piątek, 24 maja 2013

Rozdział ósmy


Rano wstałam dość wcześnie. Miałam nadzieję, że to co wczoraj widziałam było tylko i wyłącznie w mojej wyobraźni. Niestety myliłam się. Gdy weszłam do salonu zastałam ten sam widok. Na podłodze leżały butelki po alkoholu i sterta pustych puszek. Moją pierwszą myślą było to, aby wejść do sypialni Wojtka i obudzić go wiadrem zimnej wody. Byłam na niego wściekła, że zachował się aż tak nieodpowiedzialnie. Nie mogłam tylko zrozumieć dlaczego on tak zrobił, czemu tak się zachował? Postanowiłam udać sie do pomieszczenia, w którym  spał Szczęsny.
-Czas wstawać!!-krzyknęłam, o dziwo on nic nie odpowiedział tylko obojętnym wzrokiem na mnie spojrzał i wyszedł do toalety. Ja nie poddałam się obiecałam sobie, że dowiem się co było powodem jego zachowania. Obawiałam się najgorszego…
Po około dziesięciu minutach Wojtek wyszedł z łazienki i spojrzał na mnie siedzącą na skraju jego łóżka.
-A ty co tu jeszcze robisz?
-To chyba raczej ja powinnam zapytać ciebie czemu wczoraj zastałam mieszkanie a przede wszystkim ciebie w takim stanie?
-To nie twoja sprawa-powiedział oschle nie patrząc nawet w moją stronę
-Wojtek co się stało?
-To nie ważne
-To jest ważne, martwię się o ciebie
-Ty, o mnie? Chyba sobie żartujesz? Jak na razie to ja cię niańczę i nie wciskaj mi kitu, że się o mnie martwisz, a teraz lepiej wyjdź i daj mi spokój chcę pobyć sam
Zabolało mnie to, cholernie mnie zabolało. Nie miałam pojęcia, że jestem dla niego  aż tak wielkim ciężarem. Nie chciałam o tym myśleć, ze łzami w oczach wyszłam z jego pokoju i postanowiłam zajać się sprzątaniem tego burdelu. Tak jasne, wiem, że to głupie sprzątam tony śmieci po facecie, który właśnie mnie cholernie zranił, ale tylko w ten sposób mogłam o tym wszystkim zapomnieć i to w tym momencie było najważniejsze.
Po moim policzku nadal spływały łzy, gdy nagle do pokoju ktoś wszedł. Mogła to być tylko i wyłącznie jedna osoba-Wojciech.
-Możemy pogadać?
-Nie mamy o czym, chyba, że o tym iż jestem twoim ciężarem?- otarłam płynące łzy
-Majka posłuchaj to nie tak, ja po prostu, byłem zdenerwowany i…przepraszam cie najszczerzej jak mogę
-Oszczędź sobie
-Maja to nie tak wysłuchaj mnie
-A wiec słucham
 Na cały świat-Ja, ja chyba nie jestem jeszcze na to gotowy-zawahał się
-Na co do cholery?!
-Dobrze siadaj-zasiedliśmy na kanapie, natomiast Wojtek zaczął swój wyczerpujący monolog
-Posłuchaj pamiętasz jak wyjechałaś? No więc ja wtedy poszedłem oświadczyć się Sandrze. Ona nie przyjęła ich i nadmiar złego oznajmiła mi, że naszego dziecka już nie ma. Załamałem się, pojechałem do pobliskiego marketu i kupiłem kilkanaście butelek i puszek alkoholu, upiłem się a ty zastałaś mnie wczoraj w takim stanie. Ja wiem, że nie powinienem  cie tak potraktować, ale proszę spróbuj choć trochę mnie zrozumieć, choć wiem, że to trudne, ale ja naprawdę cie ogromnie przepraszam  i mam nadzieję, że mi wybaczysz-zakończył wyczerpującą mowę
Nadal nie mogłam się otrząsnąć, moje uczucia związane z porannym zachowaniem Wojtka zeszły na drugi plan. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Jak ona mogła to zrobić? Jedyne co w tej sytuacji mogłam zrobić to przytulić Chłopaka i powiedzieć jak bardzo jest mi przykro, tak też uczyniłam.   
-Dziękuję ci-szepnął
-Dziękuję ci za to, ze jesteś i mam nadzieję, że zawsze będziesz-dokończył
Ja tylko uśmiechnęłam się i nadal siedziałam wtulona w Szczęsnego po chwili zakomunikowałam
-Posłuchaj, ty nie możesz tak tego zostawić, musisz ta sprawę wyjaśnić do końca.
-Co sugerujesz?
-Jedź do niej jutro i spokojnie porozmawiaj, wyjaśnijcie sobie wszystko może miała jakiś powód…
-Maja powód żeby usunąć dziecko? Żeby je zabić?
-Nie nie o to chodzi, bo widzisz może ona ma jakiś problem i trzeba jej pomóc.
-Ja nie wiem czy dam radę, ale postaram się
                                ***********************************************************
Z perspektywy Wojciecha
Następny dzień
Wczorajsza rozmowa z Majką dała mi Dużo do myślenia. Postanowiłem, że jednak odwiedzę Sandrę i spróbuje z nią normalni porozmawiać. Wstałem dość wcześnie, zjadłem śniadanie i wyszedłem do dziewczyny. Gdy byłem pod jej domem i właśnie miałem wychodzić z samochodu zobaczyłem, że gdzieś wychodzi. Może to głupie, ale postanowiłem sprawdzić gdzie się wybiera. Chciałem mieć pewność, że mnie nie zdradzała i choć może tylko osie łudziłem to miałam nadzieję, że może nie usunęła naszego maleństwa.
Po krótkim czasie dotarłem za nią do pobliskiej przychodni, wszedłem za nią do budynku i ukradkiem udałem się przed gabinet, do którego wchodziła kilka chwil wcześniej Sandra.
Na drzwiach widniała tabliczka z napisem „Johan Bread-Ginekolog” byłem zdziwiony co Sandra może robić u ginekologa skoro niedawno wsunęła dziecko. Po kilkuminutowym czekaniu dziewczyna wyszła z gabinetu. Chciałem do nie podejść, ale coś mnie zatrzymało. Przeczucie.
Postanowiłem wejść do gabinetu lekarza i po prostu zapytać o Sandrę i „nasze dziecko”.
-Dzień dobry
-Witam miło mi, w czym mogę pomóc?
-Otóż jestem przyjacielem Sandry Dziwiszek, można by żec kimś bardzo bliskim i chciałbym się cos dowiedzieć
-Ach tak, pan jest pewnie jej narzeczonym-powiedział meżczyzna
-Tak dokładnie-skłamałem, co miałem zrobić chciałem dowiedzieć się jak najwięcej a wiedziałem, ze całkowicie obcej osobie nic nie powiem.
-Przykro mi, ale nie mogę udzielić panu żadnych informacji
-Ale pan nie rozumie
-To chyba pan tu czegoś nie rozumie, obejmuje mnie tajemnica lekarska i nie mogę panu udzielać żadnych informacji na temat stanu zdrowia jakiego kol wiek z pacjentów
Gdy postawny mężczyzna to mówił zauważyłem iż na biurku leży karta Sandry. Szybkim ruchem wziąłem ja do rąk
 I zanim mężczyzna to spostrzegł zacząłem ją czytać. Nie mogłem z tego nic zrozumieć bo na tej cholernej karcie nie pisało nic o żadnym usunięciu a tym bardziej już o samej ciąży.
-Proszę mi to natychmiast oddać-krzyknął mężczyzn
-Czemu to nie pisze nic o żadnej ciąży, a tym bardziej o jej usunięciu-wykrzyczałem
-Może pan to zostawić-jeszcze bardziej uniósł  się lekarz
-Nie dopóki mi pan tego nie wyjaśni
-Może dla tego, że napa narzeczona nie była nigdy w ciąży-wykrzyczał rozwścieczony
Ja ciągle stałem jak wryty, po paru minutach odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z gabinetu. Miałem mieszane uczucia, nie wiedziałem czy mam się cieszyć czy być wściekły. Postanowiłem udać się do mieszkania dziewczyny i wyjaśnic sobie wszystko raz na zawsze.
                                                               *******************************
Dom Dziewczyny
Zapukałem nerwowo do drzwi, po chwili otworzyła mi Sandra.
-Dlaczego mnie okłamałaś?
-Nie rozumiem o co ci chodzi?
-O co? O dziecko, co ciążę, o wszystko
-Wojtek ty nic nie rozumiesz
-Tak? Więc wytłumacz mi to
-Będziemy tak stać w drzwiach?
-Tak-powiedziałem surowo
-Dobrze, posłuchaj, ja wtedy wiedziałam, ze ty chce ze mną zerwać a ja nie byłam na to gotowa skłamałam, tak skłamałam, ale zrozum   co miałam zrobić?
-To czemu skłamałaś mówiąc, ze je usunęłaś
-Po tym jak mnie tak zbeształeś bałam się, bałam się przyznać. Potem pojawił się Max, stał mi się bliższy i kiedy przyszedłeś do mnie się oświadczyć ja nie miałam odwagi się przyznać, po prostu się bałam.
-Jak mogłaś!!
-A swoją droga ty z kąt  wiesz?
-Nie twoja sprawa, jesteś zwykłą szmatą, tyle mam ci do powiedzenia
-Ja nie chciałam cię zranić, ale zrozum ja kocham Maxa  a on kocha mnie
-Wiesz co zniknij na zawsze z mojego, nie chcę cie znać
-Ja naprawdę chciałam dobrze
-Akurat-powiedziałem tylko tyle i odszedłem, byłem wsciekły, wróciłem do domu, gdzie ciekała na mnie Maja.
-I co?
-Nic Sandra nie była w ciąży-powiedziałem obojętnie
-Naprawdę?-widać nie mogła w to uwierzyć
-Tak, zadowolona?
-Przepraszam, nie chciałam aby to tak zabrzmiało
-Nie to ja przepraszam, ja po prostu nie mogę uwierzyć w to co się stało, ja nie wiem czy mam się Cieszyc, czy może być wścieły?
-Posłuchaj powinieneś się Cieszyc z tego, że Sandra go jednak nie usunęła i, ze wiesz na czym stoisz a na rodzinę przyjdzie czas, ona nie była ciebie warta-powiedziała na bezdechu.
 -Może masz rację, ale chyba już przyzwyczaiłem się do myśli, że będę ojcem
-Nic straconego w przyszłości będziesz jeszcze lepszym-powiedziała i wyszła do sypialni.
Długo zastanawiałem się nad jej słowami i doszedłem do wniosku iż dobrze się stało jak się stało. Teraz czeka mnie kilka ważnych meczów a przede wszystkim święta. W tym roku to mama przyjeżdża do mnie do Londynu. Ona jeszcze nie wie, ze rozstałem się z Sandrą i niech na razie lepiej tak zostanie. Dwie się w swoim czasie.
                                                 ****************************************
Kochani i oto mamy następny. Jedna sprawa się wyjaśniła a teraz czas na szalone święta, choć wiem, że to dość dziwny czas na święta to mam nadzieję, ze kolejny wam się spodoba nastepny tym razem jak zwykle w sobote jutro mecz i zastanawiam się czy w następny dodać kilka zdjeć zz moich przygotowań do meczu jeśli chcecie to piszcie a takie dodam jestem mega happy gdyż właśnie dobiedziałam się,ze w wakacje odwiedzę PGE arena niestety nie na mecz ale zawsze to cos
Czytasz=Komentujesz              



