poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział dwudziesty

Minęło kilka dni, nieprzespanych nocy. Kilka niedopitych butelek wina. Litry alkoholu przelewającego się przez ciało chłopaka. Co mógł wtedy czuć? Smutek, rozgoryczenie, złość? Nie to nie było to. Co mu po niej pozostało? Kilka wspomnień i  zdjęcie leżące na kominku. Nie chciał by tak to się skończyło. Nie miał ochoty na nic. Nie chciał tego tak zostawić jednocześnie wiedząc, ze nie ma już siły więcej walczyć. Ona nie dawała znaku życia. Było to niekomfortowe. Doskonale wiedział gdzie jest, ale nie miał odwagi by za nią podążyć. Może nie jest to kwestią odwago? Może to zwykły strach przed definitywnym odrzucenie? Wiedział to na pewno. Był od niej uzależniony.  Był nią przesiąknięty do cna. Nie umiał przeżyć jednego dnia bez wspomnień – To zżerało go od środka. Nie pozwalało jeść, spać, normalnie funkcjonował. Nie brał pod uwagę perspektywy życia bez niej-w samotności. To było gorsze niż śmierć. Bo gdy ktoś umiera już wiesz, ze nie wróci a oni  no właśnie ich dzieliły tylko bądź aż kilometry. To on siedząc przy kolejnym kieliszku wina pił za jej zdrowie.  To on zaczął modlić się do Boga wyklinając jednocześnie co o nim myśli. Był gotów uwierzyć  we wszystko byle tylko spotkać ją. To on gdy ktoś pukał do drzwi miał nadzieję, nie ziskrzoną nadzieję bycia. Bycia właśnie jej.
Ona? Ona wiedziała ciągle w pokoju tępo wpatrując się w jeden punkt na ścianie. Z jej oczu płynęły zupełnie puste lecz przepełnione goryczą łzy. To ona tak bardzo nienawidząc jednocześnie go kochała…
Perspektywa Majki
Wojtek był u mnie już kilka razy. Dzwonił, pisał e-maile ,ale ja nie potrafiłam z nim rozmawiać. Trzy dni temu odezwał się po raz ostatni. Był wtedy u mnie. Nasza rozmowa nie trwała długo przyleciał do mnie specjalnie, kolejny już raz powiedział mi tylko tyle:
-Kocham cię
-Jeśli mnie choć trochę kochasz daj mi normalnie żyć.
-Miłość to coś nieodwracalnego ja nie potrafię od tak przestać cię kochać, zrozum.
-Ja chyba już nie potrafię ci wybaczyć. To zbyt trudne.
-Jeśli nie potrafisz wybaczyć mi teraz będę czekał, będę czekać tyle ile trzeba, ale nie chcę zebyś przeze mnie porzuciła marzenia i to co tak długo budowałas. Proszę cie wróć do Londynu i dokończ naukę, ja zrobę co będziesz chciała tylko pozwól od czasu do czasu cię widzieć to wszystko
-Ja nie wiem co mam myśleć, lecz wiem jedno między nami już chyba nic nie będzie to co było, było wspaniałe, ale bezpowrotne przykro mi…
Theo ciagle dzwonił próbował przekonywać. Mówił, ze Wojtek nie stara się na treningach, trener nie stawia już na niego w meczach. Gdy już pojawia się na treningu spóźniony w ogóle się się stara. Jesxt nieobecny. Gdy wraca do domu pije i nic więcej. Nie może pogodzić sięz tym co wydarzyło się między nami. Ja naprawdę chciałam spróbować, ale nie mogłam to było zadumo. Zbyt duże upokorzenie, zbyd duzo wylanych łez, żalu i goryczy…
Nikomu nnie powiedziałam co stało się z nami ze mną i z Wojtkiem. Olka ciagle pytała a ja nie chciałam. Nie chciałam odpowiadać. Jestem pewna, ze już wszystko wie, ale nie zalezy mi już na niczym. Wojtek się nie oddzywa choc może to tylko złudzenie. Nie ładuję telefonu , nie serfuję w Internecie tylko codziennie tępo wpatruję się w ścianę. Mam wrażenie, ze powoli tracę to wszystko na czym tak bardzo mi zależało. No właśnie zależało, bo dziś już chyba nie zależy mi na niczym…
Dzisiejszy wieczór miał być inny. Kilka butelek czerwonego wina, ja Ola i muzyka. Będąc mocno wstawiona byłam niestety sobą. Wyzuciłam swoje wszystkie emocje na Komendę Oli-Co się z wami stało?- Nie chciałam oszukiwać byłam pewna, ze nastepnego dnia zżucę to na mój stan upojenia. Chciałam to wreszcie z siebie wyzucić i zapomnieć, zapomnieć choć na chwilę
-Wy już nie jesteście razem, prawda? Co się z wami stało?
-Nas już nie ma…
Puste słowa, odpowiedzi bez głębszego sensu tylko tyle co miałam w tamtym momencie do zaoferowania.
-Pewnie nie chcesz o tym mówić, ale jeśli się zdecydujesz pamiętaj, ze jestem tu, przy tobie
-Wiem i wiesz co chyba z tego skorzystam. Wiesz codziennie odkąd tu przyjechałam  wstaje rano jem mizerne śniadanie i wracam do ciemnego pokoju. Nikt nic nie podejrzewa wiesz? Nikt tak naprawdę mna się nie interesuje i ubiegnę twoje następne pytanie. Ja to po prostu wiem. Każdy chciałby mi pomóc, ale nikt nie potrafiłby, nikłby nie umiał.
-To potrafi tylko on, prawda?
-Ja go tak bardzo pragnę, chciałabym  spędzić z nim choc chwilę. Chciałabym żeby mnie mocno przytulił. Znasz to uczucie prawda? Kiedy nic się nie liczy? Kiedy wiesz, ze jesteś we właściwym miejscu i czasie z właściwym facetem. Kiedy zapominasz co to strach, kiedy nic innego się nie liczy. To uczucie  to miłość. A my chyba jeszcze do niej nie dorośliśmy.
-Majuś wiem, ze to co teraz powiem jest oklepane i każdy to powtarza,  ale to najwłaściwsza prawda
 Miłość Ci wszystko wybaczy 
Smutek zamieni Ci w śmiech. 

Miłość tak pięknie tłumaczy: 
Zdradę i kłamstwo i grzech. 

Choćbyś ją przeklął w rozpaczy, 
Że jest okrutna i zła, 

Miłość Ci wszystko wybaczy 
Bo miłość, mój miły, to ja. 

Jeśli pokochasz tak mocno jak ja, 
Tak tkliwie, żarliwie, tak wiesz, 

Do ostatka, do szału, do dna, 
To zdradzaj mnie wtedy i grzesz. 
-Kocham cie wiesz?
-Wiem i wbrew temu  co sądzą inni to dąż do tej miłości i nie poddawaj się

Może i  Ola miała rację, Ale nie potrafiłam  od tak o wszystkim zapomnieć.

*Perspektywa Wojtka*
Życie zaczyna tracić sens, gdy tracisz najważniejszą osobę w życiu. Życie traci sens gdy tracisz osobę, która kochasz.
Ona mnie zostawiła już na zawsze. Moje życie było cudowne bo była ona. Teraz, gdy jej nie ma moje życie nie ma sensu. Piłka straciła dla mnie sens.  Nie przychodzę na treningi, olewam to co się w Okół mnie dzieje. Nie mam do nikogo pretensji nawet do Jolki. Jestem cholernie zły na siebie i tylko i wyłącznie na siebie.


                                                           *********************
-Wojciech postawie sprawę jasno albo bierzesz się w garść albo będę musiał z ciebie zrezygnować
-Trenerze to nie łatwe mam teraz kłopoty osobiste i…- Wenger nie dał mi dokończyć
-Nie Wojtek ja to rozumiem, ale kibice nie oni chcą  gry, dobrej gry a ty tego nie pokazujesz a więc masz wybór wszystko w twoich rękach
-To chyba nie ma sensu-złapałem się za głowę-To nie dzieje się na prawdę
-Daje ci dwa tygodnie wszystko w twoich rękach
                                                         ************************-
-Myślisz, że Majka mu wybaczy?
-Przegiął i ona musiała by być naprawdę głupia żeby mu wybaczyć
-Myślisz? Ja tam wierzę, że  się pogodzą po za tym ty jej nie znasz i nie przeginaj.
-Dobra Jezu przecież nic takiego się nie stało. Ja po prostu mówię to co myślę. Wojtek po prostu głupio zrobił i nic tego nie zmieni. Pozostaje mu się tylko modlić żeby Majka dała mu druga szansę.
 Usłyszałem to. Nie wytrzymałem i wbiegłem do szatni.
-Co wy sobie do cholery wyobrazacie. Nie macie pojecia o co chodzi!A wpipeszacie się w Zycie innych ludzi. To co wydarzyło się po między mną  a Majką to nasza sprawa a nie jakichś pożal się boże  piłkażyn od siedmiu boleści. Przygniotłem Jacka do ściany i wychodzą z szatni napomknąłem tylko
-Wiesz co Theo spodziewałem się po tobie czegoś więcej a niżeli oczerniania mnie za plecami. Myslałem, że jesteś moim przyjacielem i mi pomozesz a ty najzwyczajniej w świecie mnie olałeś i obsmarowywujesz mi dupe za żadnym razem-Mówiąc to trzasnąłem drzwiami.
Co on sobie w ogóle wyobraża. To miało zostac miedzy nami. Chociaż kogo ja oszukuję? I tak wiedziałem, że prędzej czy później wszystko się wyda a ja zostanę sam.
Wróciłem do domu i znów zacząłem swój bezsensowny teatrzyk Alkoholowy. Musiałem wypełnić czymś pustke po kobiecie, która stanowi sens mojego życia. Teraz, gdy  już jej nie ma. Mówię jakby nie żyła, ale co mi pozostaje?
Z szuflady wygrzebałem jakąś denną i zacząłem jej  słuchać. Jakieś durne cytaty głoszone przez ludzi:
'Wiesz? ona Cię kochała. byłeś dla niej numerem jeden, tym cholernym oczkiem w głowie. Jej chłopczykiem bez wad, za którego oddałaby życie. Jednak idealny chłopczyk okazał się fałszywym dupkiem, który korzystając z pierwsze lepszej okazji poszedł do innej, nie zastanawiając się nad tym, co ona będzie czuła, że ból wyżre wnętrze jej serca. A ona, ona myślała, że to wszystko przez nią...'
Inne bezsensowne
„Miałeś tak kiedyś? Nie możesz zasnąć, trzymając w ręku telefon, ciągle odblokowując klawiaturę-a nóż, może jest sms , może nie było słychać dźwięku... Rano wstajesz półprzytomny, szukasz kogoś w tłumie ludzi, choć wiesz ,że tam, go nie ma.. żyjesz nadzieją ,że może..może dziś, może właśnie w tym tłumie..że może..Ach, miałeś tak? Bagatelizujesz wszystkie inne sprawy, tylko dla tej jednej, chociaż doskonale wiesz ,że jest ona pozbawiona sensu... Miałeś tak? No właśnie, nie miałeś tak, więc proszę nie mów mi, że rozumiesz. ”
Co ci ludzie chcą pokazać przez te słowa? Ze kochają? Raczej nie –pomyślałem i zasnąłem z butelka wódki w ręku myśląc o Maji i jej ostatnich słowach.
„To co było, było wspaniałe, ale bezpowrotne przykro mi…”

