Perspektywa Wojciecha
Przez ostatni tydzień zupełnie nie mogłem skupić się na
niczym. Ciągle myślałem o urodzinach Maji. W gruncie rzeczy wszystko jest już
przygotowane.
Postanowiłem, ze chce, aby Maja spędziła ten dzień w bardzo
wąskim gronie. Chciałem tak naprawdę, aby spędziła ten dzień ze mną, ale musiałem zrozumieć, że jest też
Ola, której Majka dawno nie widziała.
Dziewczyna przyjechała
kilka dni wcześniej do Londynu. Jakoś mi to nie przeszkadzało a wręcz
przeciwnie. Bo jeśli spędzała z nią tyle czasu byłem pewien, ze w piątek pozwoli mi z nia spędzić trochę
więcej czasu.
*********************************
Perspektywa Maji
Boże to właśnie dzisiaj. Moje urodziny. Jakoś za nimi nie przepadam, sama nie wiem czemu.
Może przez to, że każde urodziny to tylko tandetne prezenciki fałszywe życzenia?
Jedno co lubię w tym dniu to , że jestem z tymi, których kocha.
Gdy tylko rano wstałam wzięłam prysznic, założyłam czyste
ciuchy i wyruszyłam na uczelnie. Tam czekali już na mnie znajomi. To właśnie z
nimi spędziłam całe popołudnie. Poszliśmy do knajpki tuż koło budynku szkoły na
małego drinka. Tam zaczęło się wielki wręczanie prezentów. Owszem było to przyjemne, ale jakoś nie czułam tego
klimatu. Czułam się nieswojo.
Około 16:00 pożegnałam się z przyjaciółmi i wróciłam do
mieszkania gdzie czekała na mnie Ola ze Szczęsnym.
-Hej
-Cześć skarbie
-Posłuchaj chciałbym cię zapytać czy zgodzisz się spędzić ze
mną dzisiejszy wieczór?
-Wojtek ja bym chciała, ale to chyba nie jest najlepszy
pomysł widzisz nie chcę zostawiać Oli samej…
-Oj kochanie przestań Ola zrozumie prawda?
-Jasne idźcie mną się nie przejmujcie
*********************
Wieczorem byliśmy już gotowi przed wyjściem poszliśmy
pożegnać się z Olką. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi Wojtek poszedł
otworzyć. Po kilkunastu sekundach w progu sypialni stał Jack.
-Chyba nie sądziłaś, że pozwolę ci zostać samej, hmm…? –
zapytał nieco zdezorientowaną dziewczynę Wojtek
Chłopak przedstawił się i szepnął coś Wojtkowi na ucho
**********************
Razem z Wojtkiem udałam się do restauracji na obrzeżach miasta.
- I jak ci się podoba?
- Jest naprawdę wspaniale
Po wypiciu kilku lampek wina i zjedzeniu posiłku razem
udaliśmy się do wesołego miasteczka.
To było właśnie to czego potrzebowałam. Nie chciałam spędzić
całego wieczoru w sztywnej atmosferze. Chciałam zrobić coś na prawdę
spontanicznego i szalonego.
- Pamiętasz święta?
- Ta dlaczego pytasz?
-A czy pamiętasz jeszcze co dostałem od was pod Chinkę?
- Tak, ale nie rozumiem?
- Wiesz jeszcze nie wykorzystałem tego biletu wie
pomyślałem…
- O nie, nie nawet o tym nie myśl. To są moje urodziny i
chcę je przeżyć.
- Oj no proszę..
- Nie nawet o tym nie myśl
- No cóż sama tego chciałaś – chłopak przerzucił mnie przez
ramie zaczął nieść w stronę skoczni Bangi
-Nie, zostaw mnie proszę
Niestety moje błagania, prośby i groźby a nawet krzyki nie
pomogły. Musiałam to zrobić, musiałam skoczyć z nim na tym jego cholernym
Bangi. Owszem chciałam zrobić coś szalonego, ale nie to. Chociaż jakby nie
patrzeć sama sobie zaszkodziłam to w końcu ja dałam chłopakowi ten cholerny
bilet.
No cóż musiałam to zrobić. Dobrze, że przynajmniej nie była sama tylko z Wojtkiem.
- Chyba się nie boisz prawda?
- Nie wcale wiesz?- powiedziałam z ironią – Pamiętaj jeśli
się zabiję to będzie twoja wina.
- Bardzo śmieszne. Dobra liczę do pięciu i skaczemy, razem tak?
No nie bój się przecież jesteśmy razem tak?
- Jasne, dobrze niech będzie Bo nie ma odwrotu tak? –
chłopak pokiwał potakująco głową a ja jeszcze mocniej przytuliłam się do niego.
-Dobra jeden, dwa, trzy…
Boże to było cos tak ekscytującego czego jeszcze nigdy nie
przeżyłam.
- I jak podobało ci się?
Muszę przyznać, ze bardzo tylko mam jedno pytanie
-Tak, jakie?
- Gdzie do cholery podziało
się cztery i pięć co?
