sobota, 27 kwietnia 2013

Rozdział trzeci


Gdy wstałam rano na zegarku widniała 9:30.Pomyślałam ,że nie jest tak źle biorąc pod uwagę ,że wczoraj gdy tylko jakoś się ogarnęłam od razu zaczęłam internetową rozmowę z Olą. Rozmawiałyśmy do późna ona pytała mnie o pokój o to jak tam jest a ja przecież byłam tam zaledwie kilka godzin. Olcia  bardzo przeżywała mój wyjazd. Szczerze? nie spodziewałam się tego po niej. Ona zawsze twarda jak głaz nie do zranienia. Ale cóż wyjątek potwierdza regułę.
Gdy wstałam z łóżka postanowiłam iść zrobić sobie śniadanie. Byłam pewna ,ze Wojtek jest na treningu ,więc nie zważając na nic weszłam do kuchni pewnym krokiem. Miałam na sobie piżamę kapcie i rozczochrane włosy.
Gdy byłam w pomieszczeniu zamurowało mnie. Zobaczyłam dziewczynę  w moim wieku  siedzącą przy stole popijającą  kawę. Miała na sobie męski podkoszulek ,poczułam się niezręcznie w jej towarzystwie. Ani ja ani ona nie zaczęłyśmy a konwersacji. Dopiero gdy wszedł Wojtek  emocje trochę opadły.
-O wy się chyba nie znacie to jest Majka będzie tu mieszkać przez jakiś czas a to jest…-chłopak nie zdążył dokończyć bo dziewczyna popijająca kawę wypluła zawartość filiżanki wprost na niego.
-Sandra do cholery co ty robisz-powiedział zdezorientowany mężczyzna
-Ja? Przepraszam ,ale nie uprzedzałeś ,ze będzie tu mieszkać jakaś dziewczyna-powiedziała pewnie brunetka
-Może ja wszystko wyjaśnię-powiedziałam
-A wiec słucham-powiedziała rozjuszona dziewczyna
Opowiedziałam jej całą historie ,na początku trochę nie dowierzała ,ale potem zrozumiała o co chodzi.
-To ja wam już nie będę przeszkadzać-powiedziałam i skierowałam się do swojego pokoju
Gdy już tam byłam pomyślałam kto to wogule jest? Ona tu z nim mieszka? Czemu ja nic o tym nie wiem? A z resztą nie ważne niech robią co chcą to nie moja sprawa-pomyślałam i włączyłam laptopa.
Dni mijały mi dosyć  monotonnie. Nie miałam tu żadnych znajomych a rok akademicki zaczynał się dopiero za kilkanaście dni. Pomyślałam ,ze było błędem iż przyjechałam to tak wcześnie powinnam to zrobić dwa może  trzy dni przez pierwszym dniem „szkoły”.
Dzisiejszego wieczoru miałam zamiar po raz pierwszy gdzieś wyjść ,poznać tutejszą kulturę  i ludzi.
Ubrałam czarne rurki i top z wielkim napisem „Forever Young”. Dostałam go kiedyś na urodziny od mojej kochanej Oli.
Gdy już wychodziłam z mojego pokoju Wojtek zaczął rozmowę;
-Gdzie się wybierasz?
-Na krótki spacer-odpowiedziałam by nie  rozwijać tematu
-Teraz o tej porze?
-Tak ,przecież się nie zgubie będę spacerować po tym parku na przeciwko .
-Nie ma mowy nie znasz miasta a po za tym jest już trochę późno –powiedział
-Jest 8:30 ,czy ty nie przesadzasz?-powiedziałam z ironią
 -Jutro pójdziesz ,a dzisiaj chciałbym to  znaczy mam do ciebie pewna proźbe-powiedział
-A więc słucham co tym razem?-powiedziałam  zirytowana
-Posłuchaj chcę dzisiaj z Sandrą gdzieś wyjść to dla mnie bardzo ważne
-Ale co to ma ze mną wspólnego?
-No bo widzisz ona ma młodszego brata czy mogłabyś się nim zająć przez ten jeden wieczór?-powiedział błagalnie