                                                     ***************************************
Jestescie tu jeszcze? Jeśli  tak to bardzo  się cieszę. Przepraszam za długą nieobecnośc, ale moje życie nie jest ułożone tak jak być powinno. Teraz postaram się dodawać regularnie. Mniej wiecej co tydzień. Z góry przepraszam za błędy. Jeśli jesteście skomentujcie chcę zobaczyc ile was jest. Chcę wiedzieć dla kogo piszę :*
PAMIETAJ
CZYTASZ=KOMENTUJ
TO WAŻNE BO CHCĘ SPRAWDZIĆ KTO  CZYTA MÓJ BLOG. TAK WIEM TO POWIERZCHOWNE , ALE CHCE WIEDZIEĆ DLA KOGO TO ROBIĘ I POŚWIECAM SWÓJ  CZAS. DZIĘKUJĘ, ZE JESTESCIE :*

Pozdrawiam ;*

sobota, 21 września 2013

Rozdział dziewiętnasty

-Wojtek gdzie się wybierasz? Obiecałeś, że podwieziesz mnie na uczelnię.
-Przepraszam, ale nie mogę mam dużo spraw do załatwienia, nie gniewaj się na mnie – mówiąc to przyciągnąłem dziewczynę do siebie i obdarowałem soczystym buziakiem prosto w usta
 -No cóż zastanówmy się…
-Majcia ja naprawdę nie mogę śpieszę się będę wieczorem na razie
-Jasne jak zwykle, ale wieczorem to mnie nie będzie idę spotkać się z Wiolką
-Jak wolisz ja już naprawdę muszę lecieć kocham cie pa
W odpowiedzi nie usłyszałem nic bo od razu skierowałem się do garażu by pojechać na spotkanie z Wiolką. Byłem wściekły nie do końca wiedziałem co mam zrobić, co mam jej powiedzieć. Po około piętnastu  minuta jazdy byłem na miejscu.
-Jestem tak jak chciałaś
-Widzę, widzę. Jednak zmądrzałeś?
-Nie. Nie prześpię się z tobą wybij to sobie z głowy.
-Dobrze a więc wieczorem jestem umówiona z Majką dam jej te zdjęcia twoje życie runie tak jak domek z kart i nic już nie zrobisz. A więc jaka jest twoja decyzja?
-Nie zrobię tego.
-Zastanów się dwa razy. Jeśli już zmądrzejesz przyjedź do  hotelu Flowers Green na obrzeżach Londynu. Masz czas do 20:00. Jeśli nie o 20:01 twoje życie ulegnie zniszczeniu
-Co ty pieprzysz? Nie mam ochoty cię słuchać!
Wyszedłem z kawiarni i udałem się do mieszkania. Tam przemyślałem sobie wszystko. Około dziewiętnastej Maja dostała SMS-a od Wiolki musiałem działać zadzwoniłem do niej  i powiedziałem, ze przyjadę. A Maja? Jej powiedziałem, że Aaron robi mały męski wieczór  i mnie zaprasza.
Udałem się do hotelu gdzie czekała na mnie Wiolka. Po około trzech, czterech godzinach wyszedłem z budynku byłem na siebie wściekły. Nie mogłem uwierzyć, że ta kobieta jest zdolna do takich rzeczy.

                                                                         *********************
Kilka dni później
Minęło kilka dni ja już chyba psychicznie nie wytrzymam Wilka powiedziała, że odda mi te zdjęcia a tymczasem olała to kąp letnie. Minął tydzień a o zdjęciach zapomniała.
Nagle pochłonięty w rozmyślaniach uświadamiłem sobie, że ktoś puka otworzyłem  drzwi i ujrzałem, kuriera, który  wręczył mi niewielka kopertę. W pośpiechu otworzyłem ją i zobaczyłem zdjęcia. A wśród nich małą karteczkę napisaną zapewne przez Wiolkę
„Zadowolony? Bo ja tak.”
Myślałem, ze rozniosę cały dom. Na nieszczęście do domu wróciła Maja a ja nie wiedząc co robię włożyłem zdjęcia do szuflady w salonie. Liczyłem, że w najbliższym czasie Majka nie będzie jej otwierać.
*Maja
-Wojtek co z tobą. Zachowujesz się jakbyś spadł z księżyca. Nie reagujesz na nic. Co się z tobą dzieje.
-Nic nie ważne. Przechodzę trudny okres w życiu.
-Przecież jesteśmy ze sobą tak? Zawsze możemy ze sobą porozmawiać. Pomogę ci.
-Nie, nie pomoże, już nikt mi nie pomoże…
*Wojtek
-Człowieku mówię cos do ciebie.
-Czego chcesz?
-Może wreszcie powiesz mi  co się stało co?!
-Czy wy wszyscy możecie dać mi spokój? Mam już dość tych ciągłych przesłuchań! Odpierdolcie się wszyscy ode mnie!
-Stary czekaj ty chyba nie chcesz mi powiedzieć, ze zrobiłeś to?
-Co?
-Ty się z nią wtedy nie spotkałeś prawda?
-To nie twoja sprawa. To ja wplątałem się w to gówno i ja to skończę a ty nie waż się o tym nikomu mówić a tym bardziej robić cos w tej sprawie
                                                                       ********************
*Maja
Wojtek od jakiegoś czasu zachowuje się co najmniej dziwnie. Ciągle chodzi jakiś podenerwowany i rozdrażniony. Czasami strach go dotknąć, aby przypadkiem nie ugryzł.
                                                        *****************
-Hej Amelka co u ciebie? Dawno się nie widziałyśmy. Gdzie wyjechałaś na wakacje?- zapytałam przyjaciółkę
-Kochanie masz racje nie widziałyśmy się dawno. Jesteśmy w Egipcie i niedługo wracamy. A ty z Wojtkiem gdzieś się wybieracie?
-Jeszcze nie wiem. Wiesz Wojtek ostatnio jest jakiś rozdrażniony, a ja z braku was i rozrywki zaczęłam sprzątać w domu teraz akurat jestem w salonie i – mówiąc to odsunęłam ostatnią szufladę to co tam zobaczyłam było okropne.
-Wiesz przepraszam, ale muszę kończyć oddzwonię do ciebie na razie – nie czekając na odpowiedź przyjaciółki odłożyłam słuchawkę.
Co to kurwa ma być? -  pomyślałam
Wojtek robił sobie rozbieraną sesje czy jak? O cholera – w tym momencie zobaczyłam na nim również Wiolkę. Myślałam, że rozniosę cały dom. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić.
W momencie spakowałam wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy  i pośpiesznym krokiem.
Włożyłam słuchawki w uszy i zaszyłam się w swoim szarym, nudnym i bezwartościowym świecie.
Nagle poczułam , że ktoś szarpie mnie za ramie. Gdy się obróciłam zobaczyłam Theo, który był cały przemoknięty.
- Biegłem za tobą przez dziesięć minut.
-I co z tego? – zapytałam oschle
-Gdzie idziesz? Chyba nigdzie nie wyjeżdżasz? – powiedział to widząc moja walizkę – zanim zdążyłam odpowiedzieć chłopak mocno mnie przytulił i zaprowadził do swojego mieszkania
                                                                              *************************
U Theo jestem już jakieś dwa dni. Nie wiem co ze sobą zrobić. Wojtek ciągle do mnie dzwoni. Nie odbieram. Nie wiem co powiedzieć. Po za tym nie chce słuchać jego wyjaśnień i tłumaczeń.
Chciałam wejść do kuchni i zrobić sobie herbaty, ale usłyszałam konwersację telefoniczną Theo.
-Stary zapieprzyłeś z Wiolką i nic tego nie zmieni, ale ja wiem tyle, że co ja mam jej powiedzieć. Wiesz co najlepiej będzie jak sam tu przyjedziesz i wszystko jej opowiesz. Nie, nie teraz ona jeszcze śpi.  Daj jej czas przyjedź za jakąś godzinę. Jasne na razie.
Gdy usłyszałam rozmowę Theo byłam pewna, że rozmawiał on z Wojtkiem. Postanowiłam mu wszystko wygarnąć, nie obchodziły mnie konsekwencje i to co potem ze sobą zrobię.
-Dlatego mnie przygarnąłeś tak? Ty wiedziałeś o zdjęciach i o tym, ze oni razem. Jak mogłeś myślałam, ze jesteśmy przyjaciółmi a ty zwyczajnie mnie wystawiłeś.
-Majka to nie tak on…
-Nie tłumacz się. Powiedz mi tylko wszyscy wiedzieli prawda? Wszyscy wiedzieli tylko nie ja? Odpowiedz!! Odpowiedz d cholery gdy do ciebie mówię! Wiedziałam wszyscy jesteście tacy sami. Pieprz się. Pieprzcie się wszyscy! – mówiąc to razem z walizką wybiegłam jak najdalej od nich wszystkich.
Wsiadłam w pierwszy lepszy samolot kierujący się do polski i ruszyłam w drogę. Siedząc w samolocie widziałam szczęśliwe rodziny i zakochane pary. Szczerze? Miałam ochotę się porzygać. Nadal miałam przed oczami te zdjęcia. Wyobrażałam sobie ich wspólną noc. Ich namiętne pocałunki i  pieszczoty. To było wstrętne, obrzydliwe a jednocześnie wiedziałam, ze dla niej to nic nie znaczyło. Chciała po prostu zniszczyć mi życie. To jej się udało. Gdy  wyprowadziłam się od Wojtka nie myślałam o niczym innym tylko o tym, aby być jak najdalej od niego i od tej dziwki. Teraz już wiedziałam dlaczego ostatnio zachowywał się tak dziwnie. Bał się, że wszystko się wyda- i miał rację.
Przez to wszystko nie pomyślałam co z moimi studiami i całym życiem w Londynie. Jednak ja to mam szczęście.
Po kilkugodzinnym locie i podróży pociągiem byłam pod moim rodzinnym  domem. I choć to dziwne to bałam się przestąpić progu. Nie wiedziałam co mam powiedzieć .Po krótkim namyśle postanowiłam, że na razie nic nikomu nie powiem. Musiałam odpocząć, poukładać sobie wszystko w głowie i choć nie chciałam widzieć Wojtka nienawidziłam go wtedy z całego serca to chciałam, aby to wszystko było snem. By  w ogóle się nie wydarzyło. Chciałabym wrócić do punktu wyjścia, do poprzednich wakacji i nie poznać tego pieprzonego Wojtka. Nie cierpieć, nie znosić upokorzeń ze strony jego, Sandry i jego znajomych, choć jakoby się nad tym zastanowić to tylko ona była dla mnie miła.
Teraz czas zapomnieć o wszystkim  i wrócić do dawnego życia przynajmniej na jakiś czas.
-Cześć mamo
-Kochanie co ty tu robisz?
-Nie cieszysz się?
-Cieszę się, cieszę nawet nie wiesz jak bardzo, po prostu nie spodziewałam się twojej wizyty. A gdzie Wojtek?
-Yyy…nie przyjechał nie mógł a ja chciałam z wami spędzić trochę więcej czasu
-Siadaj opowiadaj jak w wielkim świecie
-Opowiem tylko najpierw pozwól mi się rozpakować dobrze?
-Jak chcesz ja już kończę obiad. Zejć na dół za jakieś piętnaście minut dobrze?
-Jasne mamuś. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo się cieszę, ze przyjechałam
 

