niedziela, 28 lipca 2013

Rozdział piętnasty

Dni mijały mi dosć wolno. Od czasu pamiętnego pikniku nie spotkałam już Jacka. Może to i lepiej, choć czasami mi go brakuje. Co do moich stosunków z Wojtkiem niby wszystko jest ok. Tak naprawdę utknęliśmy w martwym punkcie. Trudno mi powiedzieć czy jesteśmy razem czy tez nie. Odkąd zbliżyliśmy się do siebie Wojtek całkowicie przestał się starać. Chyba to nie był najlepszy pomysł. Chciałabym żeby było jak dawniej. Jak? Chcę żeby mężczyzna bliski mojemu sercu okazywał mi uczucie. Aby się starał. Nie chcę żeby  nasz „związek” stał się monotonny i nudny. Tak wiem to głupio brzmi, ale tak jest a ja tego nie chcę, nie chcę żeby tak było.
Dziś rano kiedy tylko wstałam od razu  sprawdziłam wiadomość od Oli.
„Hej, co tam u ciebie? Dawno się nie odzywałaś, jak ci się żyje musimy porozmawiać.”
Ucieszyłam się gdy zobaczyłam wiadomość. Miałam nadzieję, że nic poważnego się nie stało. Wzięłam telefon w dłoń i wybrałam numer przyjaciółki. Po kilku sygnałach odebrała.
-Cześć, co u ciebie? O czym chciałaś ze mną porozmawiać? Czy cos się stało?
-Nie nic poważnego- w jej głosie wyczułam nutkę przerażenia
-Ola mów mi zaraz o co chodzi, martwię się? Czy coś z Hubertem?
-Nie tu nie chodzi o Huberta, choć nie jestem już z nim, ale to nie ważne kiedyś ci opowiem. No  dobrze a więź zaczynam. Pamiętasz Wiolkę? Nie odpowiadaj dobrze wiem, ze pamiętasz, ale nie w tym sęk. Bo widzisz od pewnego czasu znów spotyka się z Kamilem. On wygadał jej, ze wyjechałaś do Londynu. A widzisz ja kilka dni temu ją spotkałam i wygadałam, że mieszkasz z Wojtkiem i, że jesteście dobrymi przyjaciółmi i widzisz no bo ja tak jakby zasugerowałam jej, ze cos was łączy. Tak wiem jestem głupia, ale zrozum zaczęła cię obrażać i poniżać a ja chciałam pokazać, ze twoje życie jest całkowicie ok. Przepraszam ja próbowałam to jakoś odkręcić, ale nie wyszło.
-Ale co odkręcić?
-Bo widzisz wygląda na to, że chce cię odwiedzić. Ciebie i Wojtka. Wybacz wiem, ze jestem głupia, ale nie umiem tego naprawić proszę wybacz mi.
-Boże, ale dlaczego ona. Przecież jeśli ona się tu zjawi zapewne wszystko zniszczy. Ale nie wiesz, ja jej na to nie pozwolę. Mam nadzieję, że nie podałaś jej mojego adresu-powiedziałam lekko zirytowana
-Nie nie podałam, ale ja naprawdę cie przepraszam to był przypadek. Ona mnie sprowokowała.
-Dobrze to już nie ważne. Teraz już nic tego nie cofnie wybacz muszę kończyć na razie
-A wiec wybaczasz? -nic nie odpowiadając odłożyłam słuchawkę
 Długo myślałam jak to mogło być Worgule możliwe, że ona znów pojawi się w moim życiu. Nie dane mi było jednak rozwikłać zagadki gdyż do mieszkania wszedł Wojciech i oznajmił mi, że chce zaprosić mnie na kolacje. Muszę przyznać, że byłam zaskoczona, pozytywnie…
                                                 *************************************
Wieczór
Byłam już gotowa do wyjścia miałam na sobie czarną jak noc, opiętą sukienkę i szpilki tego samego koloru. Wojciech natomiast  ubrany był w garnitur.