-Dobrze jeśli ci tak bardzo zależy ,ale ja nie znam się na dzieciach-powiedziałam bezradnie
-Nic nie szkodzi na pewno sobie poradzisz.-powiedział i w tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi
Wojtek poszedł otworzyć  w drzwiach  stała Sandra i małym słodkim chłopczykiem.
-Przykro mi Wojtek próbowałam ,ale muszę się nim dzisiaj zająć-powiedziała bezradnie
-Kochana nic nie szkodzi Maja powiedziała ,ze się nim zajmie-powiedział wesoły chłopak
-Na prawdę? Bardzo ci dziękuje.-powiedziała ja tylko się uśmiechnęłam i  z wymuszonym bananem na twarzy poszłam z chłopcem do mojego pokoju.
Filipek bo tak miał na imię był nawet sympatyczny choć zadawał dużo pytań. Godziny mijały nieubłaganie ,w końcu około 22:30 chłopczykowi zachciało się spać ,nie miałam innego wyboru jak tylko położyć go w moim łóżku ja udałam się do salonu gdzie postanowiłam słuchać muzyki.
Minęła północ ,pierwsza ,druga potem piąta. Nie mogłam zasnąć  a naszej kochanej pary jeszcze nie było-pomyślałam.
Sama nie wiem kiedy  odpłynęłam do krainy snów.
Około 7:00 rano usłyszałam otwierające się drzwi zerwałam się z niewygodnej kanapy jak dzika.
Bałam się ,ze to może chłopiec chciał wyjść ,ku mojemu zaskoczeniu w drzwiach stała Sandra i Wojtek.
-Widzę ,ze dobrze się bawiliście-powiedziałam zdenerwowana
-Przepraszam ,ale jakoś straciliśmy rachubę czasu-powiedziała dziewczyna
-Oj nie przesadzaj jak raz posiedziałaś  z dzieckiem to ci się nic nie stało przynajmniej miałaś jakiegoś chłopaka na wieczór powinnaś mi dziękować jeszcze a nie wydzierać się na pół domu. Pewnie robiliście dużo ciekawych Rzeczy co? To był twój pierwszy…  -powiedział półprzytomny chłopak bezczelnie się przy tym śmiejąc
 -Zajmij się lepiej sobą-powiedziałam i wyszłam do łazienki
Jak on mógł to ja zajmuje się bratem jego laluni żeby oni mogli gdzieś wyjść wieczorem a on kurwa co. Moje cudne życie w Londynie nabiera po prostu wspaniałego sensu-pomyślałam
Wzięłam gorącą kąpiel siedziałam w wannie ponad godzinę w tym czasie Wojtek  dobijał się kilka razy z wyrzutami  ,ale jakoś  miałam go gdzieś po tym co mi powiedział miałam ochotę go jedynie udusić.
Cały dzień  przesiedziałam w swoim pokoju słuchając smętnych piosenek o nieszczęśliwej miłości.
Czemu? Sama nie wiem może potrzebowałam teraz kogoś do kogo mogłabym się przytulić i wyżalić?
Do Wojtka chyba musiało dojść  to co powiedział bo wieczorem raczył przyjść do mnie i zacząć beznadziejna rozmowę o tym ,że po pijanemu mówi się rzeczy których się nie chce i wogule ja mu tylko powiedziałam ,że pod wpływem mówi się to czego nie mamy odwagi powiedzieć na trzeźwo. Chłopak się zmieszał i powiedział tylko sorry.
Jak się okazało ta wizyta nie była bez powodu gdyż jakieś 15 minut później przyszła Sandra z Filipkiem. Była wściekła nie chciałam z nim zostać na złość Wojtkowi ,ale kiedy chłopczyk podszedł do mnie i się przytulił nie miałam serca odmówić. Tym razem wrócili wcześniej ,jeśli można określić godzinę 5 rano jako wczesną. Tym razem obyło się bez jakichkolwiek rozmów. Taki scenariusz powtarzał się kilkukrotnie kiedy już nie miałam siły ani czasu by się nim opiekować zaczynały się kłótnie na argumenty ,w których ja praktycznie zawsze przegrywałam. Czasami było mi z tym źle ,ze traktują mnie jak jakiś przedmiot do wykonywania niezbędnych czynności takich jak pranie ,sprzątanie czy gotowanie ,ale czasem cieszyłam się ,że mam przy sobie takiego małego mężczyznę ,który zawsze umiał mnie pocieszyć.