****************************
Jest kolejny rozdział. Z poślizgiem i to trochę dużym, ale jest. Nie mogłam wcześniej naprawdę. I jak wam się podoba chyba nareszcie zaczyna się cos dziać. A wy co sądzicie?
CZYTASZ =KOMENTUJESZ


                                                               Pozdrawiam J

sobota, 7 września 2013

Rozdział osiemnasty

Perspektywa Wojciecha
Długo zastanawiałem się nad spotkaniem z Wiolą. Pomyślałem jednak, że muszę dowiedzieć się cos więcej. Około 17:00 byłem już małej, przytulnej knajpce na rogu Grintich.
W ostatnim stoliku przy oknie zauważyłem siedzącą postać, sączącą sok jak mniemam pomarańczowy. Podszedłem bliżej i przywitałem się dość nie grzecznie.
- Cześć, czego chciałaś?
- Dlaczego jesteś tak zdenerwowany
- Pytam ostatni raz, czego ode mnie chcesz?
- Spokojnie wypijmy sok a potem porozmawiamy
- Nie chcę wiedzieć teraz – jednak dziewczyna nie przejmując się niczym dalej sączyła napój
- Kurwa, dziewczyno o co ci chodzi
-O boż dobrze. Przyszedłes tu w jakiejś sprawie?
- Przecież kazałaś mi tu przyjść – powiedziałem z zaciśniętymi zębami
- No dobrze co chcesz wiedzieć? Ach no tak chcesz wiedzieć co wydarzyło się tamtej nocy tak? – odpowiedziała zanim zdążyłem odpowiedzieć. No a więc już nie pamiętasz tak? Ta noc była jedną z lepszych w moim życiu. No może nie jesteś jakis wspaniały w te klocki, ale zawsze to coś
- Co ty do cholery mówisz? Co ty sobie W ogóle wyobrażasz co? Dobrze pamiętam, ze z nikim tej nocy nie spałem i nie wmówisz mi tego – zablefowałem nie wiedziałem co mówić nie mogłem dopuścić do siebie myśli, że mogłem zdradzić Majkę
- Oj nie przesadzaj, dobrze wiem, że nic nie pamiętasz, ale i  owszem masz rację nie spaliśmy ze sobą, jeszcze…   
- Co znaczy jeszcze?! – byłem zdenerwowany i zarazem zdezorientowany
- To znaczy – dziewczyna wyjęła z torebki zdjęcia i rzuciła je na drewniany blat stolika.
- Co to jest? Kurwa dziewczyno coś ty zrobiła?
- Posłuchaj chłopczyno nie jestem tak głupia za jaką wszyscy mnie uważacie.  Owszem nie spalismy ze sobą, ale zdjęcia chyba uwierzy większa ilość osób a w szczególności Majka. Twoje słowa nie będą miały żadnego znaczenia.
- Po co to zrobiłaś co? Nawet nie wasz się pokazywać ich Majce. Jeśli to zrobisz policzymy się inaczej.
- Nie gorączkuj się tak nie pokaże jej ich pod jednym warunkiem
- Pod jakim?
- To Prostem spędzisz ze mną jedna noc. Potem zniknę z waszego życia a zdjęcia zniszczę
- Ty sobie chyba jaja robisz. Nie zdradzę mojej kobiety tylko dla tego, ze jakaś zdzira tego chce. Co ty sobie myślisz jesteś zwykłą dziwką i szmatą – mówiąc to wyszedłem pospiesznym krokiem z budynku. Zamykając drzwi wejściowe usłyszałem tylko – Zastanów się dobrze, nie chcę żebyś żałował
Co ta dziwka w ogóle sobie myśli, gorzej jeśli powie o wszystkim Maji a ta jej uwierzy. Chyba normalne jest, ze uwierzy zdjęciom a nie moim słowom. Muszę pogadać z Jackiem.
                                             *********************************
- Jack serio co ja mam zrobić to już jest poważna sprawa, nie mam pojęcia co zrobić
- Słuchaj może lepiej będzie jeśli powiesz Maji o wszystkim co się wydarzyło i wyjaśnisz zanim Wiolka powie jej o wszystkim
- Pojebało cie doszczętnie?
- Dlaczego?
- Tak jasne dziewczyna uwierzy mi, ze jej nie zdradziłem tylko Wiolka ma moje nagie zdjęcia, na których jest ona sama. A do tego mówię jej to przed Wiolką bo nie chcę żeby pomyślała, że to  zrobiłem. Stary jeśli to działam na Brytyjki luzik, ale na Polki to nie działa
- No dobra może to zły pomysł, ale wiesz co mam inny. Zaczekaj parę dni może sprawa ucichnie gdy Wiolka zobaczy, że nie jesteś zainteresowany jej propozycja i odpuści
- To raczej nie jest Możliwe, ale cóż zawsze warto spróbować. Dobra ja lecę nacieszyć się Majką póki jeszcze mogę
- Nie przesadzaj, na razie
                                                 ******************************
Kilka dni później
Minęło już parę dobrych dni. Nie dostaję już SMS-ów od Wiolki. Może odpuściła? Nie to chyba niemożliwe, choć może choć odrobinkę zmądrzała?. Nie istotne liczy się tylko to, że odpuściła.

- Skarbie ja wychodzę na trening będę o trzeciej. Będziesz w domu?
- Tak jasne będę już po wykładach, dlaczego pytasz?
- Tak po prostu, kocham cię i chce spędzić z tobą popołudnie do zobaczenia
 - Też cie kocham pa
                                                     **************************
- Słońce już jestem
- Cześć kochanie – dostałem soczystego całusa w policzek
- Wojtek posłuchaj mam do ciebie pytanie
- A wiec słucham
- Dziś rano tuż po twoim wyjściu  zadzwoniła do mnie  Wiola. – W mojej głowie przewaliło się milion myśli. Byłem pewien, że Maja już coś wie.
- I co powiedziała?
- Tak konkretnie to nic chciała się spotkać. Mówiła, że chodzi tu o ciebie, ale jednocześnie zastrzegła sobie, ze nie śpieszy się jej z tym spotkaniem.
- Tak a ty co powiedziałaś? Masz zamiar się z nią spotkać? – zapytałem z ogromnym niepokojem
- Powiedziałam jej tylko, że dzisiaj nie mogę bo chcemy spędzić razem popołudnie.
- To dobrze nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę – rzuciłem się ma Maję byłem Szczęśliwy, ze jeszcze nic nie wie
- Umówiłyśmy się na jutro chciała mi pokazać jakieś zdjęcia mówiła, ze ty będziesz wiedział o co chodzi a wiec?
- Nie nic nie wiem na ten temat musiało się jej coś pomylić, nie rozmawiajmy już o niej – zacząłem plątać się w swoich zeznaniach. Nie wiedziałem co myśleć. Czuję, że niedługo skończy się nasze sielskie życie.
Mocno przytuliłem Maję po chwili jednak poczułem wibracje w tylnej kieszeni. Wyjąłem telefon i przeczytałem SMS-a
„Teraz widzisz, ze nie żartowałam moja propozycja jest nadal aktualna masz czas do jutra rana. Inaczej   spotka się z Majka i pokażę jej te zdjęcia.  Zapewne Majka mówiła ci dlaczego się już nie przyjaźnimy. Jeśli nie wypełnisz warunków wasz związek skończy tak szybko jak się zaczął pomyśl o tym. Uwierz to najlepsze rozwiązanie dla ciebie no i przy  okazji dla mnie
                                                                                                 Przemyśl to Wiola :**”

Byłem w totalnej rozsypce. Nie rozumiem jak to mogło się to stać. I co ja ma teraz zrobić?
                                                         *********************

 - Stary ja już nie wiem co robić rozumiesz? Nie mam pojęcia co zrobić
- Może jednak zrobisz to co chciała Wio…
- Czy cię już pojebało? Nie zdradzę Majki tym bardziej z nią co ty sobie wyobrażasz?
- Stary to tylko żart nie wnerwiaj się tak.
- Mi jak widzisz nie jest  do śmiechu
- Dobra, ale wiesz nie przejmuj się idź tam do niej jutro i pogadaj spróbuj ją przekonać. Może zaproponuj pieniądze
- Nie będę jej dawał żadnych pieniędzy chyba sobie żartujesz
- Wolisz żeby zniszczyła ci życie, reputację a przede wszystkim związek? Myślisz, ze jeśli Maja dowie się o tym  będzie chciała cie w ogóle słuchać?
- Zrobię wszystko żeby chronić Majkę i nasz związek, ale nie jestem pewien czy stać mnie na tak wielkie poświecenie
- Mówisz o kasie?
- Pieniądze nie Grają tu role jeśli bezie chciała dam jej  ile zechce. Mówię o tym, że nie pozwolę zniszczyć jej naszego związku.
- Czasami cie nie rozumiem
- Czego tu nie rozumiesz?
- Ty ją naprawdę kochasz. Pierwszy raz widzę, abyś się tak zaangażował
- Kiedyś zobaczysz jak to jest…
- Nie wiem może poznam kogoś kto odmieni moje życie, ale nie o mnie mowa dam ci radę
- Jaką?
- Walcz do końca o miłość, o Maję nie pozwól by jakaś tania dziwka wszystko spieszyła
-Dzięki stary ja ją naprawdę kocham
 *************************************************
Ponieważ moje urodzinowe plany  nie powiodły się jest nowy, kolejny. Zaczyna się cos dziać jak myslicie czy wydarzy się coś miedzy Wojtkiem a Wiolką?

 Czytasz=komentujesz  
                            Pozdrawiam J

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział siedemnasty+ważne czytaj opis.