-Wyglądasz nieziemsko
-Dziękuję, miło. Idziemy?
-Oczywiście.
Trafiliśmy do przytulnej restauracji na obrzeżach Londynu. Nie byłą ona może iście wykwintna i droga, ale to własne było to co lubię. Małą cicha knajpka, która ma w sobie ten  klimat. Po zjedzonym posiłku wybraliśmy się na spacer. W pewnej chwili gdy byliśmy w samym środku parku chłopak zatrzymał się i spojrzał mi głęboko w oczy.
-Maja jesteś dla mnie wszystkim, wiem, że ostatnio cie zaniedbywałem, ale chciałbym to naprawić. Ale teraz chciałbym cie prosić o to czy zechcesz zostać moją panią, moją drogą życia? Czy zostaniesz moją dziewczyną?- serce stanęło mi w gardle, teraz wiedziałam już dlaczego ostatnio był tak zdenerwowany i mnie unikał
-Wojtek nie spodziewałam się, ze jesteś takim poetą-uśmiechnęłam się-zgadzam się – pocałowałam go czule w usta
Po przechadzce Londyńskimi ulicami wróciliśmy do mieszkania. Byłam bardzo zmęczona, ale i szczęśliwa. Razem z Wojtkiem położyłam się w naszej sypialni i zasnęłam przez długi czas czułam spojrzenie chłopaka, które przeżerało mnie od zewnątrz.
                                ************************************************
Gdy wstałam Wojtka już nie było. Ja korzystając z dnia wolnego wzięłam się za porządki. Około południa zadzwonił dzwonek do drzwi. Zblazowana poszłam otworzyć. To co zobaczyłam doszczętnie mnie rozwaliło.
-Hej kochanie, jak się masz? Wpadłam na weekend do Londynu i pomyślałam, że odwiedzę przyjaciółkę
-Yy… cześć nie spodziewałam się ciebie, wybacz, ale właśnie wybieram się na uczelnie załatwić kilka spraw.
-W czymś takim?
-Nawet jeśli to co?
-No nic miałam nadzieję, ze zostaniesz ze mną no, ale cóż jak widać będę musiała sama poczekać-0 w tym momencie chciała wparować do mojego mieszkania, ale nie pozwoliłam jej na to
-Co chciałaś zrobić?
-Myślałam, że mogę się u ciebie no i oczywiście Wojtka zatrzymana kilka dni
-Niestety wybacz, ale robimy remont i sami nie mamy dla siebie miejsca
-No cóż trudno  zostawię ci mój numer zadzwoń
-Jasne  zadzwonię – w tym momencie wszedł Wojtek, Wiola chciała wejść do środka, ale zamknęłam jej drzwi przed nosem
-Kto to był?- zapytał zaciekawiony chłopak
-Można powiedzieć, że dawna znajoma
-To znaczy? Długo się znacie?
-Jakieś jedenaście lat –bąknęłam – a co ty taki ciekawski
-Nie nic nie ważne, to jest jej numer tak? – wskazał na różową karteczkę
-Tak a co masz ochotę się z nią spotkać?
-Nie dlaczego po prostu pytam, kim ona jest dla ciebie bo chyba nie byłaś zadowolona z jej wizyty?
-Hm... pytasz kim ona jest dla mnie? Dla mnie jest ona gatunkiem wymarłym ,nigdy nie spełnionym, do końca walczącym
                                                             
                                     ******************************************
Perspektywa Wojciecha
Postanowiłem zadzwonić do tej całej Wioli i spotkać się z nią. Umówiliśmy się w małej knajpce w centrum Londynu.
-Hej
-Cześć posłuchaj chciałem z Toba porozmawiać. Wiem, ze znasz się z Maja ponad 10 lat i zapewne dobrze ją znasz. Chciałbym zrobić jej niespodziankę i zabrać ja gdzieś na kilka dni. A ty pewnie wiesz co ona lubi, gdzie często wyjeżdżała, o czym marzyła.