                   Pozdrawiam J

sobota, 18 maja 2013

Rozdział siódmy


-A wiec słucham-powiedziałam
-Wiesz dużo nad tym myślałem i doszedłem do wniosku, że to musi być moje dziecko i muszę ponieść odpowiedzialność za moje czyny.
-A wiec? Co postanowiłeś?
-Bo widzisz ,ja, ja chcę spróbować wszystko od nowa, chcę spróbować, może nam się uda.
-Cieszę się-skłamałam i wyszłam do swojego pokoju
Gdy już znajdowałam się w sypialni po moim policzku pociekły łzy. Sama nie wiedziałam dla czego, co myślałam, że Wojtek nie wróci do Sandry? Ale właściwie czemu, czemu kurwa? No dobrze może i ostatnimi czasy Wojciech stał mi się bliższy, ale nie aż tak bardzo. Nie wiem, może po prostu boję się, że po raz kolejny stracę bliską mi osobę? Z reszta nie ważne, chyba będę musiała pomyśleć nad nowym mieszkaniem, bo przecież    gdy wprowadzi się tu Sandra nie będzie dla mnie miejsca. Moje rozmyślania przerwała wiadomość. Była od Amelii.
„Hej kochana mam dla ciebie  mega interesującą propozycję, czekam na skypie”
Zdziwiłam się o co może chodzić. Szybko udałam się do komputera i po chwili połączyłam się z Amelią.
-Hej-powiedziała z entuzjazmem dziewczyna
-Cześć odpowiedziałam-starałam się ,aby mój głos brzmiał w miarę normalnie
-Co ty taka przybita?-zapytała dziewczyna
-Ja? Nie, wydaje ci się-skłamałam
-No dobrze nie ważnie, słuchaj mam dla ciebie fantastyczne wieści
-Tak? Jakie?
-Otóż za tydzień mamy 3 dni  wolne prawda?
-No tak, co w związku z tym?

-Otóż całą paczka wybieramy się do  Wood Green ,do ekskluzywnego Spa.

-Wiesz ja sama nie wiem…

-Nie słyszę odmowy, nawet chłopaki dali się namówić, a chyba zdajesz sobie sprawę jakie to było trudne

-Ale ja naprawdę nie wiem, mam teraz wiele spraw na głowie i…-nie zdążyłam dokończyć, gdyż do pokoju wszedł Wojtek.

-Nie przeszkadzam?-powiedział

Byłam trochę niezadowolona, że wszedł w takim momencie, po za tym ciągle miałam przed oczami sytuację w salonie.

-A może ty namówisz Maję na mały wypad za miasto?-powiedziała z nadzieja dziewczyna

-Nie Amelia to nie jest…-niedokończyłam

- Jaki wypad?