Perspektywa Wojciecha
Przez ostatni tydzień zupełnie nie mogłem skupić się na niczym. Ciągle myślałem o urodzinach Maji. W gruncie rzeczy wszystko jest już przygotowane.
Postanowiłem, ze chce, aby Maja spędziła ten dzień w bardzo wąskim gronie. Chciałem tak naprawdę, aby spędziła ten dzień  ze mną, ale musiałem zrozumieć, że jest też Ola, której Majka dawno nie widziała.
Dziewczyna przyjechała  kilka dni wcześniej do Londynu. Jakoś mi to nie przeszkadzało a wręcz przeciwnie. Bo jeśli spędzała z nią tyle czasu byłem pewien, ze  w piątek pozwoli mi z nia spędzić trochę więcej czasu.
                                        *********************************
Perspektywa Maji
Boże to właśnie dzisiaj. Moje  urodziny. Jakoś  za nimi nie przepadam, sama nie wiem czemu. Może przez to, że każde urodziny to tylko tandetne prezenciki fałszywe życzenia? Jedno co lubię w tym dniu to , że jestem z tymi, których kocha.
Gdy tylko rano wstałam wzięłam prysznic, założyłam czyste ciuchy i wyruszyłam na uczelnie. Tam czekali już na mnie znajomi. To właśnie z nimi spędziłam całe popołudnie. Poszliśmy do knajpki tuż koło budynku szkoły na małego drinka. Tam zaczęło się wielki wręczanie prezentów. Owszem  było to przyjemne, ale jakoś nie czułam tego klimatu. Czułam się nieswojo.
Około 16:00 pożegnałam się z przyjaciółmi i wróciłam do mieszkania gdzie czekała na mnie Ola ze Szczęsnym.
-Hej
-Cześć skarbie
-Posłuchaj chciałbym cię zapytać czy zgodzisz się spędzić ze mną dzisiejszy wieczór?
-Wojtek ja bym chciała, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł widzisz nie chcę zostawiać Oli samej…
-Oj kochanie przestań Ola zrozumie prawda?
-Jasne idźcie mną się nie przejmujcie
                                                                               *********************
Wieczorem byliśmy już gotowi przed wyjściem poszliśmy pożegnać się z Olką. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi Wojtek poszedł otworzyć. Po kilkunastu sekundach w progu sypialni stał Jack.
-Chyba nie sądziłaś, że pozwolę ci zostać samej, hmm…? – zapytał nieco zdezorientowaną dziewczynę Wojtek
Chłopak przedstawił się i szepnął coś Wojtkowi na ucho
                                                                                   **********************
Razem z Wojtkiem udałam się do restauracji na  obrzeżach miasta.
- I jak ci się podoba?
- Jest naprawdę wspaniale
Po wypiciu kilku lampek wina i zjedzeniu posiłku razem udaliśmy się do wesołego miasteczka.
To było właśnie to czego potrzebowałam. Nie chciałam spędzić całego wieczoru w sztywnej atmosferze. Chciałam zrobić coś na prawdę spontanicznego i szalonego.
- Pamiętasz święta?
- Ta dlaczego pytasz?
-A czy pamiętasz jeszcze co dostałem od was pod Chinkę?
- Tak, ale nie rozumiem?
- Wiesz jeszcze nie wykorzystałem tego biletu wie pomyślałem…
- O nie, nie nawet o tym nie myśl. To są moje urodziny i chcę je przeżyć.
- Oj no proszę..
- Nie nawet o tym nie myśl
- No cóż sama tego chciałaś – chłopak przerzucił mnie przez ramie zaczął nieść w stronę skoczni Bangi
-Nie, zostaw mnie proszę
Niestety moje błagania, prośby i groźby a nawet krzyki nie pomogły. Musiałam to zrobić, musiałam skoczyć z nim na tym jego cholernym Bangi. Owszem chciałam zrobić coś szalonego, ale nie to. Chociaż jakby nie patrzeć sama sobie zaszkodziłam to w końcu ja dałam chłopakowi ten cholerny bilet.
No cóż musiałam to zrobić. Dobrze, że   przynajmniej nie była sama tylko z Wojtkiem.
- Chyba się nie boisz prawda?
- Nie wcale wiesz?- powiedziałam z ironią – Pamiętaj jeśli się zabiję to będzie twoja wina.
- Bardzo śmieszne. Dobra liczę do pięciu i skaczemy, razem tak? No nie bój się przecież jesteśmy razem tak?
- Jasne, dobrze niech będzie Bo nie ma odwrotu tak? – chłopak pokiwał potakująco głową a ja jeszcze mocniej przytuliłam się do niego.
-Dobra jeden, dwa, trzy…
Boże to było cos tak ekscytującego czego jeszcze nigdy nie przeżyłam.
- I jak podobało ci się?
Muszę przyznać, ze bardzo tylko mam jedno pytanie
-Tak, jakie?
- Gdzie do cholery podziało  się cztery i pięć co?
- Oj nie chciałem, żebyś się denerwowała
- Naprawdę? Dzięki za troskę – udałam obrazę
- I tam wiem, że mnie kochasz – mocno mnie obioł a ja uśmiechnęłam się
- To gdzie teraz?
- Przygotowałem coś specjalnego…
Po około dziesięciu minutach dotarliśmy pod ogromny Hotel. Gdy mieliśmy wchodzić do budynku na swojej drodze napotkaliśmy Wiolę. Wszystko byłoby ok. gdyby nie pewien szczegół. Gdy przechodziła popatrzyła na Wojtka znacząco jednocześnie ocierając  się o niego. To zbiło mnie z tropu, ale nie dałam niczego po sobie poznać. Gdy weszliśmy do pokoju na stole czekał już schłodzony szampan i truskawki. Zapomniała o sytuacji z przed chwili i skupiłam się na chłopaku.
Spędziliśmy razem naprawdę cudowną noc. Nad ranem nie mogłam zasnąć otulona w śnieżnobiałe, aksamitne prześcieradło wyszłam na taras podziwiając budzący się do życia Londyn.
W pewnym momencie poczułam na swoim ciele ciepłe dłonie…
- O czym myślisz? – W tym momencie chłopak mocno mnie przytulił
- Nie, o niczym tylko… - zawahałam się – Czy coś cie z nią łączy?
- Kochanie nie rozumiem
- Pytam czy łączy cię coś z Wiolką? Odpowiedz!
- Nic mnie z nią nie łączy. Jak możesz tak myśleć..?
- Po prostu gdy przechodziła ten jej wzrok i gesty to wszystko… - chłopak pocałował mnie
- Słońce zapewniam cię, że między nami nic nie ma i nie będzie nawet nie myśl tak
- To jak wracamy do środka?
- Ty idź ja zaraz przyjdę
- Dobrze jak wolisz…
                                       ****************************************
Z samego rana wróciliśmy do domu. Muszę przyznać, ze ten wieczór był naprawdę genialny.
Gdy weszliśmy do  mieszkania oniemiałam. W salonie wygodnie siedział sobie Jack popijając przy tym świeżo zaparzoną kawę.
- To ja już chyba pójdę – powiedział zdezorientowany
- Tak to chyba dobry pomysł – poparł go Wojciech
                                ****************************************
Perspektywa Wojciecha
- To ja cie odprowadzę
Gdy doszliśmy do drzwi zapytałem przyjaciele tylko o jedna sprawę
- Stary przypomniałeś już cos sobie?
- Nie, ale wyluzuj pewnie upiłeś się  i dowlokłeś się do pokoju hotelowego wyluzuj
- Może i masz rację, ale mam jakieś dziwne przeczucie
- Dobra ja spadam a i nie myśl sobie, ze cos miedzy nami doszło. Ja tylko zostałem na noc bo samochód mi padł. Nic więcej. Ale wiesz całkiem całkiem jest wiec może..
- Ty już się tak lepiej nie podniecaj – po tych słowach z rozbawieniem zamknąłem drzwi wejściowe i udałem się do salonu
Po kilku minutach dostałem dziwnego SMS-a  był od Wiolki co bardzo mnie zdziwiło
„Hej skarbie widzę, ze nie pamiętasz co stało się pamiętnej nocy. Zapewne chcesz się dowiedzieć więcej prawda? Jeśli tak przyjąć dzisiaj do kawiarni, w której spotkaliśmy się w sprawie Majki. Bądź o 17:00 
Buziaczki Wiolcia”
****************************
WAŻNE!!
Na początku chciałabym was bardzo przeprosić, ze tak długo nic nie dodawałam, ale mój brak weny, moje lenistwo a przede wszystkim problemy osobiste przeważyły. Na szczęście w swoim życiu mam prawdziwego anioła, który zawsze mi pomoże. Ostatnio bardzo mi pomogła podnieść się i tak naprawdę dzięki niej jestem tu i teraz z wami.  Postanowiłam podiąć też jedną ważną decyzję postanowiłam nieco skrócić to opowiadanie. Dlaczego? Ponieważ nie ma sensu rozwodzić się nad drobnostkami, które nie maja sensu. Opowiadanie wkroczy już niedługo w chyba najbardziej decydującą fazę. Nie oznacza to, ze to już koniec. Jeszcze się ze mną trochę pomęczycie. Nie chcę mówić ile dokładnie będzie jeszcze rozdziałów, ale na pewno to jest już połowa może nawet taka odrobinkę większa.
Chciałabym coś jeszcze od was za co przepraszam. Chciałabym sprawdzić ile was jest. A wiec każdy kto czyta moje opowiadanie niech da komentarz. A ja już obiecuje wam, ze na 100% kolejny rozdział będzie za tydzień tylko nie jestem pewna czy w sobotę,  gdyż w sobotę mam urodziny i nie wiem co z tego wyjdzie. Jeśli nie w sobotę to piątek bądź niedziela.
No, ale cóż trzymajcie się cieplutko . Powodzenia w szkole no i oczywiście trzymajcie kciuki za nasze orły już w piątek.
CZYTASZ =KOMENTUJESZ
POZDRAWIAM :**

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział szesnasty

Gdy rano wstałam czułam się wspaniale i choć nie przepadałam za Polskim Morzem miałam przeczucie, że  Wojtek dobrze zrobił zabierając mnie tutaj. Po chwili rozmyślań poczółam na swoich biodrach ciepłe dłonie Wojtka, który wtulił się we mnie.
- Co chcesz dziś robić? 
-  Sama nie wiem może najpierw warto by było wybrać się do sklepu bo nie mamy nic do jedzenia…
- Mam lepszy pomysł
- Tak? Jaki?
- Zobaczysz. Ubierz się i widzimy się za chwilkę – mówiąc to pocałował mnie przelotnie w policzek i pospiesznie wyszedł
Korzystając z upalnej pogody ubrałam moją nową sukienkę. Do tego wygodne i szykowne sandały. Po około dwudziestu minutach byłam gotowa. Pozostało mi tylko żmudne czekanie na Wojtka. Nie musiałam jednak długo czekać gdyż po około piętnastu minutach pojawił się w drewnianych drzwiach.
- Gotowa?
- Jasne
- A więc chodźmy
- Dokąd idziemy? – zapytałam ciekawa
- Zobaczysz
Po około dziesięciu minutach dotarliśmy na piękny klif, z którego doskonale było widać morze. Muszę przyznać, ze było tam pięknie.
- Tu jest pięknie – powiedziałam do chłopaka
- To nie wszystko przygotowałem cos jeszcze spójrz
Rzeczywiście na ziemi leżał ogromny koc a na nim różne przysmaki
- Domyślam się, ze sam tego nie zrobiłeś? – zapytałam
- Zawsze musisz wszystko zepsuć – powiedział nieco zirytowany choc w jego głosie dało się wyczuc nutkę radości
- Przeprasza. Tu jest cudownie i to śniadanie. Kocham  cię jesteś najlepszy  - mówiąc to wpadłam w jego ramiona i pocałowałam go
- No wiem – odpowiedział z zawadiackim uśmiechem
Śniadanie było naprawdę pyszne. Wojtek przygotował sok pomarańczowy, kawę mrożoną, rogaliki francuskie, jajka w koszulkach i wiele, wiele innych rzeczy.  Byłam naprawdę szczęśliwa, ze mogę tam być razem z nim. Żałowałam tylko jednego. Tego jak zachowałam się w stosunku do Wojtka  na początku naszego pobytu tutaj.
                                                 **************************************
Czas tutaj mijał nam dość szybko. Codziennie przesiadywaliśmy godzinami na plaży, wieczorem spacerowaliśmy po plaży. Muszę powiedzieć, ze pogoda nam bardzo dopisywała. Czasem gdy wychodziliśmy do miasta ludzie prosili Wojtka o autografy, ale zdążyłam przez ten czas przywyknąć.