-Ach to o To ci chodzi? No dobra chcesz wiedzieć to proszę. Uwielbia Morze Bałtyckie, w dzieciństwie często tak jeździła. A, że uwielbia jeździć pociągami bo twierdzi, ze to ma klimat często tak robiła. Niedawno gdy z nią rozmawiałam , bo często rozmawiamy nie wiem czy wiesz chciała się tam wybrać. Mam nadzieję, ze pomogłam.
-Trochę to dziwne co mówisz no, ale cóż dziękuję ci za pomoc odezwę się do zobaczenia.
-Pa – odpowiedziała dziewczyna i przytuliła się do mnie co było nieco dziwne.
Po wyjściu z kawiarni udałem się do biura podróży i wykupiłem tygodniowy pobyt nad „Polskim Morzem”.
Gdy przyszedłem do mieszkania oznajmiłem Maji, ze za tydzień wyjeżdżamy lecz nie wspomniałem  gdzie. Bąknąłem tylko, ze wyjeżdżamy z Warszawy.
                                                                           ****************************
Tydzień później.
Dzisiaj wyjeżdżam razem z Wojtkiem na „Tajemnicze” Wakacje. Nie wiem gdzie. Wiem tylko tyle, że wyjeżdżamy z Polski i jedziemy pociągiem co zupełnie mnie zaskoczyło i już na początku zniesmaczyło.
Gdy byliśmy na miejscu lekko się przeraziłam. Byliśmy nad Polskim Morzem. To nie mogła być prawda. Mieszkamy  w drewnianym domku w miarę dobrze wyposażonym. Wojtek cały czas chodził bardzo wesoły aż do pewnego momentu.
-I jak ci się podoba? Zrobiłem to specjalnie dla ciebie.
-Ale co?
-Przyjechaliśmy tutaj dla ciebie. Początkowo chciałem żebyśmy jechali na Malediwy lub gdzieś gdzie jest gorąco, ale chciałem żebyś była szczęśliwa
-Wojtek o czym ty do cholery mówisz?
-Rozmawiałem z tą całą Wiolą i ona powiedziałam mi, że.. – w tym momencie nie wytrzymałam i zaczęłam swój krzykliwy monolog
-Co ty do cholery mówisz? Jak mogłeś? Co? A swoja drogą nienawidzę podróży pociągami a Polskie morze mi się przejadło Nie lubię tu jeździć – mówiąc to wybiegłam gdzieś na plażę
Usiadłam na jakimś kamieniu  i czułam jak woda zalewa moje nogi. Zastanawiałam się jak to możliwe, że ona znowu  wpieprza się w moje życie i wszystko niszczy. Po około godzinie zobaczyłam postać stojącą za mną gdy się obróciłam zobaczyłam, że jest to mój towarzysz. Usiadł na mokrym piasku i zaczął.
-Przepraszam nie powinienem cie tu zabierać. Mogłem domyślić się, ze nie lubisz takich klimatów. Mogłem po prostu najzwyczajniej w świecie zapytać gdzie chcesz jechać, albo samemu pomyśleć, ze chcesz jechać w jakieś lepsze miejsce – wtedy poczułam jak bardzo go zraniłam
-Jestem głupi przepraszam
-Nie  Wojtek to nie o to chodzi ja po prostu nie chcę mieć a nią żadnego kontaktu, nie znasz jej i nie więź jaka ona jest
-Mówisz o Wioli?
-Tak właśnie o niej
-Możesz mi powiedzieć kim tak naprawdę dla ciebie jest?