To właśnie dzisiaj miał się rozpocząć rok akademicki i choć tak cholernie się bałam ,że sobie nie poradzę w głębi serca cieszyłam się ,ze poznam nowych znajomych i wreszcie zacznę prowadzić jakieś życie towarzyskie a kto wie może i miłosne?.
To właśnie tu przedmieścia północnego Londynu i moja uczelnia. Ku mojemu zaskoczeniu gdy weszłam do budynku nie mogłam uwierzyć własnym uszom. Pośród wielu anglojęzycznych studentów zauważyłam grupkę osób mówiących po polsku. Na początku bałam się podejść  ,ale uznałam ,że będzie lepiej jeśli zrobię ten pierwszy krok.
Gdy podeszłam przywitałam się  po angielsku i zapytałam   ich o narodowość choć dobrze wiedziałam ,ze są z polski. Rozmowa sama zaczęła się toczyć. Czułam się z nimi dobrze dziewczyny czyli Amelia ,Kasia i Zuza ciągle się śmiały natomiast Szymon i Marcin oraz partnerzy Zuzy  i Amelii ciągle gadali o sporcie. Kuba i Łukasz bo tak mieli na imię ciągle kłócili się o to kto jest lepszy na danej pozycji.
Czułam się po prostu świetnie umówiłam się z nimi na wieczór. Mieli mi pokazać najpiękniejsze zakątki Londynu. Mieliśmy się spotkać w parku niedaleko domu  ,w którym teraz  byłam. Na wszelki wypadek wolałam im na razie nie mówić ,że mieszkam u  Szczęsnego tak na wszelki wypadek.
Wieczór
-Postanowiłam założyć zwykłe rurki i jakiś top ,miałam nadzieje ,ze ten wieczór będzie niezapomniany.
I taki był. Gdy kierowałam  się do drzwi wyjściowych  zaczepił mnie Wojtek i wybuchła awantura. Jak zwykle o to samo ,ale tym razem się nie dałam wykrzyczałam mu prosto w twarz ,że „Nie jestem jaką zabawką i mam prawo do własnego życia i mam prawo spotykać się ze znajomymi „ nie spodziewałam się ,ze może mi odpowiedzieć aż tak brutalnie powiedział mi ,że jestem pustą lalą myślącą tylko i wyłącznie o sobie po tych słowach  wyszłam z domu trzaskając przy tym drzwiami. W końcu miałam 19 lat i mogłam robić co tylko chce. A jakiś pieprzony piłkarzyna  w tym nie będzie mi przeszkadzał. Gdy spotkałam się z nowo poznanymi przyjaciółmi nie mogłam się na niczym skupić ciągle myślałam o tym co powiedziała Wojciechowi i on mi podczas naszej dość ostrej wymiany zdań.
Przyjaciele jeśli po jednym dniu znajomości mogę ich tak nazwać próbował mi pomóc ,wypytywali. Nie miałam ochoty na dalsze zwiedzanie podziękowałam im i wróciłam do „domu” pod pretekstem bólu głowy ,tak wiem ,że to słabe ,ale w tym momencie nie mogłam nic innego wymyślić.
Gdy byłam już na miejscu rozbierając się zauważyłam  postać siedzącą na sofie w salonie. To był Wojtek byłam ciekawa co tym razem ma mi do powiedzenia…
I oto jest trójeczka mam nadzieje ,ze was nie zanudziłam na śmierć. Kolejny hmm… myślałam aby napisać go we wtorek lub środę ,gdyż od środy wolne.
Czytasz =Komentuj J
                  Pozdrawiam J  
       