- Wiesz szkoda, ze ten czas tak szybko Minoł  - powiedziałam trzymając Wojtka za rękę spacerowaliśmy po plaży w blasku zachodzącego słońca
- Kocham cię
- Ja ciebie też, dziękuję ci, że mnie tu zabrałeś  wiesz te przedwczesne wakacje były naprawdę cudowne
- Naprawdę ci się podobało?  Cieszę się, ale obiecuję ci, ze w te właściwe wakacje zabiorę cię w lepsze miejsce
- Wojtek zrozum nie  chodzi o miejsce, ale o to kto jest przy tobie nie ważne gdzie ważne, że z tobą
- Ach tak? Czyli mam rozumieć, ze nie chcesz abym cie zabrał na Malediwy, do Włoch czy Grecji?
- Hej tego nie powiedziałam -  w odpowiedzi usłyszałam tylko głośny rechot Szczęsnego
Po powrocie do domku, w którym mieszkaliśmy  położyłam się do łóżka. Po chwili dołączył do mnie Wojtek. Zaczął mnie całować.
- Wiesz to nasza ostatnia noc – powiedział
- Tak i…?
- I może czas abyśmy
- Zaraz Wojtek co ty sugerujesz  -  odsunęłam się od niego   
Chłopak popatrzył mi głęboko w oczy i powiedział – zaufaj mi nie zrobię ci krzywdy – mówiąc to odchylił ramiączko mojego stanika
- Wojtek ja nie wiem czy…
- Jeśli nie chcesz nie musimy… - nie kończąc popatrzył mi głęboko w oczy a ja? Ja widziałam w nich jedynie zawód powiedziałam sobie zrób to jeśli nie teraz to kiedy? Pora zapomnieć o Kamilu i tym co mi zrobił. To nie może trwać wiecznie
- Nie Wojtek chcę tego – gdy to mówiłam powoli zostawałam pozbawiana zbędnych ubrań
Choć na początku bałam się, bałam się jak cholera to nie żałuję spędziłam  z Wojtkiem najpiękniejszą noc w moim życiu. Chyba nareszcie choć przez chwilę zapomniałam o wszystkim. Zapomniałam o tym jak świat potrafi być okrutny. O tym co czeka mnie po powrocie do Londynu i czy Wiola chce zniszczyć  nasz związek. Teraz nie myślałam o tym. W tym momencie chciałam zostać tu na zawsze z Wojtkiem u boku. Bez żadnych problemów  i innych zbędnych rzeczy. Chciałam być po prostu szczęśliwa…
                                                         ********************************
Rano obudziłam się wtulona  w Wojtka. Byłam szczęśliwa, ale i troche przygnębiona. Tak wiem to dziwne, ale czuję, ze gdy wrócimy do Londynu wszystkie troski i zmartwienia powrócą. Mam złe przeczucie choc sama nie wiem czemu…
                                                          ********************************
Wieczorem byliśmy już w Londynie. Tym razem nie jechaliśmy pociagiem a lecieliśmy samolotem.
                                                                 ****************************
Perspektywa Wojciecha
Ten tydzień był dla mnie naprawdę mega. Z Mają było wszystko świetnie. Nareszcie spędziliśmy razem noc. Muszę przyznać, ze jest cudowną kobietą. Mam tylko nadzieję, ze nie skrzywdziłem jej tej nocy. Przed chwilą wróciliśmy do naszego mieszkania. Mam tylko nadzieję, że Maja będzie szczęśliwa razem ze mną.
                                     **************************************************       
  Perspektywa Majki
Wczoraj późno wróciliśmy nie miałam na nic siły. Dzisiaj wybieram się na uczelnię. Wojtek jeszcze śpi wiec postanowiłam go nie budzić. Szybko wyszłam i pieszo udałam się do szkoły.
                                       **********************************************
Perspektywa Wojciecha
Gdy wstałem Maji już przy mnie nie było. Poszedłłem do kuchni zrrobic sobie śniadanie, lecz ku mojemu zaskoczeniu posiłek już na mnie czekał. Na kuchennym blacie leżała karteczka z napisem
                       „Wychodzę na uczelnie. Będę koło 14:00. Na stole masz śniadanie.
  Smacznego, Kocham cię :* ”

Sam do siebie uśmiechnąłem się i skonsumowałem sniadanie. Musiałem się jednak śpieszyc gdyż o ósmej miałem trening. A trenier nie byłby szczęsliwy gdybym po „ wymuszonym „ na trenerze urlopie juz pierwszego dnia po powrocie sie spóźnił.
Gdy zjadem wziąłem prysznic i ubrałem się. Gdy miałem już wychodzic usłyszałem dźwięk telefonu Maji. Widać w pospiechu zapomniała go ze sobą zabrać. S pojrzałęm na wyświetlacz, na którym widniał napis  „Olcia :*’’ – bez wahania odebrałem
- Hej kochana widze, ze już wróciłaś mam nadzieję, ze już się na mnie nie gniewasz już nie mogę doczekać się twoich urodzin – dziewczyna mówiła jak nakręcona
- Chwila zaraz, zaraz ochłoń – w końcu udało mi się jej przerwać
- Zaraz Wojtek?
- Tak
- Dlaczego odebrałeś? Jest może Maja?
-Nie nie ma wyszła na uczelnie i zostawiła telefon, ale nie o tym wspominałaś coś o urodzinach Maji
- No tak zbliżają się więc pomyślałam, że może…
- Kiedy są dokładnie?
- W piątek  siedemnastego swoja droga jesteście ze sobą już jakiś czas i ty nie pamiętasz o jej urodzinach?
- Tak, tak jasne wiesz co ja muszę Kończyc powiem jej, ze dzwoniłaś na razie – w odpowiedzi usłyszałem tylko szybkie  – Pa- musiałem cos wykombinować na jej urodziny długo nie myśląc wyszedłem na trening…
 
                            **********************************************
Z góry przepraszam, ze ten rozdział jest spóźniony i krótszy niż zwykle. Wybaczcie nie miałam weny. Zdaje sobie sprawę, ze rozdział tak naprawdę jest o niczym i się nie klei. Musicie mi to wybaczyć. Ale ostatnio na mojej drodze pojawiło się kilka problemów i muszę się z nimi uporać. Przepraszam, ze jeszcze nie odpowiedziałam na nominacje, ale obiecuje, ze zrobię to do koncca tygodnia. Może się zmobilizuję i zrobie to jutro. Przepraszam za błedy, ale nie mam siły ich poprawiać Kolejny za tydzień .      
Czytasz=komentuj

 Pozdrawiam J                

niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział piętnasty

Dni mijały mi dosć wolno. Od czasu pamiętnego pikniku nie spotkałam już Jacka. Może to i lepiej, choć czasami mi go brakuje. Co do moich stosunków z Wojtkiem niby wszystko jest ok. Tak naprawdę utknęliśmy w martwym punkcie. Trudno mi powiedzieć czy jesteśmy razem czy tez nie. Odkąd zbliżyliśmy się do siebie Wojtek całkowicie przestał się starać. Chyba to nie był najlepszy pomysł. Chciałabym żeby było jak dawniej. Jak? Chcę żeby mężczyzna bliski mojemu sercu okazywał mi uczucie. Aby się starał. Nie chcę żeby  nasz „związek” stał się monotonny i nudny. Tak wiem to głupio brzmi, ale tak jest a ja tego nie chcę, nie chcę żeby tak było.
Dziś rano kiedy tylko wstałam od razu  sprawdziłam wiadomość od Oli.
„Hej, co tam u ciebie? Dawno się nie odzywałaś, jak ci się żyje musimy porozmawiać.”
Ucieszyłam się gdy zobaczyłam wiadomość. Miałam nadzieję, że nic poważnego się nie stało. Wzięłam telefon w dłoń i wybrałam numer przyjaciółki. Po kilku sygnałach odebrała.
-Cześć, co u ciebie? O czym chciałaś ze mną porozmawiać? Czy cos się stało?
-Nie nic poważnego- w jej głosie wyczułam nutkę przerażenia
-Ola mów mi zaraz o co chodzi, martwię się? Czy coś z Hubertem?
-Nie tu nie chodzi o Huberta, choć nie jestem już z nim, ale to nie ważne kiedyś ci opowiem. No  dobrze a więź zaczynam. Pamiętasz Wiolkę? Nie odpowiadaj dobrze wiem, ze pamiętasz, ale nie w tym sęk. Bo widzisz od pewnego czasu znów spotyka się z Kamilem. On wygadał jej, ze wyjechałaś do Londynu. A widzisz ja kilka dni temu ją spotkałam i wygadałam, że mieszkasz z Wojtkiem i, że jesteście dobrymi przyjaciółmi i widzisz no bo ja tak jakby zasugerowałam jej, ze cos was łączy. Tak wiem jestem głupia, ale zrozum zaczęła cię obrażać i poniżać a ja chciałam pokazać, ze twoje życie jest całkowicie ok. Przepraszam ja próbowałam to jakoś odkręcić, ale nie wyszło.
-Ale co odkręcić?
-Bo widzisz wygląda na to, że chce cię odwiedzić. Ciebie i Wojtka. Wybacz wiem, ze jestem głupia, ale nie umiem tego naprawić proszę wybacz mi.
-Boże, ale dlaczego ona. Przecież jeśli ona się tu zjawi zapewne wszystko zniszczy. Ale nie wiesz, ja jej na to nie pozwolę. Mam nadzieję, że nie podałaś jej mojego adresu-powiedziałam lekko zirytowana
-Nie nie podałam, ale ja naprawdę cie przepraszam to był przypadek. Ona mnie sprowokowała.
-Dobrze to już nie ważne. Teraz już nic tego nie cofnie wybacz muszę kończyć na razie
-A wiec wybaczasz? -nic nie odpowiadając odłożyłam słuchawkę
 Długo myślałam jak to mogło być Worgule możliwe, że ona znów pojawi się w moim życiu. Nie dane mi było jednak rozwikłać zagadki gdyż do mieszkania wszedł Wojciech i oznajmił mi, że chce zaprosić mnie na kolacje. Muszę przyznać, że byłam zaskoczona, pozytywnie…
                                                 *************************************
Wieczór
Byłam już gotowa do wyjścia miałam na sobie czarną jak noc, opiętą sukienkę i szpilki tego samego koloru. Wojciech natomiast  ubrany był w garnitur.
-Wyglądasz nieziemsko
-Dziękuję, miło. Idziemy?
-Oczywiście.
Trafiliśmy do przytulnej restauracji na obrzeżach Londynu. Nie byłą ona może iście wykwintna i droga, ale to własne było to co lubię. Małą cicha knajpka, która ma w sobie ten  klimat. Po zjedzonym posiłku wybraliśmy się na spacer. W pewnej chwili gdy byliśmy w samym środku parku chłopak zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Maja jesteś dla mnie wszystkim, wiem, że ostatnio cie zaniedbywałem, ale chciałbym to naprawić. Ale teraz chciałbym cie prosić o to czy zechcesz zostać moją panią, moją drogą życia? Czy zostaniesz moją dziewczyną?- serce stanęło mi w gardle, teraz wiedziałam już dlaczego ostatnio był tak zdenerwowany i mnie unikał
-Wojtek nie spodziewałam się, ze jesteś takim poetą-uśmiechnęłam się-zgadzam się – pocałowałam go czule w usta
Po przechadzce Londyńskimi ulicami wróciliśmy do mieszkania. Byłam bardzo zmęczona, ale i szczęśliwa. Razem z Wojtkiem położyłam się w naszej sypialni i zasnęłam przez długi czas czułam spojrzenie chłopaka, które przeżerało mnie od zewnątrz.
                                ************************************************
Gdy wstałam Wojtka już nie było. Ja korzystając z dnia wolnego wzięłam się za porządki. Około południa zadzwonił dzwonek do drzwi. Zblazowana poszłam otworzyć. To co zobaczyłam doszczętnie mnie rozwaliło.
-Hej kochanie, jak się masz? Wpadłam na weekend do Londynu i pomyślałam, że odwiedzę przyjaciółkę
-Yy… cześć nie spodziewałam się ciebie, wybacz, ale właśnie wybieram się na uczelnie załatwić kilka spraw.
-W czymś takim?
-Nawet jeśli to co?
-No nic miałam nadzieję, ze zostaniesz ze mną no, ale cóż jak widać będę musiała sama poczekać-0 w tym momencie chciała wparować do mojego mieszkania, ale nie pozwoliłam jej na to
-Co chciałaś zrobić?
-Myślałam, że mogę się u ciebie no i oczywiście Wojtka zatrzymana kilka dni
-Niestety wybacz, ale robimy remont i sami nie mamy dla siebie miejsca
-No cóż trudno  zostawię ci mój numer zadzwoń
-Jasne  zadzwonię – w tym momencie wszedł Wojtek, Wiola chciała wejść do środka, ale zamknęłam jej drzwi przed nosem
-Kto to był?- zapytał zaciekawiony chłopak
-Można powiedzieć, że dawna znajoma
-To znaczy? Długo się znacie?
-Jakieś jedenaście lat –bąknęłam – a co ty taki ciekawski
-Nie nic nie ważne, to jest jej numer tak? – wskazał na różową karteczkę
-Tak a co masz ochotę się z nią spotkać?
-Nie dlaczego po prostu pytam, kim ona jest dla ciebie bo chyba nie byłaś zadowolona z jej wizyty?
-Hm... pytasz kim ona jest dla mnie? Dla mnie jest ona gatunkiem wymarłym ,nigdy nie spełnionym, do końca walczącym
                                                             