-Hm… pytasz kim ona jest dla mnie? Dla mnie jest ona gatunkiem wymarłym, nigdy nie spełnionym, do końca walczącym…
-Przepraszam ja nie powinienem
-Nie ważne wracajmy do domku
Gdy już tam byliśmy byłam bardzo zmęczona. Wzięłam prysznic  i położyłam się do łózka. Pochwili dołączył do mnie Wojtek. Widziałam jak jest przygnębiony  tym co się stało. Wtuliłam się w niego na co on rzekł
-Wiesz jeśli chcesz możemy wyjechać z tond nawet jutro
-Nie – stanowczo zaprzeczyłam – chcę tu zostać tylko z tobą, mam przeczucie, że jeszcze może tu być wspaniale kocham cie dobranoc
-Nawet nie wiesz jak bardzo cie kocham  śpij dobrze
                                         ************************************************
Jest następny jestem już jestem wróciłam z obozu i muszę wam powiedzieć, ze było świetnie. Ludzie byli po prostu genialni. Tylko rozstania żal. Bez płaczu i przytulania się nie obeszło. No cóz nastepny za rok. NO, ale cóż nie zanudzam was więcej. Co do nominacji obiecuję, ze do wtorku na wszystkie odpowiem. Jak wam się rozdział podoba? To już chyba jest połowa powiadania no może troche mniej. Z teszta zobaczymy jak będzie z moja weną. Rozdział zostawiam do waszej oceny.
Czytasz=komentuj


                                                                                                                                                   Pozdrawiam J

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział czternasty+ Informacja

Byłam przerażona. To co powiedział, zdawało się być przerażające. Przez moja głowie przeszła setka myśli. Czy chce się pogodzić? Przeprosić, a może po prostu powiedzieć co o mnie myśli?
Bałam się, najzwyczajniej w świecie się bałam…
-Maja posłuchaj wiem, ze ostatnio nie układało się nam, ale ja chce to naprawić, wiem, ze za to co powiedziałem, za to jak zachowałem się w stosunku do Jacka pewnie mnie nienawidzisz i nie jesteś w stanie mi wybaczyć. Nie zdziwię się, jeśli się już nigdy do mnie nie odezwiesz, ale chce żebyś wiedziała, że jesteś dla mnie ogromnie ważna. I, ze dla ciebie jestem w stanie oddać wszystko. Bylebyś mi tylko wybaczyła. Byś chciała zacząć  wszystko od początku.
Byłam w ogromnym szoku. Ten pewny siebie i bezczelny mężczyzna, który zawsze mówi co leży mu na sercu teraz prosi mnie o wybaczenie? To nie mogła być prawda. Tak bardzo pragnęłam jego ciepła, jego ciepłego uśmiechu co rano. Teraz gdy mogę na nowo to odzyskać. Waham się, nie wiem co mam uczynić. Chcę być szczęśliwa, ale chyba nie jestem na to gotowa…
Otarłam łzy i zaczęłam cicho
-Wojtek ja nie sadziłam… Ja bardzo chcę spróbować od nowa, ale nie wiem czy potrafię. Chciałabym mieć cie przy sobie jak prawdziwego przyjaciela, jak… - Urwałam na chwilkę
-Jak kogoś ważnego… ale chyba jeszcze nie teraz. Ja ci naprawdę chcę zaufać, ale nie wiem czy potrafię. Wybaczam ci, ale muszę to jeszcze przemyśleć, przepraszam
-Rozumiem mam nadzieje, że będziesz chciała zacząć od nowa – wtedy chłopak mnie przytulił, ja nie opierałam się szczególnie, wtedy poczułam to czego brakowało mi przez ostatni czas…  
                                                    ********************************
Minęło kilka dni. Wojtek cały czas się starał, choć na nic nie naciskał. Przez ten czas dużo myślałam i zrozumiałam, zrozumiałam, ze chyba nie czas dawać kolejne szanse…
Z o9gromnym bólem serca poszłam do klubu chłopaka gdzie właśnie odbywał się trening.
Ubrałam ciemne jeansy i  biały top. Była 14:00, trening kończył się za godzinę wiec spokojnie mogłam jechać. Gdy byłam już na miejscu trening właśnie się skończył. Długo czekałam na Wojtka pod szatnią. Chciałam   z nim porozmawiać. Prawie wszyscy wyszli. W pomieszczeniu został tylko on i Theo. Chciałam tam wejść, ale usłyszałam rozmowę…
-Stary ja naprawdę się staram i chcę jej udowodnić, że jestem jej warty, ale ona mnie chyba nie chce. I wiesz to nie jest najgorsze. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze mogę ja zupełnie stracić przez swoją własna głupotę…
-Słuchaj powiedz jej co czujesz. Co się może stać? Odżuci cię? Najwyżej będziesz wiedział co o tobie myśli…
-Ty myślisz, że to takie łatwe?