-Do Spa, wybieramy się całą paczką, nawet chłopcy dali się namówić.

-To jest świetny pomysł-powiedział chłopak, a ja tylko popatrzyłam na niego z niedowierzaniem

-Wojtek jesteś świetny, dziękuję ci-powiedziała i się rozłączyła, ja nadal byłam w szoku, po chwili jednak się otrząsnęłam.

-Wojtek, ja naprawdę nie mam najmniejszej ochoty tam jechać, a ty podejmujesz decyzje za mnie-wykrzyczałam      

-Posłuchaj przeszłaś bardzo dużo i…

-Co? Ja? Z reszta nie ważne, jeśli chcesz mnie się pozbyć z domu to wystarczyło powiedzieć, a po za tym nie martw się, już niedługo nie będę wam przeszkadzać.   

-Co? O czym ty mówisz?

-Posłuchaj niedługo wprowadzi się to Sandra, a kiedy urodzi się wam dziecko ja będę tu przeszkodą-powiedziałam ze łzami w oczach

-Ja nie chcę nią być, musisz mi dać po prostu trochę czasu, a obiecuję ,ze wyprowadzę się jak szybko będzie to możliwe

-Nawet tak nie myśl, ja po prostu chciałem, abyś odpoczęła, to wszystko. A co do wyprowadzki to znajdzie się tu miejsce dla nas wszystkich-powiedział

-Mimo wszystko ja nie wiem czy to dobry pomysł…

-To bardzo dobry pomysł, jedź odpoczniesz, oderwiesz się od codzienności

-Nie wiem

-Proszę cie jedź, spędzisz trochę czasu z przyjaciółmi, których zdrowo zaniedbałaś przeze mnie

-Może masz rację…

-Mam-uśmiechnął się i wyszedł

                                                    **************************************

Kilka dni później

Dni mijały mi szybko, postanowiłam jednak pojechać razem z przyjaciółmi. Może to rzeczywiście był dobry pomysł?

Byłam już spakowana gdy do drzwi zapukali znajomi:

-Gotowa?-zapytali

-Jasne-pożegnałam się z Wojtkiem i wyszłam z mieszkania.

                                                           ***********************************

Z perspektywy Wojciecha

Dzisiaj Majka wyjeżdżała ze znajomymi. Cieszę się, że udało mi się ją do tego namówić. Ona odpocznie, a ja zrobię to co już chyba dawno powinienem.

Wczoraj wybrałem się z Theo do jubilera, aby kupić pierścionek dla Sandry. Mężczyzna zapakował nam go w czerwone pudełeczko w kształcie serca. Tak, tak chciałem się jej oświadczyć. Czemu? Parę dni temu rozmawiałem z moim bratem, który uświadomił mi, że muszę ponieść odpowiedzialność za swoje czyny.

                                            **************************************************

Teraz stoję przed drzwiami mieszkania Sandry, serce bije mi jak oszalałe. Czy ja tego wogule chcę?  Jasne, że gdybym mógł zaczekałbym z tym jeszcze przynajmniej parę miesięcy, ale no właśnie,  nie mogę.

Nerwowo zastukałem do drzwi, w których po chwili pojawił się przyjaciel Sandry Max. Jakos nigdy nie byłem o niego zazdrosny, ale tym razem był bez koszulki. To jednak nie wyprowadziło mnie z równowagi. Zapytałem tylko

-Jest Sandra?

-Tak jest, Sandra chodź na chwilę-ulżyło mi gdy zobaczyłem ja ubraną, myślałem, że miedzy nimi coś zaszło.

-Posłuchaj wiem, że nie odzywałem się od czasu naszej kłótni, ale wybacz musiałem sobie to wszystko przemyśleć i chciałem cie zapytać czy zostaniesz moja żoną?

Widać było, że dziewczyna była mocno zszokowana, a ja nadal klęczałem w progu

-Posłuchaj Wojtek po tym co mi powiedziałeś, jak zmieszałeś mnie z błotem, ja nie mogę przyjąć twoich oświadczyn

-Ale jak to? A co z dzieckiem?Kto je wychowa?

-Nikt Wojtku, nikt.

-Jak to?-mówiąc to wstałem

-Jego już nie ma-powiedziała to nadzwyczaj spokojnie

-Co? Jak to? Zabiłaś je?-ona nic nie odpowiedziała i zamknęła mi drzwi przed nosem

Stałem jeszcze kilka minut jak wryty nie dowierzając temu co usłyszałem.

Po kilki chwilach całkiem bez emocji wsiadłem do samochodu, a nastepnie kupiłem hektolitry alkoholu, którym upijałem się przez cały czas w drodze do mieszkania jak i w nim.

                                         *****************************************************

Z perspektywy Majki

Wojtek i Amelia mieli rację ten wyjazd dobrze mi zrobił. Wypoczęłam i stałam się nad wymiar spokojna. Chłopcy cały czas się wygłupiali, choć muszę przyznać, że dzielnie znosili nasze zachcianki typu: masarz, kąpiel błotna, czy depilacja. Oj tak z ta ostatnia było przekomicznie. Ale wszystko po kolei, gdy ostatniego dnia chciałyśmy pójść na depilacje chłopaki postanowili, że odprowadzą nas do gabinetu. Gdy byliśmy już na miejscu zostali chwilę, aby nam towarzyszyć aż do wejścia. Kiedy już mieli odchodzić w drzwiach pojawiła się piekna i seksowna dziewczyna, która miała się nami zajać. Szymon tak się nia zauroczył, ze nie wiadomo kiedy znikł za drzwiami gabinetu. Po kilku minutach pobytu w pomieszczeniu słychać było jego kszyki wszyscy śmialiśmy się Az do rozpuku. Chłopak wyszedł ze łzami w oczach i powiedział, że nigdy więcej nie skusi się na cos takiego nawet jeśli celem będzie tak zjawiskowa kobieta.Dodał tylko, że to zbyt wiele kosztuje.

                                 ******************************************************

Dziś wracałam do domu. Przyjaciele podwieźli mnie do domu a sami udali się do swoich mieszkań. To co zobaczyłam w mieszkaniu przeraziło mnie. Jeszcze nigdy w swoim życiu nie widziałam czegos takiego. Po całym salonie walały się puszki i butelki po alkoholu, a na kanapie jeśli można tak powiedzieć siedział w pół przytomny Szczęsny. Bełkotał coś pod nosem. Próbowałam wydusić coś z niego, ale nic nie powiedział tylko chwiejnym krokiem podążył do swojej sypialni. Nie miałam siły ani ochoty by to wszystko dzisiaj sprzątać a wiec podążyłam do swojej sypialni, rozpakowałam się, wzięłam szybki prysznic i po krótkim czasie zasnęłam.

                                 **********************************************************

Jest następny. Mam nadzieję, że najgorszy nie jest. Wybaczcie, ale ostatnimi czasy brak mi weny. Kilka osób mówi mi abym jakoś naprawiła Sandrę. Nie wiem jeszcze jak to będzie, ale wszystko jest możliwe. Co do dziecka wątek na tym się nie urywa, możecie być pewni. Mam nadzieję, że najgorzej nie jest. Nastepny hmm… tym razem postaram się dodać  w piątek gdyż w sobotę FINAŁ LM. Za kim jesteście? Bo ja całym sercem za borują.