                                     ******************************************
Perspektywa Wojciecha
Postanowiłem zadzwonić do tej całej Wioli i spotkać się z nią. Umówiliśmy się w małej knajpce w centrum Londynu.
-Hej
-Cześć posłuchaj chciałem z Toba porozmawiać. Wiem, ze znasz się z Maja ponad 10 lat i zapewne dobrze ją znasz. Chciałbym zrobić jej niespodziankę i zabrać ja gdzieś na kilka dni. A ty pewnie wiesz co ona lubi, gdzie często wyjeżdżała, o czym marzyła.
-Ach to o To ci chodzi? No dobra chcesz wiedzieć to proszę. Uwielbia Morze Bałtyckie, w dzieciństwie często tak jeździła. A, że uwielbia jeździć pociągami bo twierdzi, ze to ma klimat często tak robiła. Niedawno gdy z nią rozmawiałam , bo często rozmawiamy nie wiem czy wiesz chciała się tam wybrać. Mam nadzieję, ze pomogłam.
-Trochę to dziwne co mówisz no, ale cóż dziękuję ci za pomoc odezwę się do zobaczenia.
-Pa – odpowiedziała dziewczyna i przytuliła się do mnie co było nieco dziwne.
Po wyjściu z kawiarni udałem się do biura podróży i wykupiłem tygodniowy pobyt nad „Polskim Morzem”.
Gdy przyszedłem do mieszkania oznajmiłem Maji, ze za tydzień wyjeżdżamy lecz nie wspomniałem  gdzie. Bąknąłem tylko, ze wyjeżdżamy z Warszawy.
                                                                           ****************************
Tydzień później.
Dzisiaj wyjeżdżam razem z Wojtkiem na „Tajemnicze” Wakacje. Nie wiem gdzie. Wiem tylko tyle, że wyjeżdżamy z Polski i jedziemy pociągiem co zupełnie mnie zaskoczyło i już na początku zniesmaczyło.
Gdy byliśmy na miejscu lekko się przeraziłam. Byliśmy nad Polskim Morzem. To nie mogła być prawda. Mieszkamy  w drewnianym domku w miarę dobrze wyposażonym. Wojtek cały czas chodził bardzo wesoły aż do pewnego momentu.
-I jak ci się podoba? Zrobiłem to specjalnie dla ciebie.
-Ale co?
-Przyjechaliśmy tutaj dla ciebie. Początkowo chciałem żebyśmy jechali na Malediwy lub gdzieś gdzie jest gorąco, ale chciałem żebyś była szczęśliwa
-Wojtek o czym ty do cholery mówisz?
-Rozmawiałem z tą całą Wiolą i ona powiedziałam mi, że.. – w tym momencie nie wytrzymałam i zaczęłam swój krzykliwy monolog
-Co ty do cholery mówisz? Jak mogłeś? Co? A swoja drogą nienawidzę podróży pociągami a Polskie morze mi się przejadło Nie lubię tu jeździć – mówiąc to wybiegłam gdzieś na plażę
Usiadłam na jakimś kamieniu  i czułam jak woda zalewa moje nogi. Zastanawiałam się jak to możliwe, że ona znowu  wpieprza się w moje życie i wszystko niszczy. Po około godzinie zobaczyłam postać stojącą za mną gdy się obróciłam zobaczyłam, że jest to mój towarzysz. Usiadł na mokrym piasku i zaczął.
-Przepraszam nie powinienem cie tu zabierać. Mogłem domyślić się, ze nie lubisz takich klimatów. Mogłem po prostu najzwyczajniej w świecie zapytać gdzie chcesz jechać, albo samemu pomyśleć, ze chcesz jechać w jakieś lepsze miejsce – wtedy poczułam jak bardzo go zraniłam
-Jestem głupi przepraszam
-Nie  Wojtek to nie o to chodzi ja po prostu nie chcę mieć a nią żadnego kontaktu, nie znasz jej i nie więź jaka ona jest
-Mówisz o Wioli?
-Tak właśnie o niej
-Możesz mi powiedzieć kim tak naprawdę dla ciebie jest?
-Hm… pytasz kim ona jest dla mnie? Dla mnie jest ona gatunkiem wymarłym, nigdy nie spełnionym, do końca walczącym…
-Przepraszam ja nie powinienem
-Nie ważne wracajmy do domku
Gdy już tam byliśmy byłam bardzo zmęczona. Wzięłam prysznic  i położyłam się do łózka. Pochwili dołączył do mnie Wojtek. Widziałam jak jest przygnębiony  tym co się stało. Wtuliłam się w niego na co on rzekł
-Wiesz jeśli chcesz możemy wyjechać z tond nawet jutro
-Nie – stanowczo zaprzeczyłam – chcę tu zostać tylko z tobą, mam przeczucie, że jeszcze może tu być wspaniale kocham cie dobranoc
-Nawet nie wiesz jak bardzo cie kocham  śpij dobrze
                                         ************************************************
Jest następny jestem już jestem wróciłam z obozu i muszę wam powiedzieć, ze było świetnie. Ludzie byli po prostu genialni. Tylko rozstania żal. Bez płaczu i przytulania się nie obeszło. No cóz nastepny za rok. NO, ale cóż nie zanudzam was więcej. Co do nominacji obiecuję, ze do wtorku na wszystkie odpowiem. Jak wam się rozdział podoba? To już chyba jest połowa powiadania no może troche mniej. Z teszta zobaczymy jak będzie z moja weną. Rozdział zostawiam do waszej oceny.
Czytasz=komentuj