-Zapytam wprost czujesz cos do niej?
-Start ja ją chyba… z resztą nie ważne ty i tak tego nie zrozumiesz. Idziemy?
-Jak wolisz, idziemy.
Gdy to usłyszałam nie wiedziałam co mam zrobić. Właśnie dzisiaj, gdy nie chciałam zaczynać naszej przyjaźni od nowa, on mówi cos takiego? I co ja mam niby teraz zrobić? Jeśli mu to powiem zranię go, jeśli nie to sama nie wiem co będzie. Tylko czy ja właściwie tego chcę? Chcę go zostawić? I zacząć wszystko od nowa?
Nie mogłam dłużej tam stać. Skierowałam się w stronę wyjścia, ale najwidoczniej nie było mi dane uciec. Chłopak od razu mnie dostrzegł i podbiegł do mnie.
-Maja co ty tutaj robisz? Czemu nie powiedziałaś, ze przyjdziesz? – wyglądał na szczęśliwego nie mogłam mu tego zrobić musiałam coś powiedzieć
-Przyszłam cię odwiedzić i porozmawiać… - posmutniał,
-Może pójdziemy do kawiarni, jest jedna niedaleko?  
 -Możemy pójść – odbąknęłam, chłopak złapał mnie za rękę i zaprowadził do przytulnej kawiarenki na rogu
                                                                   ********************
-A wiec o czym chciałaś porozmawiać?
-O nas i naszych relacjach…
-Zanim cos powiesz chcę żebyś wiedziała, że żałuję wszystkich niepotrzebnie wypowiedzianych słów i czynów, Maja jesteś dla mnie najważniejsza… - w tym momencie poczułam jak łzy napływają mi do oczu
-Maja stało się coś? Jeśli powiedziałem cos nie tak to…
-Nie to nie o to chodzi… A co do tej sprawy chcę spróbować od nowa… Możemy już iść? – Powiedziałam zanim zaczęłam ronić łzy
-Dziękuję ci… Jasne chodźmy
                                                       **************************
Minęło kilka dni. Miedzy nami trochę się ustabilizowało. Nadal nie jest najlepiej, ale nie jest też najgorzej. Cieszę się jednak, ze nie popełniłam tak wielkiego błędu jakiego  mogłabym później żałować…
Dzisiaj od ładnych paru dni idę na uczelnię. Mam nadzieję, ze znajomi i wykładowcy mnie nie zabiją.
Podczas ostatniej godziny do Sali wykładowej wszedł posłaniec i wręczył mi kwiaty z małym liścikiem. Cała się zaczerwieniłam. Tym bardziej, że nie miałam pojęcia od kogo mogą być kwiaty. Po skończonych zajęciach wyszłam z Sali i zaczęłam czytać krótką wiadomość
Mam nadzieję, ze nie zabijesz mnie za te kwiaty w szkole. Mam nadzieję, ze wybaczysz mi i będziesz chciał spędzić ze mną to piątkowe popołudnie. Przyjadę po ciebie na uczelnię. Będę o 14:00.                                                                                                  
                                                                                                                           Wojtek :*”
W głębi duszy byłam szczęśliwa. Wyszłam z budynku przed, którym stał już Wojciech oparty o maskę samochodu.
-Hej, gdzie jedziemy?
-Niespodzianka, wsiadaj
Po godzinnej podróży dotarliśmy na piękne wzgórze. Było tam cudownie. Gdy wysiedliśmy z samochodu Wojciech wyjął z bagażnika kosz piknikowy i ogromny, kraciasty koc.
-Tu jest na prawdę wspaniale – usiedliśmy na kocu i zaczęliśmy zajadać się kanapkami.