- Oj nie chciałem, żebyś się denerwowała
- Naprawdę? Dzięki za troskę – udałam obrazę
- I tam wiem, że mnie kochasz – mocno mnie obioł a ja
uśmiechnęłam się
- To gdzie teraz?
- Przygotowałem coś specjalnego…
Po około dziesięciu minutach dotarliśmy pod ogromny Hotel.
Gdy mieliśmy wchodzić do budynku na swojej drodze napotkaliśmy Wiolę. Wszystko byłoby
ok. gdyby nie pewien szczegół. Gdy przechodziła popatrzyła na Wojtka znacząco
jednocześnie ocierając się o niego. To zbiło
mnie z tropu, ale nie dałam niczego po sobie poznać. Gdy weszliśmy do pokoju na
stole czekał już schłodzony szampan i truskawki. Zapomniała o sytuacji z przed
chwili i skupiłam się na chłopaku.
Spędziliśmy razem naprawdę cudowną noc. Nad ranem nie mogłam
zasnąć otulona w śnieżnobiałe, aksamitne prześcieradło wyszłam na taras
podziwiając budzący się do życia Londyn.
W pewnym momencie poczułam na swoim ciele ciepłe dłonie…
- O czym myślisz? – W tym momencie chłopak mocno mnie
przytulił
- Nie, o niczym tylko… - zawahałam się – Czy coś cie z nią
łączy?
- Kochanie nie rozumiem
- Pytam czy łączy cię coś z Wiolką? Odpowiedz!
- Nic mnie z nią nie łączy. Jak możesz tak myśleć..?
- Po prostu gdy przechodziła ten jej wzrok i gesty to wszystko…
- chłopak pocałował mnie
- Słońce zapewniam cię, że między nami nic nie ma i nie będzie
nawet nie myśl tak
- To jak wracamy do środka?
- Ty idź ja zaraz przyjdę
- Dobrze jak wolisz…
****************************************
Z samego rana wróciliśmy do domu. Muszę przyznać, ze ten
wieczór był naprawdę genialny.
Gdy weszliśmy do
mieszkania oniemiałam. W salonie wygodnie siedział sobie Jack popijając
przy tym świeżo zaparzoną kawę.
- To ja już chyba pójdę – powiedział zdezorientowany
- Tak to chyba dobry pomysł – poparł go Wojciech
****************************************
Perspektywa Wojciecha
- To ja cie odprowadzę
Gdy doszliśmy do drzwi zapytałem przyjaciele tylko o jedna
sprawę
- Stary przypomniałeś już cos sobie?
- Nie, ale wyluzuj pewnie upiłeś się i dowlokłeś się do pokoju hotelowego wyluzuj
- Może i masz rację, ale mam jakieś dziwne przeczucie
- Dobra ja spadam a i nie myśl sobie, ze cos miedzy nami
doszło. Ja tylko zostałem na noc bo samochód mi padł. Nic więcej. Ale wiesz
całkiem całkiem jest wiec może..
- Ty już się tak lepiej nie podniecaj – po tych słowach z
rozbawieniem zamknąłem drzwi wejściowe i udałem się do salonu
Po kilku minutach dostałem dziwnego SMS-a był od Wiolki co bardzo mnie zdziwiło
„Hej skarbie widzę,
ze nie pamiętasz co stało się pamiętnej nocy. Zapewne chcesz się dowiedzieć więcej
prawda? Jeśli tak przyjąć dzisiaj do kawiarni, w której spotkaliśmy się w
sprawie Majki. Bądź o 17:00
Buziaczki Wiolcia”
****************************
WAŻNE!!
Na początku
chciałabym was bardzo przeprosić, ze tak długo nic nie dodawałam, ale mój brak
weny, moje lenistwo a przede wszystkim problemy osobiste przeważyły. Na szczęście
w swoim życiu mam prawdziwego anioła, który zawsze mi pomoże. Ostatnio bardzo
mi pomogła podnieść się i tak naprawdę dzięki niej jestem tu i teraz z
wami. Postanowiłam podiąć też jedną
ważną decyzję postanowiłam nieco skrócić to opowiadanie. Dlaczego? Ponieważ nie
ma sensu rozwodzić się nad drobnostkami, które nie maja sensu. Opowiadanie
wkroczy już niedługo w chyba najbardziej decydującą fazę. Nie oznacza to, ze to
już koniec. Jeszcze się ze mną trochę pomęczycie. Nie chcę mówić ile dokładnie
będzie jeszcze rozdziałów, ale na pewno to jest już połowa może nawet taka
odrobinkę większa.
Chciałabym coś
jeszcze od was za co przepraszam. Chciałabym sprawdzić ile was jest. A wiec każdy
kto czyta moje opowiadanie niech da komentarz. A ja już obiecuje wam, ze na
100% kolejny rozdział będzie za tydzień tylko nie jestem pewna czy w sobotę, gdyż w sobotę mam urodziny i nie wiem co z
tego wyjdzie. Jeśli nie w sobotę to piątek bądź niedziela.
No, ale cóż
trzymajcie się cieplutko . Powodzenia w szkole no i oczywiście trzymajcie
kciuki za nasze orły już w piątek.
CZYTASZ =KOMENTUJESZ
POZDRAWIAM
:**