                                                                                                                                                   Pozdrawiam J

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział czternasty+ Informacja

Byłam przerażona. To co powiedział, zdawało się być przerażające. Przez moja głowie przeszła setka myśli. Czy chce się pogodzić? Przeprosić, a może po prostu powiedzieć co o mnie myśli?
Bałam się, najzwyczajniej w świecie się bałam…
-Maja posłuchaj wiem, ze ostatnio nie układało się nam, ale ja chce to naprawić, wiem, ze za to co powiedziałem, za to jak zachowałem się w stosunku do Jacka pewnie mnie nienawidzisz i nie jesteś w stanie mi wybaczyć. Nie zdziwię się, jeśli się już nigdy do mnie nie odezwiesz, ale chce żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie ogromnie ważna. I, ze dla ciebie jestem w stanie oddać wszystko. Bylebyś mi tylko wybaczyła. Byś chciała zacząć  wszystko od początku.
Byłam w ogromnym szoku. Ten pewny siebie i bezczelny mężczyzna, który zawsze mówi co leży mu na sercu teraz prosi mnie o wybaczenie? To nie mogła być prawda. Tak bardzo pragnęłam jego ciepła, jego ciepłego uśmiechu co rano. Teraz gdy mogę na nowo to odzyskać. Waham się, nie wiem co mam uczynić. Chcę być szczęśliwa, ale chyba nie jestem na to gotowa…
Otarłam łzy i zaczęłam cicho
-Wojtek ja nie sadziłam… Ja bardzo chcę spróbować od nowa, ale nie wiem czy potrafię. Chciałabym mieć cie przy sobie jak prawdziwego przyjaciela, jak… - Urwałam na chwilkę
-Jak kogoś ważnego… ale chyba jeszcze nie teraz. Ja ci naprawdę chcę zaufać, ale nie wiem czy potrafię. Wybaczam ci, ale muszę to jeszcze przemyśleć, przepraszam
-Rozumiem mam nadzieje, że będziesz chciała zacząć od nowa – wtedy chłopak mnie przytulił, ja nie opierałam się szczególnie, wtedy poczułam to czego brakowało mi przez ostatni czas…  
                                                    ********************************
Minęło kilka dni. Wojtek cały czas się starał, choć na nic nie naciskał. Przez ten czas dużo myślałam i zrozumiałam, zrozumiałam, ze chyba nie czas dawać kolejne szanse…
Z o9gromnym bólem serca poszłam do klubu chłopaka gdzie właśnie odbywał się trening.
Ubrałam ciemne jeansy i  biały top. Była 14:00, trening kończył się za godzinę wiec spokojnie mogłam jechać. Gdy byłam już na miejscu trening właśnie się skończył. Długo czekałam na Wojtka pod szatnią. Chciałam   z nim porozmawiać. Prawie wszyscy wyszli. W pomieszczeniu został tylko on i Theo. Chciałam tam wejść, ale usłyszałam rozmowę…
-Stary ja naprawdę się staram i chcę jej udowodnić, że jestem jej warty, ale ona mnie chyba nie chce. I wiesz to nie jest najgorsze. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze mogę ja zupełnie stracić przez swoją własna głupotę…
-Słuchaj powiedz jej co czujesz. Co się może stać? Odżuci cię? Najwyżej będziesz wiedział co o tobie myśli…
-Ty myślisz, że to takie łatwe?
-Zapytam wprost czujesz cos do niej?
-Start ja ją chyba… z resztą nie ważne ty i tak tego nie zrozumiesz. Idziemy?
-Jak wolisz, idziemy.
Gdy to usłyszałam nie wiedziałam co mam zrobić. Właśnie dzisiaj, gdy nie chciałam zaczynać naszej przyjaźni od nowa, on mówi cos takiego? I co ja mam niby teraz zrobić? Jeśli mu to powiem zranię go, jeśli nie to sama nie wiem co będzie. Tylko czy ja właściwie tego chcę? Chcę go zostawić? I zacząć wszystko od nowa?
Nie mogłam dłużej tam stać. Skierowałam się w stronę wyjścia, ale najwidoczniej nie było mi dane uciec. Chłopak od razu mnie dostrzegł i podbiegł do mnie.
-Maja co ty tutaj robisz? Czemu nie powiedziałaś, ze przyjdziesz? – wyglądał na szczęśliwego nie mogłam mu tego zrobić musiałam coś powiedzieć
-Przyszłam cię odwiedzić i porozmawiać… - posmutniał,
-Może pójdziemy do kawiarni, jest jedna niedaleko?  
 -Możemy pójść – odbąknęłam, chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził do przytulnej kawiarenki na rogu
                                                                   ********************
-A wiec o czym chciałaś porozmawiać?
-O nas i naszych relacjach…
-Zanim cos powiesz chcę żebyś wiedziała, że żałuję wszystkich niepotrzebnie wypowiedzianych słów i czynów, Maja jesteś dla mnie najważniejsza… - w tym momencie poczułam jak łzy napływają mi do oczu
-Maja stało się coś? Jeśli powiedziałem cos nie tak to…
-Nie to nie o to chodzi… A co do tej sprawy chcę spróbować od nowa… Możemy już iść? – Powiedziałam zanim zaczęłam ronić łzy
-Dziękuję ci… Jasne chodźmy
                                                       **************************
Minęło kilka dni. Miedzy nami trochę się ustabilizowało. Nadal nie jest najlepiej, ale nie jest też najgorzej. Cieszę się jednak, ze nie popełniłam tak wielkiego błędu jakiego  mogłabym później żałować…
Dzisiaj od ładnych paru dni idę na uczelnię. Mam nadzieję, ze znajomi i wykładowcy mnie nie zabiją.
Podczas ostatniej godziny do Sali wykładowej wszedł posłaniec i wręczył mi kwiaty z małym liścikiem. Cała się zaczerwieniłam. Tym bardziej, że nie miałam pojęcia od kogo mogą być kwiaty. Po skończonych zajęciach wyszłam z Sali i zaczęłam czytać krótką wiadomość
Mam nadzieję, ze nie zabijesz mnie za te kwiaty w szkole. Mam nadzieję, ze wybaczysz mi i będziesz chciał spędzić ze mną to piątkowe popołudnie. Przyjadę po ciebie na uczelnię. Będę o 14:00.                                                                                                  
                                                                                                                           Wojtek :*”
W głębi duszy byłam szczęśliwa. Wyszłam z budynku przed, którym stał już Wojciech oparty o maskę samochodu.
-Hej, gdzie jedziemy?
-Niespodzianka, wsiadaj
Po godzinnej podróży dotarliśmy na piękne wzgórze. Było tam cudownie. Gdy wysiedliśmy z samochodu Wojciech wyjął z bagażnika kosz piknikowy i ogromny, kraciasty koc.
-Tu jest na prawdę wspaniale – usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy zajadać się kanapkami.
Kontem oka dostrzegłam latawiec leżący  obok wielkiego dębu. Próbowaliśmy go wznieś do góry, ale mozolnie nam to szło gdyż nie było wiatru. Cały czas śmialiśmy się i rozmawialiśmy o nieważnych sprawach. Nagle usłyszałam znajomy mi głos.
-Maja? To ty? Nie wiedziałem, ze cie tu spotkam
-Jack? Co ty tu robisz? – widać było, że Wojtek nie był z tego zadowolony
-Jack może lepiej będzie jak sobie już pójdziesz, co? -  powiedział nieco zdenerwowany już Wojciech
-Dopiero przyszedłem nie przesadzasz? Widziałem, ze chciałeś puścić latawiec, ale ci to kompletnie nie wyszło może ja spróbuję? – nie czekając na odpowiedź chłopak wziął mały latawiec i zaczął powoli wznosić go ponad ziemię. Muszę przyznać, że mu to wyszło.  Podeszłam do niego i przytuliłam. Wiem nie powinnam tego robić, ale… Tak właściwie nie wiem czemu tak zrobiłam. Wtedy zauważyłam, ze Wojciech siedzi samotnie na skraju wzgórza, pod wielki dębem i kątem oka spogląda na nas. Podeszłam do niego i oparłam głowę o jego ramię.
-Przepraszam
-Ale za co? Za to, ze jestem idiota i nie potrafię nawet puścić durnego latawca? – popatrzył na mnie z ironią
-Nie przepraszam  za to jak się zachowałam. To powinien być nasz dzień a ja i Jack wszystko zepsuliśmy. Dziękuje ci jesteś naprawdę wspaniały. A to popołudnie jeszcze da się naprawić. Wstałam i udałam się do Jacka. Wszystko mu wyjaśniłam i kazałam mu odejść. Potem podeszłam do Wojtka i powiedziałam.
-Może teraz już czas puścić tego nieszczęsnego latawca? Co Szczęsny?
-Po co? Przecież i tak wcześniej mi nie wyszło?
-Tobie nie wyszło, ale jestem pewna, ze razem nam się uda – pociągnęłam chłopaka za rękę i zaczęliśmy  biegać z latawcem po całej łące. W pewnym momencie uniósł się wysoko. Ja stałam tyłem oparta o Szczęsnego, który trzymał mnie za biodra, trzymałam w dłoniach sznurek od przyrządu.
-Widzisz? Mówiłam, ze nam się uda
-Miałaś rację….
Wtedy odwróciłam się do chłopaka przodem. Nasze spojrzenia się spotkały. Czułam na sobie jego oddech. Gdy dotknął ręka mojego ciała czułam jak jego dotyk pali moja skórę. Zaczęło padać, ale nam to nie przeszkadzało. Nasze usta się złączyły, serca były ten sam rytm. Ta chwila była magiczna jednak nie mogła trwać wiecznie. Chłopak tylko uśmiechnął sie do mnie. Razem uciekliśmy do samochodu jednocześnie pakując wszystkie rzeczy. Wojtek dał mi swoją bluzę, gdyż ja byłam całą przemoczona. Przez całą drogę powrotną wgapiałam się w szybę sama do siebie się uśmiechając. Chłopak cały czas trzymał rękę na moim siedzeniu. Czasami dotykałam ją przez przypadek? A może nie…? Gdy dojechaliśmy na miejsce szybko udaliśmy się do mieszkania. Wojtek zaproponował gorącą czekoladę i dobry film. Bez wahania się zgodziłam.
                                                                                                        ****************
Perspektywa Wojciecha
Miałem już tego dosyć ciągle tylko Jack. Przy nim wychodziłem na totalnego idiotę i łamagę. Majka widziała w nim boga. Na szczęście spławiła go i zostaliśmy sami. Dziewczyna namówiła mnie do puszczenia latawca. Co wyszło nam na dobre. To wreszcie się stało. Nasze usta spotkały się. Czułem bicie jej serca to był wyjątkowe. Potem ze względu na pogodę udaliśmy się do domu. Nie chciałem się z nią rozstawać nawet na chwilę wiec zaproponowałem lody i gorącą czekoladę.
                                                                    *********************************
Perspektywa Maji
 Przebrałam się w suche rzeczy a dokładniej w koszulkę chłopaka i krótkie spodenki i udałam się do jego sypialni. Wojtek przyrządził napój oraz przyniósł lody i włączył jakiś film, co było niezbyt mądrym pomysłem bo najpierw Worgule nie zwracaliśmy uwagi na film a potem ja straszliwie się  bałam, gdyż jak się okazało był to horror. Wiec wtuliłam się w chłopaka i tak właśnie przesiedziałam całą ekranizację. Potem znów jedliśmy lody w pewnej chwili Wojtek zaczął
-Ubrudziłaś się tu trochę – mówiąc to  przetarł palcem po moim policzku, ja zaczerwieniłam się tylko
W pewnym momencie Wojtek zaczął obdarzać mnie krótkimi pocałunkami. W usta,  szyję, obojczyk. Nie byłam jeszcze gotowa, nie tak szybko. Na szczęście zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak z niechęcią poszedł otworzyć. Gdy dostrzegłam, że są to chłopaki z klubu popatrzyłam na Wojtka błagalnie i szepnęłam by na razie nic im o nas nie mówił. Przyniosłam napój i gdy miałam zamiar usiąść  na swoim miejscu chłopak pociągnął mnie od tyłu bym w końcowej fazie usiadła ni na jego kolanach, ni obok niego. Gdy już siedziałam Wojtek obioł mnie dyskretnie w pasie i gładził opuszkami palców po biodrze i żebrach. Chłopaki widząc nasze spojrzenia zaczęli coś podejrzewać.
-Stary czy my wam w czymś przeszkodziliśmy? – zapytał Alex
-Między wami coś jest? – zapytał Theo
-Nie, to znaczy tak jak zawsze… - powiedziałam zakłopotana
-A tak właściwie to po co przyszliście? – zapytał lekko poirytowany przesłuchaniem kumpli Wojtek
-A no właśnie bo wiesz mamy dla ciebie ten bilet na koncert na jutro, ten na, który tak bardzo chciałeś pójść, mamy tylko jeden… więc… - Wojtek popatrzył na mnie, widząc moja smutną twarz odpowiedział
-Wiecie co dzięki za pamięć, ale nie pójdę
-Stary, ale jak to? Czemu?
-Po prostu nie chcę zostawić Majki samej, znów jesteśmy przyjaciółmi i chcę trochę podbudować naszą przyjaźń
-Jak wolisz damy  go komuś innemu. Dobra chłopaki my już spadamy prawda? Do jutra na treningu.
-Cześć
Gdy wyszli zapytałam chłopaka dlaczego to zrobił. On tylko odpowiedział
-Bo ty jesteś dla mnie najważniejsza, a na pewno ważniejsza od jakiegoś tam koncertu. Albo z tobą albo wcale.
-Jesteś kochany, ale nie chcę żebyś przeze mnie zaniedbywał kolegów
-Nie zaniedbam, nie bój się o to…
                                                         ****************************
Jest kolejny. Słuchajcie następny pojawi się w  sobotę 27.07. 2013r. , badź niedzielę 28.07.2013r.  . Dlaczego? Wyjeżdżam na wakacje i nie będzie mnie przez dwa tygodnie.Wszystkie wasze blogi nadrobie gdy wrócę. Jesli będę miała dostep do wi fi mozliwe, zer bedę czytać wasze blogi, ale nie obiecuję.Jeśli chcecie moge dodackilka zdjeć z wyjazdu. 
Ps.Cieszycie sie, ze między nimi zaczęlo sie coś dziać?
                                           Czytasz=komentujesz