wtorek, 23 kwietnia 2013

Rozdział drugi.


-Kochanie co się stało?-zapytał ojciec.
-Nie przyjęli cię? Boże córciu tak mi przykro.-Odezwała się matka
-Daj może coś źle przeczytałaś-Ola odebrała mi list i po chwili powiedziała:
-Przecież tu pisze ,że cie przyjęli
-Umiesz dobrze czytać po angielsku?-ledwo wydukałam przez łzy
Ola stanowczo odpowiedziała-Tak.
-A wiec czytaj dalej ,nie dostałam pokoju jestem na liście oczekujących rozumiesz?!-Zapytałam prawie krzycząc.
-Nie denerwuj się tak to nie nasza wina może za rok ci się uda-Powiedziała matka
-Ale ty nic nie rozumiesz ,wy wszyscy niczego nie rozumiecie –Krzyczałam nie miałam ochoty nikogo widzieć.Pobiegłam do swojego pokoju i siedziałam tam przez cały dzień.
Wieczorem nie miałam na nic siły ,miałam ochotę zapomnieć o całym świecie i o tym co wydarzyło się tego dnia.
Po krótkim czasie zasnęłam.
Następny dzień!
Obudziły mnie promienie słonecznie wdzierające się do mojego pokoju przez zasłonięte firanki.Marzyłam by wczorajszy dzień był tylko snem ,aby był tylko moim koszmarem. Niestety to było moje prawdziwe życie ,moje plany i marzenia legły w gruzach. Pomyślałam,że już chyba nie mam po co żyć. Wtedy do mojego pokoju weszła mama.
-Kochanie chodź na śniadanie.
-Nie jestem głodna.-Odpowiedziałam
-Musisz coś zjeść ,wczoraj przez cały dzień nic nie jadłaś.
-Dobrze zaraz zejdę tylko się ubiorę-powiedziałam nieco znużona.
Nadszedł czas ,aby ogarnąć się i otrząsnąć . Trudno jeśli teraz się nie udało to może następnym razem wszystko pójdzie po mojej myśli?. Próbowałam sama siebie oszukiwać. Myśleć pozytywnie ,ale jakoś mi się to nie udawało.
Wzięłam  prysznic ,ubrałam białe spodenki i zwiewny, granatowy top.
_________________________________________________________________________
 Po śniadaniu będąc już w swoim pokoju z rozmyśleń wyrwała mnie mama  prosiła abym poszła do pani Aliny i zaprosiła ją oraz jak ujęła moja mama jej „uroczego” gościa na grilla
Co w nim takiego uroczego?- Pomyślałam. Ale cóż poszłam do domu sąsiadki i tuż przed wejściem usłyszałam chyba pierwszy raz w życiu jak pani Alina podnosi głos. Usłyszałam dosyć ostra wymianę zdań.
-Wojtuś dobrze wiesz jak bardzo mi na tym zależy-Mówiła kobieta.
-Tak ciociu rozumiem ,ale posłuchaj kiedy jacyś dziennikarze lub kto kol wiek inny się dowie zaszkodzę sobie i nie tylko.
-Wojtek-Powiedziała już nieco zdenerwowana kobieta
-Czy ja cie kiedykolwiek o coś prosiłam? Nie odpowiadaj bo wiesz ,że nigdy wiec przemyśl to i zrób to dla mnie ,to jest tak wielka szansa.
Na tym skończyła się ich rozmowa bo podczas niej ja zapukałam do drzwi. Tak wiem ,ze to głupi ale w sumie nie wiem czemu to zrobiłam ,może nie chciałam dłużej słuchać ich kłótni?
-O Maja wejdź –powiedziała nieco wystraszona na mój widok kobieta
-Dzień dobry ,nie chce przeszkadzać ,ale mama prosiła mnie bym zaprosiła was na grilla
 Dzisiaj o 18:00.
-Ach to miło z waszej strony ,na pewno przyjdziemy prawda Wojtek?-Powiedziała kobieta
-Tak ,tak jasne na pewno przyjdziemy.
Podziękowałam i wróciłam do domu .Ciągle myślałam o kłótni  kobiety ze swoim gościem.
Zastanawiałam się o co mogło pójść. Pani Alicja byłą nadzwyczaj spokojną kobietom i nigdy bez powodu nie podnosiła głosu. Ale cóż nie chciałam sobie tym zaprzątać głowy miałam wiele pracy ,musiałam pomóc mamie przy grillu .
17:30
-Kochanie ja już sobie tutaj poradzę a ty idź i się przygotuj.-powiedziała mama
-Mamo ,ale niby jak ja mam się przygotować?-powiedziałam lekko zdezorientowana.
Przecież to pani Alina ale nie jakaś delegacja z Brukseli
-No tak ale ona nie przyjdzie sama ,przyjdzie ze swoim gościem i należy abyś zaprezentowała się przy nim należycie.
-No dobra ,ale nie zamierzam się jakoś wybitnie stroi-powiedziałam zniesmaczona
-Tylko pamiętaj ubierz sukienkę
Po co mam sukienkę ubierać? Ale dobra jakby miał się mnie przez cały wieczór czepiać to ubiorę ,trudno jakoś przeżyje.