Czytasz=Komentujesz

  

 

   

                                                                                                     Pozdrawiam J  


sobota, 11 maja 2013

Rozdział szósty


Wyszłam do swojego pokoju ,nie chciałam podsłuchiwać  ,ale para rozmawiała dosyć głośno. Zaczęła się dosyć intensywna wymiana zdań.
-Sandra posłuchaj ,mam ci coś bardzo ważnego do powiedzenia-powiedział zdenerwowany mężczyzna
-Tak słucham cię
-Posłuchaj od jakiegoś czasu nam się nie układa i pomyślałem ,że może najwyższy czas ,aby to…-chłopak  nie zdążył dokończyć bo dziewczyna strasznie zbladła i powiedziała
-Nie Wojtek to ty posłuchaj ,zanim coś powiesz to ja muszę cie o czymś poinformować
-A więc słucham
-Posłuchaj ja ,ja jestem w ciąży
-Co co ty do cholery mówisz ,że jak ty w ciąży z kim?
Głupie pytanie pomyślałam przecież ona by go nie zdradziła znam ją już jakiś czas choć może co do niej się mylę?-pomyślałam
-Jak to z kim ,z tobą idioto-podniosła głos dziewczyna
 -Co przecież to nie możliwe przecież my się zabezpieczaliśmy prawda?
-No tak ,ale wiesz od jakiegoś czasu nie brałam tabletek
-Jak to?
-Ja myślałam ,ze ty mnie kochasz i ,że chcesz  być ze mną ,ale najwidoczniej się pomyliłam-powiedziała
-Ale wiesz co ja tego tak nie zostawię będziemy razem wychowywać to dziecko czy tego chce czy nie-wykrzyczała mu prosto w twarz
-Jeszcze zobaczymy-A teraz jeśli możesz wyjść chcę sobie wszystko przemyśleć w spokoju
-Dobrze ,ale pamiętaj ja tego nie zrobiłam specjalnie a i jeszcze jedno pamiętaj ,że cię kocham i zawsze będę tak jak nasze dziecko-po tych słowach wyszła
Szczerze? Zatkało mnie Szczęsny i dziecko? Nie to nie możliwe ,jakoś nie mogę w to uwierzyć. Przecież to nie może być prawda ,ale właściwie czym ja się przejmuje? Czemu nie chcę dopuścić do siebie tej myśli ,że Szczęsny mógł wpaść ,przecież ja nie jestem nawet jego przyjaciółką ,muszę przestać o tym myśleć. Z resztą kogo ja oszukuję i tak będę chciała mu pomóc  tylko dla czego? Przecież ja nic do niego nie czuję ,a może po prostu chcę mu najzwyczajniej w świecie pomóc jak zwykłemu człowiekowi? Nie ważne ,jakoś to będzie. Razem damy radę.
Weszłam do salonu ,Wojtek siedział na sofie i wpatrywał się w wiszący na ścianie telewizor. Wszystko byłoby okej gdyby nie fakt iż był on wyłączony. Gdy usiadłam obok niego ,on tylko spojrzał na mnie i wyszedł z mieszkania ,nie mówiąc ani słowa.
                                                    ******************************
                Kilka godzin później
-Cholera jasna jest już po północy a jego nie ma ,martwię się tak dokładnie chyba po raz pierwszy w życiu ja martwię się o niego. Ale czemu? Odpowiedź jest prosta ,boje się ,że zrobi coś głupiego ,że wpadnie pod samochód ,albo że skoczy z mostu.
Kolejne godziny mijały a jego nie było ,była 6:00 rano postanowiłam zadzwonić do Theo ,myślałam ,że może jest u niego ,ale byłam w błędzie.
-Hej Theo ,nie obudziłam cię?
-Nie skąd o tej godzinie jestem już zawsze na nogach-odpowiedział sarkastycznie
-Przepraszam ,nie gniewaj się ,ale po prostu martwię się o Wojtka ,wyszedł wczoraj rano i do tej pory nie wrócił ,pomyślałam ,że może jest u ciebie.
-Niestety  u Mie go nie ma  ,ale nie martw się posłuchaj dzisiaj gramy mecz ,tego by nie odpuścił-co jak co ,ale piłka była dla niego najważniejsza.
-Jeśli się zjawi  a tak na pewno będzie obiecuję ci ,że przywiozę go do domu.
-Dziękuję ci ,jesteś kochany trzymaj się pa
-Okej ,i pamiętaj nie martw się ,na pewno się zjawi ,do zobaczenia wieczorem.
 Wieczorem postanowiłam włączyć telewizor i zobaczyć czy Wojciech stawił się na meczu. Kamień spadł mi z serca gdy zobaczyłam go na murawie. Byłam szczęśliwa ,że nic mu nie jest.
                                                                  **************************
    Kilka godzin później
Gdzie oni są? Theo obiecał mi ,że go przywiezie-byłam zdenerwowana ,po kolku dłuższych chwilach usłyszałam ciche pukanie do drzwi ,gdy je otworzyłam naprzeciw mnie stał nie kto inny jak Wojtek ,bez słowa wszedł i udał się do swojej sypialni.
                                                                    ******************************
Następnego dnia
Gdy wstałam moją pierwszą myślą było to ,aby porozmawiać z Wojtkiem ,ale chłopak jeszcze spał. Postanowiłam ,że po powrocie z uczelni z nim porozmawiam ,po drodze do mojego centrum nauki napisałam SMS-a do Theo
„Nawet nie wiesz jak bardzo jestem ci wdzięczna ,ze udało ci się  namówić Wojtka do powrotu do domu. Dzięki wielkie ,obiecuję ,że jakoś ci się odwdzięczę.”
Dostałam tylko krótką odpowiedź.
Nie masz za co dziękować to mój przyjaciel ,mam tylko nadzieje ,że kiedyś opowiesz mi o co chodził”
Odpisałam tylko
„Kiedyś na pewno” i włożyłam telefon do torby.
 Po zajęciach wróciłam do domu. Po drodze myślałam co powiedzieć Wojtkowi i doszłam do wniosku ,ze nic nie wymyśle ,powiem mu po prostu co o tym myślę. Gdy weszłam do mieszkania moje plany całkowicie legły w gruzach.
Gdy weszłam zobaczyłam Wojciecha siedzącego na kanapie ,popijającego kawę. Postanowiłam jakoś zacząć rozmowę.
Położyłam swoją dłoń na jego ramieniu i nieśmiało zaczęłam.
-Martwiłam się o ciebie ,mogłeś przynajmniej zadzwonić.
-Nie wziąłem telefonu-powiedział
-Dlaczego w tedy wyszedłeś-zapytałam ,a on ciągle gapił się w martwy punkt na ścianie
-Musiałem sobie wszystko przemyśleć
-Przestaniesz odpowiadać mi półsłówkami? I porozmawiasz ze mną normalnie?
-A o czym ty chce rozmawiać ,co? Może o tym ,ze życie mi się zawaliło? Co?
-Ty wtedy chciałeś z nią zerwać prawda?
 -Mistrz dedukcji-powiedział oschle
-Dlaczego?
-Co dlaczego? Pytasz czemu chciałem to wszystko zakończyć? Proszę bardzo niedługo cały Londyn się o tym dowie ,ale skoro chcesz wiedzieć to ci powiem ,powiem ci. Zdradzała mnie ,zdradzała mnie na każdym kroku ,te ciągłe uśmieszki do każdego faceta ,te ironiczne rozmowy ,ty masz pojęcie jak ja się wtedy czułem?
-Uwierz mam-posmutniałam
-Posłuchaj przecież dziecko to jeszcze nie koniec świata ,a po za tym nie wiesz czy ona jest w ciąży ,była u lekarza? Dowiedz się czegoś ,popytaj ,walcz o prawdę-powiedziałam
-A co jeśli to prawda? Ona nie da mi spokoju ,myślisz ,ze po to chciałem z nią zerwać żeby teraz mieć z nią dziecko?
-Posłuchaj przecież nie musisz z nią być, przecież możesz płacić na nie pieniądze ,albo uzyskać nad nim prawa opieki ,jest wiele rozwiązań-chłopak popatrzył na mnie gdy zdyszana skończyłam swój monolog
-Dlaczego?
-Co dlaczego?
-Dlaczego mi pomagasz? Co? Przecież ja cię ciągle wykorzystywałem ,a ty mi jeszcze pomagasz?
-Po prostu lubię pomagać i chcę ci się odwdzięczyć za to ,że mogę tu mieszkać-powiedziałam
-Wiesz co cieszę się ,że cię mam ,w sumie to może będę dobrym ojcem.
-na pewno-uśmiechnęłam się i poczułam dziwne ukłucie w sercu ,poczułam jakbym powoli traciła kogoś ważnego w moim życiu
Szczęsny tylko się we mnie wtulił a potem wyszedł spotkać się z kumplami ,opijać wygrany mecz.
                                                    ***********************************************
   Wieczór
Leżałam w łóżku i myślałam nad moim życiem. Dlaczego poczułam to cholerne ukłucie? Przecież Wojtek jest dla mnie jak brat?
Chyba nie przemyślałam tego co wtedy powiedziałam. A c jeśli Sandra rzeczywiście jest w ciąży i nie kłamie? Co jeśli ona się tu wprowadzi i wezmą ślub. Ja będę im tu tylko zawadzać. Po moim policzku spłynęła samotna łza. Dlaczego ja jestem aka głupia i szybko przywiązuję się do osób ,miejsc i rzeczy?-pomyślałam ,kilka chwil potem  zasnęłam.
Dzisiaj obudziłam się wcześniej niż zwykle od rana byłam jakaś nieswoja  ,przybita a ponieważ dzisiaj odwołali mi wykłady zamierzałam cały dzień spędzić w domu. Wojtek wyszedł na trening a do moich drzwi zapukał Theo.
-Cześć-powiedział stojąc  w drzwiach
-Nie wpuścisz mnie?
-A tak ,tak już wchodź
-Co ty ty robisz nie jesteś na treningu?
-Jestem trochę obolały po poprzednim meczu i zaczynam dopiero jutro ,tymi lepiej opowiedz co u ciebie ,Wojtek mi wszystko powiedział o dziecku i o tym jak ty się zachowałaś ,ale widze ,ze coś cie gryzie może chce porozmawiać?
-Nie to nic takiego po prostu jestem trochę zmęczona
-Tak wcześnie rano. Nie odpuszczę dopóki mi nie powiesz  
-Dobra siadaj ,co mam do stracenia? Tylko obiecaj ,że nikomu nie powiesz o naszej rozmowie a szczególnie Wojtkowi.
-Ja? Wżyciu gdzież bym śmiał.
-Dobra posłuchaj ja po prostu wczoraj dużo nad tym wszystkim myślałam i doszłam do wniosku ,że jeśli Sandra jest rzeczywiście w ciąży to ja im będę tylko zawadzać. Przecież ona na pewno się wtedy tu wprowadzi  a ja co? Tu nie będzie miejsca dla czterech osób a po za tym a bym się źle czuła myśląc ,ze ciągle tylko przeszkadzam.
-Co ty gadasz ,po pierwsze jeszcze nic nie jest pewne a po drugie ja nie pozwolę na to ,abyś w razie takowej zaistniałej sytuacji została na lodzie.
Jeszcze długo rozmawiałam z Theo ,potem gdy wyszedł udałam się na zakupy do pobliskiego marketu  i zrobiłam zakupy. Około 16:00 przyszedł Wojtek i oświadczył mi co postanowił zrobić  w związku z Sandrą.
                                                                      ************************
Jest następny totalna beznadzieja tak wiem nic konkretnego się w nim nie działo ,ale mam nadzieje ,ze się nie zanudziliście kolejny w sobotę
 Czytasz=komentujesz
                                                                                                              Pozdrawiam J