                                                                                                                                                                     Pozdrawiam J

niedziela, 30 czerwca 2013

Rozdział trzynasty

Gdy tylko przekroczyłam próg pomieszczenia w oddali poczułam zapach świeżo zaparzonej kawy. Usiadłam na  wysokim i wątłym krześle jednocześnie nerwowo przełykając ślinę w oczekiwaniu na rozwój sytuacji. Postanowiłam przerwać tą jakże niezręczna ciszę. Zebrałam wszystkie myśli, które po chwili ulotniły się z mojej głowy i zaczęłam
-Wojtek posłuchaj chce porozmawiać, poważnie porozmawiać. I za nim cos powiesz chcę żebyś wysłuchał mnie do końca. Nie obchodzi mnie co myślisz o Jacku. Oczywiście cenie sobie twoje zdanie, ale mam dosyć ciągłego szargania jego opinii. Chcę abyś wiedział, ze musisz go zaakceptować jeśli chcesz, aby nasza przyjaźń ciągle trwała…- zakończyłam, myślałam, ze pójdzie mi gorzej, że stchórzę,  ale się udało  jestem z siebie dumna . Po tych słowach odeszłam i skierowałam się w stronę sypialni. Nie wiedziałam czy dobrze robie, ale musiała to było silniejsze ode mnie. Czułam, że jeśli czegoś nie zrobię to stracę ich oboje…
                                                            *************************
Perspektywa Wojciecha.
Siedziałem w kuchni  upajając  się zapachem świeżej kawy, w pewnej chwili dostrzegłem zarys postaci stojącej w progu pomieszczenia. To była Maja…
Na początku nie byłem pewien o co chodzi choć domyślałem się, ze ma to związek z tym dupkiem Jackiem. Nie myliłem się. Ona mnie całkowicie olała. Dała mi wybór albo się z nim pogodzę albo mnie totalnie oleje. I co ja mam niby zrobić co? Jeśli nadal będę go opieprzał  to ona mnie doszczętnie znienawidzi a jeśli się z nim pogodzę to zszargam swój honor…
                                                                    ************************
Ciągle się starałem. Zabierałem Maję do kina, na spacery. Kupowałem jej kwiaty, ale ona nic. Wiedziałem, ze chodzi o Jacka, ale nie miałem zamiaru się z nim godzić. Jednak po dłuższych namowach przekonał mnie Theo. Powiedział mi – „Jeśli tego nie zrobisz stracisz ja na zawsze, a co za tym idzie? On dostanie to czego chce a ty zostaniesz sam. Potem on ją porzuci, ona będzie cierpieć ale nie wróci do ciebie rozumiesz?”
Postanowiłem pogodzę się z nim. Maja dziś rano wspominała cos o wizycie Jacka. Jakoś specjalnie nie słuchałem, ale w pewnej chwili uświadomiłem sobie, ze jeśli pogodzę się z nim na jej oczach ona dostrzeże we mnie kogoś innego a w nim no właśnie w nim zobaczy to czego dotychczas nie chciała dostrzec…
Po treningu  zrobiłem zakupy i wróciłem do mieszkania. Gdy otworzyłem potężny zamek w domu było cicho. Ukradkiem  wszedłem do pokoju Mai. Gdy już tam byłem zobaczyłem cos co zwaliło mnie z nóg. On tam był. Oni się całowali. Nie byłem w stanie porządnie złożyć zdania. Zacząłem tylko coś bełkotać to obyła chwila poniosło mnie.
-Co wy…? Maja do cholery co ty wyprawiasz? Jak mogłaś co? A ty kurwa co się gapisz wypierdalaj z tond - nie wiedziałem co robić, w Momocie złapałem go za ubrania i wyrzuciłem z domu. Przez chwilę jeszcze patrzyłem na Maję i rzuciłem jeszcze kilka słów
-Jak mogłaś? Dobrze wiedziałaś, że coś do ciebie czuję jesteś zwykłą…- ugryzłem się w język
Ona nic nie powiedziała. Miała łzy w oczach, ja wyszedłem. Chciałem sobie wszystko przemyśleć. Wiem, że nie powinienem tak mówić, ale to była chwila, zwyczajny impuls. Teraz na pewno mnie znienawidzi…
                                                                            **************************
Perspektywa Maji
Niedawno wpadł do mnie Theo i wygadałam mu się. Tak wiem może nie potrzebnie ale czułam potrzebę rozmowy. Powiedziałam mu, ze Wojtek ostatnimi czasy się zmienił. Często razem wychodzimy. Byłam szczęśliwa, ze mam wokół takich ludzi.
Dzisiaj miał wpaść Jack chciałam mu wszystko wytłumaczyć i uświadomić, ze miedzy nami nic nie będzie. Wojtek był na treningu więc mogłam swobodnie z nim porozmawiać. Miałam tylko nadzieję, ze Jack zrozumie moje słowa i potraktuje mnie poważnie.
Gdy chłopak wszedł do mieszkania udaliśmy się do mojego pokoju. Wsiedliśmy oparci o łóżko i zaczęliśmy rozmawiać. Jack sprawiał wrażenie obojętnego. W ogóle mnie nie słuchał. W pewnej chwili usłyszałam jakieś szmery w mieszkaniu. Chciałam iść zobaczyć co to, ale on mi na to nie pozwolił. Mocno chwycił mój policzek i przyssał się do moich ust. Nie chciałam tego. Wtedy do pokoju wszedł Wojtek. Był bardzo zły. Zaczął krzyczeć, wyrzucił chłopaka z domu i  powiedział mi kilka ostrych słów. Ja nie byłam w stanie się bronić, byłam zrozpaczona tym bardziej iż wiedziałam jak mogło to wyglądać.
                                                          *****************
Nie rozmawiamy ze sobą już tydzień. Jestem w rozpaczy. Nie mam z kim się pośmiać, porozmawiać ani przytulić. Może jestem cyniczna, ale tak jest. Bardzo brakuje mi Wojtka. Jego ciepłych słów, krzyków i nocnych rozmów. Odcięłam  się od przyjaciół. Nie odbieram telefonów, nie odpisuję na sms-y. Gdy przychodzą udaje, ze mnie nie ma. Może to głupie, ale teraz nie mogłabym im spojrzeć w oczy z myślą, ze ostrzegali mnie przed tym wszystkim…
                                                                       ***************************
Perspektywa Wojciecha
Nie zwracam na nią uwagi. Jest mi bardzo ciężko, gdy widzę ją zrozpaczoną boli mnie serce. Nie mogę jednak się z nią pogodzić. Dlaczego? Zbyt bardzo jest dla mnie ważna. Może to nie jest racjonalne, ale musi tak być. Na dzisiejszym treningu Theo ciągle wiercił mi dziurę w brzuchu o to co się wydarzyło miedzy mną a Mają. Nikt o niczym nie wie, jeszcze nie wie…
-Wojtek do cholery nie mówisz mi  nic od tygodnia. Coś ty zrobił?
-Nie twoja rzecz.
-Do prawdy? Chyba się nie słyszysz. Posłuchaj jeśli zrobiłeś cos Majce inaczej porozmawiamy.
-Tak zrobiłem. I co zadowolony?
-Kurwa cos ty zrobił?- opowiedziałem chłopakowi co się stało na co on skwitował
-Stary wszystko rozumiem, ale to, że nazwałeś ją w ten sposób już nie.
-Ja jej tego nie powiedziałem powstrzymałem się, ale ona chyba zrozumiała co chciałem powiedzieć.
-Ty jesteś naprawdę taki tępy? Ona zaprosiła go żeby wszystko wyjaśnić. Chciała mu powiedzieć, ze nic z nich nie będzie a ty taki cos odwalasz
-Z kąd to niby wiesz?
-Byłem u niej kilka dni temu. Wszystko mi powiedziała. Była szczęśliwa, ze między wami wszystko się układa. Wspominała cos, ze często razem wychodzicie, ze kupujesz jej kwiaty. Mówiła, ze nareszcie czuje się doceniana a ty jak zwykle musiałeś wszystko spieprzyć 
-I czemu mi o niczym nie powiedziałeś, co? Teraz wyszedłem na totalnego kretyna
-Nie pierwszy raz-skwitował
-I co ja mam teraz zrobić? Ja ją straciłem a co jeśli jej nie odzyskam?
-Teraz ci nagle tak na nie zależy?
-Theo proszę daj już spokój, dobrze wiesz, ze od dawna do niej cos czuję…
-To czemu jej tego nie powiesz?
-Ona jest inna, inna niż wszystkie, ma w sobie coś innego, z resztą pytasz jakbyś się nigdy nie zakochał
-Wojtek nie zapędzaj się tak, do miłości ci jeszcze daleko
-Do sedna a więc co mam w tej sytuacji zrobić?
-Posłuchaj musisz ją do siebie przekonać zrobisz tak…
                                                                   ***********************
To co powiedział  mi Theo nie było jakoś iście wymagające. W prostocie tkwi piękno pomyślałem wracając do mieszkania. Po drodze kupiłem piękny bukiet kwiatów, który miałem zamiar dać Majce.
Gdy wszedłem do domu zastałem dziewczynę całą zapłakaną w salonie. Widać myślała, ze mnie jeszcze nie będzie. Gdy tylko mnie zobaczyła od razu udała  się do swojego pokoju. Próbowałem ja zatrzymać ale to wszystko na nic. Złapałem ją za nadgarstek, ale ona wyrwała mi się i zanim zamknęła drzwi rzuciła
-Proszę zostaw mnie w spokoju, tylko tyle…
Nie wiedziałem co mam zrobić musiałem działać i to szybko. W końcu to przeze mnie tak cierpi.
                                                            *************************************
Perspektywa Majki
Dłużej już nie mogłam wytrzymać. Miałam dosyć.  Usiadłam na kanapie w salonie i najzwyczajniej w świecie się poryczałam. Dlaczego? Po prostu tęskniłam za jego dotykiem, ciepłym słowem, za jego śmiechem, za nim…
Na domiar złego zadzwoniła do mnie amelia. Musiałam odebrać, nie mogłam jej już dłużej unikać.
-Hej kochanie ty moje nawet nie wiesz jak ja się o ciebie martwiłam
-Cześć, przepraszam, ale trochę źle się czuję
-Co się dzieje?  Czy to ma związek z Jackiem?
-Tak, ale to nie ważne
-To bardzo ważne mów mi tu zaraz co się stało
-Dobra sama chciałaś, ale obiecaj mi, ze nie będziesz krzyczeć
-Obiecuję
-Otóż kilka dni temu zaprosiłam Jacka do domu, aby z nim pogadać i powiedzieć mu, że nic do niego nie czuje i niech na nic nie liczy. On nie zrozumiał i mnie pocałował, wtedy przyszedł Wojtek i się zdenerwował. Zaczął krzyczeć. W pewnym momencie zapytał mnie jak mogłam być taką…- i na tym skończył. Wiem doskonale o co mu chodziło, ale najbardziej mnie boli, ze on nie zwraca na mnie uwagi.
-Dziewczyno coś ty narobiła, ale nie przejmuj się musisz porozmawiać ze Szczęsnym i wszystko mu wyjaśnić. Na pewno zrozumie i wszystko będzie ok. Ale musisz wziąć się w garść i nie dziw mu się, ze powiedział tyle niepożądanych słów. On chce dla ciebie jak najlepiej- zakończyła
-Ja wiem, ale…
-Nie ma żadnego ale… ja muszę kończyć wybacz do zobaczenia
-Pa
Po tej rozmowie jeszcze bardzie zaczęłam płakać miałam do siebie żal o to co zrobiłam. Gdy cichutko łkałam do mieszkania wszedł Wojtek. Chciał porozmawiać, ale ja nie byłam gotowa. Wyszłam, uciekłam od niego choć tak bardzo go wtedy potrzebowałam…
                                                                       *************************
Po upływie kilku godzin do pokoju wszedł-właśnie on szepnął tylko
-Musimy porozmawiać…
            **********************************************************************
Jest następny najgorszy i najtrudniejszy w moim wykonaniu. Jest ponad 12.000 wyświetleń dzieckuje wam <3 <3 mam nadzieje, ze będzie tyle komentarzy co na początku opowiadania. Jak na razie nie jest tak, a komentarze bardzo motywują wiec zapraszam do czytania  i komentowania
Czytasz=komentuj



                                                                                                                                            Pozdrawiam   J