Weszłam do mojego pokoju i zaczęłam myśleć co ubiorę. Nie specjalnie przepadałam za sukienkami nie miałam ich jakoś wybitnie dużo choć kolka by się pewnie znalazł. Po 10 minutach stania przed szafą postawiłam na czarna dosyć krótką sukienkę w kwiaty oraz moje  czarne ,klasyczne buty na małym obcasiku.
Po około 20 minutach byłam gotowa. Postanowiłam ,że skoro mam sukienkę to wypadałoby również mieć lekki makijaż . Postawiłam na czarna kredkę  ,tusz do rzęs i jasnobrązowy cień.
Nie lubiłam się malować jeśli widziano mnie w dosyć widocznym makijażu to musiał to być wielkie święto.
Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół kontem oka widziałam ,że na tarasie już siedzą goście. Ostatni raz spojrzałam w lustro i wyszłam na taras ,przywitałam się i usiadłam na przeciwko pana „uroczego”.
Po zjedzeniu posiłku wstałam i  chciałam pozbierać naczynia ,ale pani Alina powiedziała:
-Kochana zaczekaj chwile ,usiądź mamy dla ciebie niespodziankę.
-Wy ? To znaczy?-zapytałam
-To znaczy ja i Wojtek ,prawda?
Chłopak przytaknął.
-Posłuchaj twoja mama mówiła mi o twojej sytuacji i postanowiłam to znaczy postanowiliśmy ,że jeśli tylko chcesz to do czasu nie otrzymania przez ciebie pokoju możesz mieszkać u  Wojtka , w Londynie.
Zatkało mnie nie wiedziałam co powiedzieć wtedy popatrzyłam na Wojtka , widziałam niezadowolenie na jego twarzy. Wtedy uświadomiłam sobie czego dotyczyłam ich kłótnia dzisiejszego poranka. Zrozumiałam ,że on mnie tam nie chce. Wzięłam naczynia i bez słowa udałam się do kuchni. Gdy tylko tam byłam od razu się rozpłakałam.
Co ja mam zrobić? Pomyślałam jeśli tam pojadę będę się czuć jak przeszkoda ,jeśli zostanę nigdy sobie nie wybaczę ,że zmarnowałam tak wielką szanse. Wtedy do kuchni wszedł ten przez ,którego  miałam mętlik w głowie. Starałam się otrzeć łzy z moich policzków ,ale on to zauważył. Zapytał tylko:
-Nie cieszysz się?
-Niby dla czego mam się cieszyć?
-Będziesz miała gdzie mieszkać na czas studiów-nie zdążył dokończyć bo mu przerwałam
-Mam się cieszyć z tego ,że będę mieszkała u osoby która tego nie chce?-powiedziałam
-O co ci chodzi?-zapytał
-Słyszałam poranną kłótnie
-O Jezu dobra przyznaje na początku tak było ,ale to przemyślałem i myślę ,że nie będzie tak źle.
-Szczery aż do bólu?-zapytałam
-Oj daj spokój to dla ciebie duża szansa a po za tym jesteś na liście oczekujących kiedyś dostaniesz pokój i jak nie będziesz chciał ze mną mieszkać to po prostu się przeprowadzisz. To jak? Zgadzasz się?
-Chyba nie mam innego wyboru, no cóż jakoś przeżyje.
Moje życie w ciągu ostatnich trzech miesięcy bardzo się zmieniło. Postanowiłam ,że wyjadę do Londynu i zamieszkam u Wojciecha. To właśnie dzisiaj miałam wyjechać zostawić całą moja rodzinę panią Alinę przyjaciół i Ole. Moją kochaną i zwariowaną Olkę.
-Boże jak ja bez ciebie przeżyję-powiedziałam przez łzy żegnając się z Olą na lotnisku
-Nie będzie tak źle zobaczysz ,przecież wrócisz tak?-zapytała płacząc moja kochana przyjaciółka
Wrócę tak szybko jak tylko się da ,a ty obiecaj mi ,że dopóki nie wrócę nie znajdziesz sobie innej przyjaciółki?-uśmiechnęłam się przez łzy
-Kocham cie ty moja wariatko –powiedziała
-Ja ciebie też-powiedziałam i przytuliłam się do niej mogłabym tak stać wieczność ,ale  
Nie mogłam.Podeszłam do rodziców i pożegnałam się z nimi.
Płacząc wsiadałam do samolotu. Wiedziałam ,że to jest już nieodwracalne ,że zostawiam tu wszystko. Oparłam się o zagłownik i próbowałam się odprężyć.
Po kilku godzinach byłam już na miejscu. Gdy wyszłam z samolotu na lotnisku czekał Wojtek.
-Cześć-powiedziałam
-Hej jak lot?-zapytał
-Nie było najgorzej ,jedziemy?
-Tak jedziemy
To twój pokój ,rozgość się-powiedział chłopak  gdy byliśmy na miejscu.   
Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku pierwszy raz od paru ładnych tygodni pomyślałam ,że może nie będzie tak źle…
I oto jest rozdział 2 mam nadzieje ,że was nie zanudziłam. Nie jest to najlepszy rozdział w moim wykonaniu ,ale myślę ,że najgorzej nie jest następny w sobotę .
Czytasz-Komentuj.