Kontem oka dostrzegłam latawiec leżący  obok wielkiego dębu. Próbowaliśmy go wznieś do góry, ale mozolnie nam to szło gdyż nie było wiatru. Cały czas śmialiśmy się i rozmawialiśmy o nieważnych sprawach. Nagle usłyszałam znajomy mi głos.
-Maja? To ty? Nie wiedziałem, ze cie tu spotkam
-Jack? Co ty tu robisz? – widać było, że Wojtek nie był z tego zadowolony
-Jack może lepiej będzie jak sobie już pójdziesz, co? -  powiedział nieco zdenerwowany już Wojciech
-Dopiero przyszedłem nie przesadzasz? Widziałem, ze chciałeś puścić latawiec, ale ci to kompletnie nie wyszło może ja spróbuję? – nie czekając na odpowiedź chłopak wziął mały latawiec i zaczął powoli wznosić go ponad ziemię. Muszę przyznać, że mu to wyszło.  Podeszłam do niego i przytuliłam. Wiem nie powinnam tego robić, ale… Tak właściwie nie wiem czemu tak zrobiłam. Wtedy zauważyłam, ze Wojciech siedzi samotnie na skraju wzgórza, pod wielki dębem i kątem oka spogląda na nas. Podeszłam do niego i oparłam głowę o jego ramię.
-Przepraszam
-Ale za co? Za to, ze jestem idiota i nie potrafię nawet puścić durnego latawca? – popatrzył na mnie z ironią
-Nie przepraszam  za to jak się zachowałam. To powinien być nasz dzień a ja i Jack wszystko zepsuliśmy. Dziękuje ci jesteś naprawdę wspaniały. A to popołudnie jeszcze da się naprawić. Wstałam i udałam się do Jacka. Wszystko mu wyjaśniłam i kazałam mu odejść. Potem podeszłam do Wojtka i powiedziałam.
-Może teraz już czas puścić tego nieszczęsnego latawca? Co Szczęsny?
-Po co? Przecież i tak wcześniej mi nie wyszło?
-Tobie nie wyszło, ale jestem pewna, ze razem nam się uda – pociągnęłam chłopaka za rękę i zaczęliśmy  biegać z latawcem po całej łące. W pewnym momencie uniósł się wysoko. Ja stałam tyłem oparta o Szczęsnego, który trzymał mnie za biodra, trzymałam w dłoniach sznurek od przyrządu.
-Widzisz? Mówiłam, ze nam się uda
-Miałaś rację….
Wtedy odwróciłam się do chłopaka przodem. Nasze spojrzenia się spotkały. Czułam na sobie jego oddech. Gdy dotknął ręka mojego ciała czułam jak jego dotyk pali moja skórę. Zaczęło padać, ale nam to nie przeszkadzało. Nasze usta się złączyły, serca były ten sam rytm. Ta chwila była magiczna jednak nie mogła trwać wiecznie. Chłopak tylko uśmiechnął sie do mnie. Razem uciekliśmy do samochodu jednocześnie pakując wszystkie rzeczy. Wojtek dał mi swoją bluzę, gdyż ja byłam całą przemoczona. Przez całą drogę powrotną wgapiałam się w szybę sama do siebie się uśmiechając. Chłopak cały czas trzymał rękę na moim siedzeniu. Czasami dotykałam ją przez przypadek? A może nie…? Gdy dojechaliśmy na miejsce szybko udaliśmy się do mieszkania. Wojtek zaproponował gorącą czekoladę i dobry film. Bez wahania się zgodziłam.
                                                                                                        ****************
Perspektywa Wojciecha
Miałem już tego dosyć ciągle tylko Jack. Przy nim wychodziłem na totalnego idiotę i łamagę. Majka widziała w nim boga. Na szczęście spławiła go i zostaliśmy sami. Dziewczyna namówiła mnie do puszczenia latawca. Co wyszło nam na dobre. To wreszcie się stało. Nasze usta spotkały się. Czułem bicie jej serca to był wyjątkowe. Potem ze względu na pogodę udaliśmy się do domu. Nie chciałem się z nią rozstawać nawet na chwilę wiec zaproponowałem lody i gorącą czekoladę.
