu a tym bardziej już o samej ciąży.
-Proszę mi to natychmiast oddać-krzyknął mężczyzn
-Czemu to nie pisze nic o żadnej ciąży, a tym bardziej o jej
usunięciu-wykrzyczałem
-Może pan to zostawić-jeszcze bardziej uniósł się lekarz
-Nie dopóki mi pan tego nie wyjaśni
-Może dla tego, że napa narzeczona nie była nigdy w ciąży-wykrzyczał
rozwścieczony
Ja ciągle stałem jak wryty, po paru minutach odwróciłem się
na pięcie i wyszedłem z gabinetu. Miałem mieszane uczucia, nie wiedziałem czy
mam się cieszyć czy być wściekły. Postanowiłem udać się do mieszkania dziewczyny
i wyjaśnic sobie wszystko raz na zawsze.
*******************************
Dom Dziewczyny
Zapukałem nerwowo do drzwi, po chwili otworzyła mi Sandra.
-Dlaczego mnie okłamałaś?
-Nie rozumiem o co ci chodzi?
-O co? O dziecko, co ciążę, o wszystko
-Wojtek ty nic nie rozumiesz
-Tak? Więc wytłumacz mi to
-Będziemy tak stać w drzwiach?
-Tak-powiedziałem surowo
-Dobrze, posłuchaj, ja wtedy wiedziałam, ze ty chce ze mną
zerwać a ja nie byłam na to gotowa skłamałam, tak skłamałam, ale zrozum co
miałam zrobić?
-To czemu skłamałaś mówiąc, ze je usunęłaś
-Po tym jak mnie tak zbeształeś bałam się, bałam się przyznać.
Potem pojawił się Max, stał mi się bliższy i kiedy przyszedłeś do mnie się oświadczyć
ja nie miałam odwagi się przyznać, po prostu się bałam.
-Jak mogłaś!!
-A swoją droga ty z kąt wiesz?
-Nie twoja sprawa, jesteś zwykłą szmatą, tyle mam ci do
powiedzenia
-Ja nie chciałam cię zranić, ale zrozum ja kocham Maxa a on kocha mnie
-Wiesz co zniknij na zawsze z mojego, nie chcę cie znać
-Ja naprawdę chciałam dobrze
-Akurat-powiedziałem tylko tyle i odszedłem, byłem wsciekły,
wróciłem do domu, gdzie ciekała na mnie Maja.
-I co?
-Nic Sandra nie była w ciąży-powiedziałem obojętnie
-Naprawdę?-widać nie mogła w to uwierzyć
-Tak, zadowolona?
-Przepraszam, nie chciałam aby to tak zabrzmiało
-Nie to ja przepraszam, ja po prostu nie mogę uwierzyć w to
co się stało, ja nie wiem czy mam się Cieszyc, czy może być wścieły?
-Posłuchaj powinieneś się Cieszyc z tego, że Sandra go
jednak nie usunęła i, ze wiesz na czym stoisz a na rodzinę przyjdzie czas, ona
nie była ciebie warta-powiedziała na bezdechu.
-Może masz rację, ale
chyba już przyzwyczaiłem się do myśli, że będę ojcem
-Nic straconego w przyszłości będziesz jeszcze
lepszym-powiedziała i wyszła do sypialni.
Długo zastanawiałem się nad jej słowami i doszedłem do
wniosku iż dobrze się stało jak się stało. Teraz czeka mnie kilka ważnych
meczów a przede wszystkim święta. W tym roku to mama przyjeżdża do mnie do
Londynu. Ona jeszcze nie wie, ze rozstałem się z Sandrą i niech na razie lepiej
tak zostanie. Dwie się w swoim czasie.
****************************************
Kochani i oto mamy następny. Jedna sprawa się wyjaśniła a teraz
czas na szalone święta, choć wiem, że to dość dziwny czas na święta to mam
nadzieję, ze kolejny wam się spodoba nastepny tym razem jak zwykle w sobote
jutro mecz i zastanawiam się czy w następny dodać kilka zdjeć zz moich
przygotowań do meczu jeśli chcecie to piszcie a takie dodam jestem mega happy
gdyż właśnie dobiedziałam się,ze w wakacje odwiedzę PGE arena niestety nie na
mecz ale zawsze to cos
Czytasz=Komentujesz
Pozdrawiam J