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział Pierwszy


Wbiegłam do domu trzaskając przy tym porządnie drzwiami…
Mama zapytała tylko co się stało ale ja nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Szybkim krokiem udałam się do swojego pokoju. Chciałam zapomnieć o wszystkim co spotkało mnie tego dnia. Gdy już prawie zasypiałam  zadzwonił mój telefon nie miałam ochoty z nikim rozmawiać, ale miałam nadzieje że może to Ola, więc sięgnęłam po komórkę. Od razu żałowałam ,że to zrobiłam na ekranie pojawiło się zdjęcie Kamila ,nie odebrałam postanowiłam wyłączyć telefon. Po chwili udałam się do krainy morfeusza…
Następny dzień
-Kochanie wstawaj już  ,obiecałam pani Alinie ,że o 10:00 przyjdziesz do niej ,aby pomóc jej w ogrodzie
-Mamo zlituj się jest dopiero 9:30 mam jeszcze dużo czasu-powiedziałam zaspana.
-Proszę cię  choć szybko na śniadanie i idź do pani Aliny dobrze wiesz ,że ona nam często pomaga i może należałoby się jej zrewanżować.
-Dobrze rozumiem ,ale zrozum też mnie mam za sobą ciężki dzień.
-Pierwszy dzień wakacji i już ciężki dzień? A tak nawiasem mówiąc wybrałaś już jakąś uczelnię?
-No właśnie mamo dużo o tym  myślałam i doszłam do wniosku ,że…-zawiesiłam się na chwilę
-Że co?  Dziecko mów.!
-Pomyślałam ,że może ,no bo widzisz mamo… – Zaczęłam się plątać.
-Po prostu to powiedz!-powiedziała nieco już zdenerwowana kobieta
-Bo ja postanowiłam ,że złoże papiery na uczelnie u Londynie-nareszcie to z siebie wyrzuciłam, poczułam ulgę.
-Kochanie czy ty sobie zdajesz sprawę co to oznacza?
-Co? –powiedziałam nieco zła.
-Zostawisz tu całą rodzinę  przyjaciół ,Ole a przede wszystkim…
Nie zdążyła dokończyć bo jej przerwałam-Nie Kamila już nie ma i nie będzie ,rozumiesz?!-Wykrzyczałam jej w twarz-A teraz wybacz ale idę do pani Aliny.
-Zaczekaj nie zjadłaś śniadania-krzyknęła zdezorientowana kobieta
-Nie mam ochoty –powiedziałam pogardliwie i tak jak stałam poszłam do pani Aliny. Miałam na sobie dżinsowe spodenki i zwykłą  białą bokserkę. Nie zdążyłam nawet porządnie  uczesać włosów miałam na głowie luźno związanego koka.
Po pięciu minutach byłam już u pani Aliny mieszkała niedaleko , kilka domów dalej. Weszłam do ogrodu bo tam miała na mnie czekać ,ale ku mojemu zdziwieniu nikogo tam nie było. Z oddali było tylko słychać rozmowę. Zapukałam do drzwi kobiety .Usłyszałam  ciche proszę wiec weszłam.
W przedpokoju było chłodno ,czułam na sobie powiew chłodnego powietrza. Po kilku sekundach powitał mnie szeroki uśmiech kobiety.
-Wejdź Maja  ,przepraszam ale całkowicie zapomniałam o tobie. Właśnie odwiedził mnie Syn mojej kuzynki ,na pewno go polubisz, jest trochę starszy od ciebie ,ach no i na pewno go znasz.
Początkowo nie wiedziałam o co jej chodzi po chwili jednak zorientowałam się ,że w progu  salonu  stoi wysoki mężczyzna o niebieskich oczach .Był dość nieprzeciętny ,ale nie zwracałam szczególnej uwagi na niego
Jestem Wojtek ,miło mi -Podał mi swoją dłoń.
-Mi również ,Maja-z wymuszonym uśmiechem podałam mu swoja rękę.