sobota, 4 maja 2013

Rozdział piąty


Jeszcze chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Potem Wojtek bez słowa wyszedł.
Jak się wtedy czułam? Muszę przyznać ,że chyba po raz pierwszy w życiu poczułam wielką ulgę. Dlaczego? Sama nie wiem ,otóż przychodzą w życiu człowieka takie chwile ,kiedy czuje się ,że wszystko może już być dobrze i ,że nic nie jest w stanie tego zepsuć ,niestety najczęściej po kilku chwilach ta magia pryska i pozostają nam tylko wspomnienia. Miałam nadzieję ,że w moim przypadku tak nie będzie. W końcu obiecałam to sobie. Obiecałam ,że zacznę wszystko od nowa ,Londyn to miała być nowa karta w moim życiu i choć w większości bez osób które kocham to i bez tych ,których nienawidzę.
                                                   *********************************
Rano wstałam dosyć niewyraźna ,ledwo zwlekłam się z łóżka i udałam się do kuchni ,aby zjeść śniadanie. Wojtka już nie było poszedł na trening.
Zostawił tylko kartkę żebym przypadkiem nie zapomniała o dzisiejszym wieczorze. Tak ,tak dokładnie dzisiaj miałam zająć się Filipem. Nie było mi to na rękę biorąc pod uwagę mój stan zdrowia i jutrzejszy test. No ,ale cóż ,w końcu się zobowiązałam więc musiałam dotrzymać obietnicy.
Zjadłam śniadanie i pospiesznym krokiem udałam się do mojego pokoju ,aby się ogarnąć. Po 30 minutach byłam gotowa przed wyjściem wzięłam tylko jakieś witaminy i wyszłam z mieszkania.
Na uczelni było dosyć spokojnie choć ja nie nadawałam się do niczego ciągle tylko kichałam albo kaszlałam ,chyba miałam gorączkę na ostatniej godzinie choć trudno w to uwierzyć ale przysnęłam. Miałam szczęście ,ze chłopaki siedzieli przede mną a ja siedziałam obok Amelii ,gdyby nie oni na pewno byłoby ze mną źle.
Wróciłam do domu ,czułam się okropnie od razu udałam się do łóżka i zasnęłam obudził mnie Wojtek
-Majka ,wstawaj zaraz przyjdzie Sandra z Filipem
Nie miałam siły wstać bolały mnie wszystkie kości byłam rozpalona.
-Maja wszystko okej?
-A jak myślisz? Mam 40 C gorączki-powiedziałam
-Ale zostaniesz z nim-powiedział nieco wystraszony
-Jestem chora jak ty to sobie wyobrażasz? Jeszcze go zarażę przykro mi ,ale…-
-Błagam cię przecież mi obiecałaś to dla mnie…
 -Tak ,wiem  bardzo zależy wam na tej imprezie Klubowej ,jasne nie martw się przecież impreza jest najważniejsza-powiedziałam sarkastycznie
-Dziękuję ci-mówiąc to musnął moje czoło swoimi ustami  
-Tylko jeśli możecie wróćcie w miarę wcześniej bo ja jutro mam poranne wykłady i ważny test więc…-nie zdążyłam dokończyć bo zadzwonił dzwonek do drzwi , piłkarz poszedł je otworzyć w drzwiach stała Sandra trzymająca za rękę małego chłopczyka.
-Możemy iść?-powiedziała dziewczyna
-Tak ,już kochanie-powiedział chłopak założył płaszcz i wyszli
Jak zwykle ja się nie liczę choć w sumie zdążyłam się już do tego przyzwyczaić…
Mijały godziny Filip już dawno spała ja leżałam wygodnie na kanapie opatulona ciepłym kocem z gorącą herbatą w dłoniach i moim przekleństwem-książką ,z której miałam się uczyć dzisiejszego wieczora. Chyba po raz pierwszy w życiu nauka wchodziła mi do głowy tak szybko ,gdy już wszystko przeczytałam zasnęłam była wtedy chyba 1 w nocy.
                                                               *********************************
Z perspektywy Wojciecha
Na imprezie było dosyć znośnie. Miałem jednak wyrzuty sumienia ,że zostawiłem tam chorą Maję z bratem Sandry ,która na dodatek na zajątrz miała jakiś ważny egzamin. Ta myśl nie dawałam mi spokoju. Namówiłem Sandrę do powrotu do domu. Gdy weszliśmy do mieszkania śpiące dziecko zaniosłem do taksówki  ,którą on i jego siostra mieli jechać do swojego mieszkania. Gdy wróciłem zobaczyłem Maję leżącą na kanapie z książką w ręku. Musze przyznać wyglądało to dosyć słodko.
Dotknąłem jej czoła była cała rozpalona ,miała wysoką temperaturę. Postanowiłem jednak jej nie budzić  ,odłożyłem tylko książkę na bok okryłem ją kocem i dałem causa w policzek. Potem sam udałem się do sypialni i zasnąłem.
                                                                    **************************
Rano
Z perspektywy Majki
Obudziłam się na kanapie w salonie z kuchni było czuć  zapach świeżo zaparzonej kawy. Ubrałam się i udałam się do kuchni a w niej siedział wesolutki Szczęsny popijający kawę.
-Dzień dobry-powiedział wesoły
Ja nie miałam ani siły ,ani ochoty ,aby z nim rozmawiać wzięłam tylko jabłko oraz wodę i udałam się do wyjścia. Po drodze do drzwi zaczepił mnie Szczęsny mówiąc
-Może nie powinnaś iść dzisiaj na uczelnię jesteś przeziębiona i masz prawie 40 C gorączki.
-O do prawdy ,teraz o mnie myślisz? Wczoraj ci to jakoś nie przeszkadzało-wydukałam i udałam się do wyjścia.    
Na uczelni czułam się fatalnie ,pocieszał mnie tylko fakt iż egzamin w mojej opinii i moich znajomych wypadł mi pomyślnie. Niestety na innych „lekcjach” nie było już tak kolorowo ,czułam się coraz słabsza ,kręciło mi się w głowie. Po zajęciach przyjaciele uparli się ,że odprowadzą mnie do domu. Pomimo moich sprzeciwów nie dali  się ubłagać i przyprowadzili mnie pod same drzwi.