                                                                    *********************************
Perspektywa Maji
 Przebrałam się w suche rzeczy a dokładniej w koszulkę chłopaka i krótkie spodenki i udałam się do jego sypialni. Wojtek przyrządził napój oraz przyniósł lody i włączył jakiś film, co było niezbyt mądrym pomysłem bo najpierw Worgule nie zwracaliśmy uwagi na film a potem ja straszliwie się  bałam, gdyż jak się okazało był to horror. Wiec wtuliłam się w chłopaka i tak właśnie przesiedziałam całą ekranizację. Potem znów jedliśmy lody w pewnej chwili Wojtek zaczął
-Ubrudziłaś się tu trochę – mówiąc to  przetarł palcem po moim policzku, ja zaczerwieniłam się tylko
W pewnym momencie Wojtek zaczął obdarzać mnie krótkimi pocałunkami. W usta,  szyję, obojczyk. Nie byłam jeszcze gotowa, nie tak szybko. Na szczęście zadzwonił dzwonek do drzwi. Chłopak z niechęcią poszedł otworzyć. Gdy dostrzegłam, że są to chłopaki z klubu popatrzyłam na Wojtka błagalnie i szepnęłam by na razie nic im o nas nie mówił. Przyniosłam napój i gdy miałam zamiar usiąść  na swoim miejscu chłopak pociągnął mnie od tyłu bym w końcowej fazie usiadła ni na jego kolanach, ni obok niego. Gdy już siedziałam Wojtek obioł mnie dyskretnie w pasie i gładził opuszkami palców po biodrze i żebrach. Chłopaki widząc nasze spojrzenia zaczęli coś podejrzewać.
-Stary czy my wam w czymś przeszkodziliśmy? – zapytał Alex
-Między wami coś jest? – zapytał Theo
-Nie, to znaczy tak jak zawsze… - powiedziałam zakłopotana
-A tak właściwie to po co przyszliście? – zapytał lekko poirytowany przesłuchaniem kumpli Wojtek
-A no właśnie bo wiesz mamy dla ciebie ten bilet na koncert na jutro, ten na, który tak bardzo chciałeś pójść, mamy tylko jeden… więc… - Wojtek popatrzył na mnie, widząc moja smutną twarz odpowiedział
-Wiecie co dzięki za pamięć, ale nie pójdę
-Stary, ale jak to? Czemu?
-Po prostu nie chcę zostawić Majki samej, znów jesteśmy przyjaciółmi i chcę trochę podbudować naszą przyjaźń
-Jak wolisz damy  go komuś innemu. Dobra chłopaki my już spadamy prawda? Do jutra na treningu.
-Cześć
Gdy wyszli zapytałam chłopaka dlaczego to zrobił. On tylko odpowiedział
-Bo ty jesteś dla mnie najważniejsza, a na pewno ważniejsza od jakiegoś tam koncertu. Albo z tobą albo wcale.
-Jesteś kochany, ale nie chcę żebyś przeze mnie zaniedbywał kolegów
-Nie zaniedbam, nie bój się o to…
                                                         ****************************
Jest kolejny. Słuchajcie następny pojawi się w  sobotę 27.07. 2013r. , badź niedzielę 28.07.2013r.  . Dlaczego? Wyjeżdżam na wakacje i nie będzie mnie przez dwa tygodnie.Wszystkie wasze blogi nadrobie gdy wrócę. Jesli będę miała dostep do wi fi mozliwe, zer bedę czytać wasze blogi, ale nie obiecuję.Jeśli chcecie moge dodackilka zdjeć z wyjazdu. 
Ps.Cieszycie sie, ze między nimi zaczęlo sie coś dziać?
                                           Czytasz=komentujesz

                                                                                                                                                                     Pozdrawiam J