 -Maju na pewno kojarzysz Wojtka prawda?
-Tak jasne ,często oglądam mecze-odpowiedziałam ,czułam się jakoś nieswojo postanowiłam się pożegnać i wyjść ,ale nie pozwoliła mi na to pani Alina.
-Usiądź na chwilę-nie mogłam jej odmówić byłą dla mnie jak babcia i taka trochę starsza przyjaciółka często gdy nie było przy mnie Oli mówiłam jej o wszystkim.  
-Dobrze-powiedziałam ponuro.
-Maja wybiera się na studia do Londynu-powiedziała kobieta.
Tak tylko ona i Ola wiedziała ,że mam zamiar wyjechać do Londynu nawet Kamil o tym nie wiedział.
-Tak ? Naprawdę? A na jaki kierunek?-próbował wmieszać się w rozmowę ale wiedziałam ,że go to nie interesuje .
-Dziennikarstwo. Przepraszam ale musze już iść. Miłego dnia-powiedziałam
Starszak kobieta odprowadziła mnie do drzwi.
-Dlaczego ty jesteś taka smutna? Co?
-Dziś rano powiedziałam o tym mamie.
-I co?
-Nie była zadowolona. Powiedział ,że zostawię tutaj wszystkich i oczywiście jak to ona zauroczona Kamilem najbardziej martwi się o niego.
-A właśnie jak wam się układa?
-Nijak nie jesteśmy już razem.-odpowiedziałam krótko.
-Przykro mi ja nie…- nie zdążyła dokończyć gdyż jej przerwałam
-Nie ma czemu być przykro .A co do wyjazdu mam nadzieje , że mi się uda dostać tam i mieszkać w internacie bo jeżeli nie to nici z wyjazdu i moich marzeń.
-Zobaczysz wszystko będzie dobrze. Trzymaj się ,do zobaczenia.
-Do widzenia- odpowiedziałam i udałam się do domu.
Maja możesz tu na chwile przyjść? Musimy z Toba porozmawiać
-O czym chcecie ze mną rozmawiać?- Powiedziałam nieco zirytowana.
-O twoim wyjeździe .Postanowiliśmy ,że nie możemy stać na twojej drodze jeśli tylko chce  to możesz jechać. –Ale jest problem z mieszkaniem.
-Nie ma żadnego problemu to jest szkoła z internatem i są tam przydzielane pokoje.
-A co jeśli takowego nie dostaniesz? My nie mamy pieniędzy aby kupić ci tam mieszkanie.
-Nie chce myśleć co będzie jeśli nie dostane pokoju.-Powiedziałam lekko przygnębiona.
Kilkanaście  dni później
Dzisiaj miały  przyjść papiery  z uczelni ,przez cały dzień  się denerwowałam .Kiedy nareszcie listonosz przyniósł list nie miałam odwagi go otworzyć bałam się ,że mnie nie przyjęli.
-Córciu no otwórz to wreszcie-Powiedział podekscytowany ojciec.
-Co? Ach tak. Tak już-Wyrwałam się z rozmyśleń- A co jeśli mnie nie przyjmą?
 -Nie dowiesz się jeśli nie otworzysz-Powiedziała Ola ,która była ze mną przez cały czas.
-Dobrze otwieram.
Gdy otworzyłam kopertę do moich oczu napłynęły łzy…
------------------------------------------------------------------------------------------------------------Nienajlepszy rozdział w moim wykonaniu.  Mam jednak nadzieje ,że może przypadnie wam do gustu . Tak ,tak wiem ,że nudny ,ale chciałam wprowadzić was w świat Majki. Napiszcie mi czy taka długość rozdziałów wam odpowiada. Kolejny pojawi się około wtorku lub środy gdyż mam wolne.
Następne rozdziały będą  ciekawsze ,będzie się też dużo działo zapraszam do czytania i komentowania . J