Gdy weszłam do mieszkania w salonie na sofie siedział Szczęsny. Gdy tylko zobaczył w jakim jestem stanie od razu kazał mi się położyć i nie wychodzić z łóżka. Kazała mi się udać do lekarza. Pomimo moich protestów Wojtek zamówił domową  wizytę u doktora Hilla. Mężczyzna był bardzo miły ,najpierw mnie zbadał a potem powiedział
-O mały włos a nie obyłoby się bez  dłuższego pobytu w szpitalu panno Wierzbicka
Spoważniałam na chwilę
-Ale czy to cos poważnego?
-Zależy co pani uważa za poważnie otóż ma pani grypę ,ale gdyby zwlekała pani jeszcze jakieś 2 dni z pójściem do lekarza to mogłoby się to skończyć nawet zapaleniem płuc
Zabrzmiało groźnie-pomyślałam     
-Musi pani zostać w domu przez  tydzień i nie ruszać się z łóżka w ,następny wtorek proszę udać się na wizytę do kliniki ,wtedy zobaczymy jaki będzie pani stan zdrowia. Jeśli będzie dobrze wtedy może pani wrócić na studia jeśli nie to posiedzi pani w domu kolejny tydzień ,ale z tego co widzę nie musze się martwić o panią i pani zdrowie jest pani pod dobrą opieką-wtedy mężczyzna spojrzał na Wojtka ,który cały czas stał w moim pokoju. On chyba pomyślał ,że jesteśmy para ,ale nie istotne.
Po chwili lekarz wypisał receptę i kazał natychmiast wykupić leki. Po wyjściu mężczyzny chłopak posłusznie pojechał do apteki wykupić je.
                                           *******************************************
Dni strasznie mi się dłużyły ,cały czas leżałam w łóżku i oglądałam durne programy telewizyjne. Muszę przyznać ,że Wojtek bardzo się mną opiekuje ,od tej strony go nie znałam zawsze uważałam go za całkowicie innego.
Dzisiaj po zajęciach odwiedzili mnie moi kochani przyjaciele. Dziewczyny cały czas siedziały ze mną i opowiadały o nowym wykładowcy ,który jest ponoć bardzo przystojny i jest z Hiszpanii. Chłopcy natomiast po krótkich odwiedzinach udali się do salonu gdzie siedział Wojtek chcieli go poznać bo przedtem jakoś nie mieli okazji w końcu w mieszkaniu ,w którym teraz mieszkam są po raz pierwszy w życiu.
Ciągle gadali o piłce Wojtek obiecał im ,ze zaprosi ich kiedyś na mecz. Słyszałam tylko ich krzyki ,mam wrażenie ,że oni polubili jego a on ich. Myślę ,ze wszystko idzie w dobrym kierunku.
 Po wizycie moich znajomych do pokoju przyszedł Wojtek
-Śpisz?-powiedział cicho
-Nie po prostu dziewczyny mnie trochę zmęczyły
-Oni są nawet całkiem mili ,szczerzę? Myślałem ,ze to jakieś kolejne przygłupy ,które chcą  autograf czy cos takiego.
-Szczery Az do bólu?
-Oj no nie gniewaj się ,ale kiedy powiedziałaś ,że przyjdą twoi znajomi to trochę się obawiałem.
-Ach tak? Jak widzisz to nie są twoi psychiczni fani-powiedziałam z dezaprobatą
-Dobra nieważne ,chce herbaty?
-Nie dzięki boli mnie głowa położę się już spać-powiedziałam i położyłam głowę na poduszce.
                                *******************************************
Kilka dni później
Wczoraj byłam u lekarza i kazał mi zostać w domu do poniedziałku. Znowu miałam gnić w tym domu. Na szczęście Wojtek dostarczał mi rozrywek. Często przychodził Theo i nawet kilka razy przyprowadził Melanie.  Czułam ,że to co spotkało mnie na początku pobytu w Londynie odeszło w zapomnienie, chyba nareszcie czuję się szczęśliwa .
                                  *******************************************
 Wstałam nieprzytomna ,już czułam się dobrze ,ale w nocy nie zmrużyłam oka. Chciałam jeszcze troszkę poleniuchować w łóżku ,ale nie było mi to dane. W całym domu było słuchać odgłosy czyjegoś tupania. Próbowałam to zignorować ,ale się nie dało. Wstałam wiec i udałam się do kuchni by zrobić sobie śniadanie.
Ku mojemu zdziwieniu Wojtek chodził cały czas po całym salonie potem wszedł do kuchni.
-Wojtek co z tobą? Cos się stało?
-Nie wiem ,jeszcze nic ,ale…
-Ale co? No mów
-Muszę coś powiedzieć Sandrze i zaprosiłem ja tu to bardzo ważne ,ale nie wiem jak ona to przyjmie
-Wojtek ,ale co do cholery? Cos się stało?-Powtórzyłam pytanie po raz kolejny
-Posłuchaj kiedy ona tu przyjdzie proszę cie wyjdź albo idź do swojego pokoju
Jeszcze nigdy nie widziałam go tak zestresowanego ,musiało się cos stać
Gdy przyszła Sandra ja właśnie kończyłam robić śniadanie ,oczywiście jak zwykle na mnie nawrzeszczał i choć na początku byłam wkurzona to po tym co usłyszałam w pełni rozumiałam Wojtka i sama byłam trochę na siebie zła…
***************************************************8
Jest piąteczka cieszycie się?
Mam nadzieje ,że nie jest on strasznie nudny  ,ale zaczynam nowy wątek i myślę ,że potem może będzie choć trochę ciekawie
No cóż rozdział zostawiam do waszej oceny następny w Sobotę tak jak każdy kolejny ,który będzie się pojawiał
Czytasz=komentujesz
                                                                                                                                      Pozdrawiam J  

środa, 1 maja 2013

Rozdział czwarty


Ku mojemu zdziwieniu chłopak tylko zmierzył mnie wzrokiem i dalej oglądał jakiś nudny program telewizyjny. Czułam się beznadziejnie ,miałam ochotę wykrzyczeć całemu światu jak bardzo jest mi źle. Nie miałam na nic ochoty marzyłam tylko o tym ,aby jak najszybciej znaleźć się w moim wygodnym łóżku. Postanowiłam wziąć prysznic. Gdy już byłam gotowa do snu dostałam sms od Amelii:
„Hej kochana czujesz się już lepiej wszyscy martwimy się tu o ciebie ,mam nadzieje ,ze już się lepiej czujesz i jutro się spotkamy”
Amelia
Ja odpisałam jej tylko:
„Nic mi nie jest już czuje się dobrze to  po prostu ze zmeczenia.I jasne jutro spotkamy się na uczelni. Powiedz reszcie żeby się nie martwili”
Dobranoc  
                                                                  *********************
Następny dzień
Dzisiaj rano nie widziałam się z Wojtkiem. Może to i lepiej przynajmniej Oszczędziliśmy sobie kłótni.
Na uczelni moja kochana paczka dopytywała mnie jak się czuję i czy na pewno jest wszystko w porządku. I choć może lekko mnie to drażniło to właśnie tego potrzebowałam ,troski i zamartwiania się.
                                                       ****************************
Kolejne dni mijały mi w miarę spokojnie. Wojtek się już nie czepiał i nie musiałam się już tak często opiekować Filipkiem. Oczywiście czasem się to zdarzało ale nie sprawiało mi to wielkiego kłopotu. Dlaczego? Może właśnie dla tego iż nie byłam do tego w jakiś sposób zmuszana ,np. krzykiem tylko po prostu były to prośby. Swoja drogą czasem chciało mi się śmiać gdy Wojtek robił swego rodzaju podchody ,aby zapytać mnie czy nie zostanę z małym. Ja praktycznie zawsze się zgadzałam nawet gdy już nie miałam siły chłopiec swoim wzrokiem zawsze mnie przekonał.