piątek, 19 kwietnia 2013

Prolog

-Majka , Majka czekaj...
-Odejdź rozumiesz zostaw mnie w spokoju , nienawidzę cię
-Stój -krzyknął  ;Kurwa nie słyszysz co do ciebie mówię ? - Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do   siebie.
-Zostaw mnie w spokoju .-Wykrzyczałam 
-Musimy spokojnie porozmawiać-Odpowiedział  
-O czym? Co o czym chcesz ze mną rozmawiać? Może o tym że się całujesz z inną za moimi plecami? Czy      może o tym , że cały czas mnie zdradzasz? Co o czym chcesz  pogadać? - powiedziałam z pogardą
Wiesz co zostaw mnie i na zawsze zniknij z mojego życia -Warknęłam
-Stój, powiedziałem ci , stój . Myślisz , że co ,że jak mnie rzucisz to  co ? To znajdziesz sobie kogoś? Niby kogo?-zaśmiał się pogardliwie
- Zostaw mnie- nadal próbowałam się mu wyrwać
- Zobaczysz jeszcze tego pożałujesz 
- Spierdalaj- Tyle zdążyłam mu powiedzieć bo potem się tylko rozpłakałam i pobiegłam do domu nie mogłam zrozumieć jak można być tak chamskim . I jeszcze te jego słowa " Myślisz , że co ,że jak mnie rzucisz to  co ? To znajdziesz sobie kogoś? Niby kogo? " i ten jego śmiech . Gdybym mogła tylko cofnąć  czas i go nie poznać .
Dlaczego to właśnie ja , dlaczego?  Czy moje szczęście w życiu się już skończyło ? Przecież mam tyle marzeń i celów do spełnienia. Ja już dłużej tak nie mogę muszę się z tond wynieść najlepiej gdzieś daleko gdzie zapomnę o wszystkim...



------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Prolog króciótki , ale  1 rozdział juz bedzie dłuższ najprawdopodobniej pojawi sie jutro zapraszam do czytania
czytasz - komentujesz


Bohaterowie

                                                                   Maja Wierzbicka
Urodzona  w 1994 r
"To twoja wielka szansa nie możesz tego zmarnować , rozumiesz?
To los wybrał właśnie ciebie nie zmarnuj tego"
                                                                Karolina Wierzbicka

                                                                  Wojciech Szczęsny
Urodzony w 1990 r.
"Czasami wydaje mi się , że on mnie tak bardzo nienawidzi..." 
Maja Wierzbicka
                                                                       Theo Walcott
Urodzony w 1989 roku.
Przyjaciel Wojciecha , jedna z  najważniejszych
 osób w życiu Majki
"  Gdyby nie  on mój świat już dawno by się zawalił"
Majka  Wierzbicka


Ola Stojewska
Urodzona w 1993 r.
Najlepsza przyjaciółka Majki
"Ja nigdy się nie zakocham , rozumiesz? "
Ola Stojewska
                                                                   Sandra Dziwiszek
Urodzona w 1994 r.
Dziewczyna Wojtka
                                                               Karolina Wierzbicka
Mama Mai 
"Kochanie dasz rade zobaczysz"
                                                                   Marek Wierzbicki
Ojciec Majki 
"Wierze w ciebie , dasz rade"
                                                                             Pani 
Alina Kossak 
Starsza kobieta , ciocia Wojciecha

Kamil Bednarczyk 
były chłopak Majki
Jack Dalki
Urodzony 1988r.
"Dlaczego go tak traktujecie? On jest normalnym człowiekiem"
Maja Wierzbicka
Amelia Zarzycka
Urodzona 1992r.
"I feel you"
Zuzanna Kowal
Urodzona 1992r. 
"Moje życie jest moja sprawą..."
Zuzanna Kowal
Katarzyna Wolska
Urodzona 1992r.
"Jestem jaka jestem a ty mnie mój drogi zmieniać nie będziesz..."
Łukasz Wroński
Urodzony 1992r.
"Też cię kocham..."

Kuba Malinowski
Urodzony 1992r.
"Zaufaj mi co masz do stracenia...?"
Marcin Stępiński
Urodzony 1992r.
Szymon Dobrzycki 
Urodzony 1992r.
Dróżyna i  sztab szkoleniowy Arsenalu Londyn
Melanie... dziewcztna Theo-bliska znajoma Majki
Wiola Raczyńska
"Hm... pytasz kim ona jest dla mnie? Dla mnie jest
ona gatunkiem wymarłym,nigdy nie spełnionym, do końca walczącym"
 Maja Wierzbicka