Pewnego dnia pokłóciłam się z moimi przyjaciółmi. O co? Właśnie o to czego się najbardziej spodziewałam. O to gdzie i z kim mieszkam. Znajomi byli na mnie wściekli ,nie miałam się do kogo odezwać.
                                                      ***************************
Dzisiaj jest już lepiej ,w szkole rozmawialiśmy normalnie i choć mają do mnie o to żal to już wszystko jest ok.
 Dzisiaj piątek a ja? A ja mam zamiar się cały czas uczyć. Gdy przyszłam ze szkoły Wojtek poinformował mnie ,ze zaraz przyjdą do niego kumple z drużyny ,jak się wyraził „Spokojnie przyjdą na piwko i fifę”                                                             
Nie miałam ochoty patrzeć na to jak gadają o wszystkim i o niczym ,ale Wojtek uparł się ,że musze w koncu poznać jego kumpli z klubu wiec postanowiłam ,ze przyjdę na chwilę i zaraz po prostu się zmyję.
Gdy chłopcy przyszli Wojtek mi ich przedstawił ,trochę gadaliśmy choc zabardzo nie było o czym. Oni ciągle by tylko gadali o piłce ,kobietach i samochodach. Tylko z jednym gadałam dłuzsza chwilę. Wstyd się przyznać ,ale nie pamiętałam nawet jego nazwiska miał na imię Theo. Był dosyć miły ,trochę opowiedział mi o swojej dziewczynie a potem o tym jak to jest grać w takim klubie jak Arsenal. Potem uznałam ,że będę się zbierać i pospiesznym krokiem udałam się do mojego pokoju po kurtkę moja kochaną torbę bez ,której nigdzie się nie ruszam oraz  moje buty. Gdy już wychodziłam   
 Jeden z „kumpli” Wojciecha Alex zapytał go
-Stary fajna dupa ty już cos z nią…-i wtedy chłopak mnie zauważył miał minę jakby niczym zobaczył ducha
Wojtek zmierzył go wzrokiem i powiedział
-Zamknij się debilu
Ja tylko powiedziałam oschle
-Rozumiem angielski ,powinieneś to wiedzieć –i szybkim krokiem udałam się do wyjścia
Zatrzymał mnie Wojtek ,który powiedział:
-Nie przejmuj się nim on nie wiedział co gada przecież to tylko słowa
-Ale słowa najbardziej ranią-skwitowałam i wyszłam
Miałam zamiar iść się uczyć do pobliskiej biblioteki ,ale tak rozjuszył mnie zachowanie tego bałwana ,że straciłam ochotę na cokolwiek.
Godziny mijały bezwolnie ,a  ja nadal szwendałam się po coraz mniej zatłoczonym Londynie.
O dziwo nie płakałam ,nie uroniłam ani jednej łzy. Sama nie wiem czemu. Może te słowa mnie zupełnie nie wzruszyły. A jednak w pewnym momencie  gdy  mijałam grupkę mężczyzn wśród ,których zobaczyłam Theo wszystko wróciło. Tylko popatrzyłam na niego zupełnie obojętnie. Ze łzami w oczach udałam się do parku. „A było tak dobrze”- pomyślałam ,nie myślałam o tym i nagle wszystko wróciło. Postanowiłam choć trochę o tym wszystkim zapomnieć włożyłam słuchawki w uszy i postanowiłam  się odprężyć. Niestety nie trwało to zbyt długo gdyż po jakiś 15 minutach jakiś mężczyzna wyrwał mi z rąk mojego Iphona. Podniosłam głowę do góry i gdy już miałam zacząć krzyczeć zobaczyłam ,że przed moimi oczami stoi Theo. Nie wiem czemu ,ale się ucieszyłam.
-Majka ,co ty tutaj robisz?
-Ja? To chyba raczej ja powinnam zapytać ciebie co ty tutaj robisz. Dopiero widziałam cię jak szedłeś gdzieś z kilkoma facetami ,którzy niedawno byli u Wojtka.
-Tak dokładnie. Ale ja pytam co ty tutaj robisz jest  kilka minut przed północą.
-Po prostu nie miałam ochoty tam siedzieć i wysłuchiwać obelg na mój temat.
-To nie tak posłuchaj ,Alex nie chciał…
-Tak ,tak nie chciał tego powiedzieć ,chyba raczej nie wiedział ,że to słyszę prawda?
-Myśl jak chce ,ale teraz powinnaś wracać do domu ,do Wojciecha
-Ja nigdzie nie wracam niech się trochę pomartwi to mu wyjdzie na zdrowie
 -Jeśli nie wracasz do domu to idziesz ze mną
-Nie ma mowy nigdzie nie idę
-Masz wybór albo idziesz ze mną ,albo natychmiast dzwonie to Wojtka
-Wiesz co wredny jesteś
Mimo woli musiałam udać się do domu Theo. Było dosyć niedaleko ,w mieszkaniu byliśmy kilka minut po północy.
-Rozgość się-powiedział chłopak
-Dziękuję ,ładne mieszkanie-powiedziałam
-To Melanie je urządzała
 -Apropo gdzie ona teraz jest?
-Niedługo powinna wrócić ,poszła do koleżanki
Chwile rozmawialiśmy o tym co wydarzyło się kilkanaście godzin temu ,Theo mnie przytulił  i powiedział
-Jeśli chcesz możesz tu zostać
 -Nie wiem czy to dobry pomysł
-Uwierz najlepszy
Chwile potem do mieszkania weszła dziewczyna Wolcotta była nieco zdziwiona widząc mnie i jej chłopaka siedzących na kanapie i rozmawiających różnych sprawach. To ja pierwsza podeszłam do dziewczyny i powiedziałam
-Jestem Maja miło mi
-Mi również Melanie
-Theo dużo mi o tobie mówił ,bardzo cie chwalił-dziewczyna mimowolnie uśmiechnęła się. Jeszcze chwile gadaliśmy a potem Theo powiedział dziewczynie jak wygląda sprawa nie wiedziałam jak zareaguje jasnowłosa wiec zaczęłam się zbierać na co dziewczyna rozkazała mi zostać.
Chwile spędziliśmy w sypialni pary rozmawiając o tym co się wydarzyło. Melanie była zła na chłopaka ,ze nie zareagował ,ale udało mi się go wybronić. Gdy skończyliśmy ja udałam się do salonu by tak połżyć się na kanapie ,chłopak chciał zadzwonić do Wojtka ,ale przekonałam go ,ze to zły pomysł mówiąc ,ze nic mu nie będzie jeśli się trochę o mnie pomartwi .Chwile potem zasnęłam.
Rano obudziłam się z lekkim byłem głowy  ,Theo już nie spał a Melanie już nie było chwile rozmawiałam z Wolcottem a potem razem z nim wyszłam z mieszkania ,podziękowałam mu i postanowiłam wybrać się na spacer ,co prawda chłopak proponował mi ,ze mnie podwiezie ,ale wolałam nie ryzykować spotkania z Wojciechem bałam się ,że może jeszcze nie wyszedł na trening i miałam rację.
                                                   **************************
Z perspektywy Wojciecha
Wczoraj Majka wyszła z domu ,wtedy jeszcze nie wiedziałem ,ze nie wróci na noc.
Całą noc nie spałem  na szczęście rano Theo napisał mi sms-a ,z Majka nocowała u niego ,ulżyło mi.
Chłopak napisał mi też ,abym na nią nie krzyczał i ni robił jej awantury bo to też moja wina i powinienem się lepiej zachować. Nie mogłem się doczekać kiedy ona przyjdzie w końcu około 8:00 pojawiła się w domu.
                                              *******************************
Z perspektywy Majki
Gdy weszłam do mieszkania Wojtek czekał na mnie w kuchni popijając kawę strasznie się bałam ,ze zacznie na mnie krzyczeć
-Myślałam ,ze jesteś na treningu
-Martwiłem się ,całą noc myślałem  o tym czy nic ci nie jest-powiedział spokojnie
-Akurat-powiedziałam i udałam się do mojego pokoju .Ponieważ dzisiaj była sobota nie miałam wykładów ,więc postanowiłam najpierw się przebrać w cos świeżego ,potem zjeść śniadanie i na koniec wziąć prysznic .
Właśnie zdejmowałam bluzkę gdy do pokoju wszedł Wojtek. Zaczęłam krzyczeć i rzuciłam w niego poduszką kazałam mu się natychmiast odwrócić na co on w tedy odpowiedział
-Jezu ,przecież nie raz widziałem jakąś dziewczynę w samym staniku
Na co ja skwitowałam     
-Może jakąś ,ale nie mnie
Gdy ubrałam bluzkę zapytałam chłopaka
-Po co przyszedłeś?
-Chciałem cie przeprosić za wszystko co zrobiłem i powiedziałem ,wiem ,że to wszystko moja wina i ,ze źle sie zachowywałem ,chce wszystko zacząć od początku mam nadzieję ,ze mi wybaczysz-powiedział chłopak
-Zaniemówiłam nie wiedziałam co powiedzieć w końcu wydusiłam
-Wiesz jak ja się czułam
-Tak wiem i przepraszam przytulił mnie i powiedział
-A wiec jak ,wybaczasz?
-Możemy  spróbować  ,gorzej już chyba nie będzie ,co?
-Dziękuje-tylko tyle powiedział
I jest 4 mam nadzieje ,ze was nie zanudziłam sytuacja sie poprawiła  ,ale nie będzie cały czas tak słodko nie martwcie się
Nafteny w spbotę
Jeśli chcecie być informowani piszcie w zakładce Informowani
Czytasz=komentujesz
                                                                                                                               Pozdrawiam J