piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział siedemnasty+ważne czytaj opis.

Perspektywa Wojciecha
Przez ostatni tydzień zupełnie nie mogłem skupić się na niczym. Ciągle myślałem o urodzinach Maji. W gruncie rzeczy wszystko jest już przygotowane.
Postanowiłem, ze chce, aby Maja spędziła ten dzień w bardzo wąskim gronie. Chciałem tak naprawdę, aby spędziła ten dzień  ze mną, ale musiałem zrozumieć, że jest też Ola, której Majka dawno nie widziała.
Dziewczyna przyjechała  kilka dni wcześniej do Londynu. Jakoś mi to nie przeszkadzało a wręcz przeciwnie. Bo jeśli spędzała z nią tyle czasu byłem pewien, ze  w piątek pozwoli mi z nia spędzić trochę więcej czasu.
                                        *********************************
Perspektywa Maji
Boże to właśnie dzisiaj. Moje  urodziny. Jakoś  za nimi nie przepadam, sama nie wiem czemu. Może przez to, że każde urodziny to tylko tandetne prezenciki fałszywe życzenia? Jedno co lubię w tym dniu to , że jestem z tymi, których kocha.
Gdy tylko rano wstałam wzięłam prysznic, założyłam czyste ciuchy i wyruszyłam na uczelnie. Tam czekali już na mnie znajomi. To właśnie z nimi spędziłam całe popołudnie. Poszliśmy do knajpki tuż koło budynku szkoły na małego drinka. Tam zaczęło się wielki wręczanie prezentów. Owszem  było to przyjemne, ale jakoś nie czułam tego klimatu. Czułam się nieswojo.
Około 16:00 pożegnałam się z przyjaciółmi i wróciłam do mieszkania gdzie czekała na mnie Ola ze Szczęsnym.
-Hej
-Cześć skarbie
-Posłuchaj chciałbym cię zapytać czy zgodzisz się spędzić ze mną dzisiejszy wieczór?
-Wojtek ja bym chciała, ale to chyba nie jest najlepszy pomysł widzisz nie chcę zostawiać Oli samej…
-Oj kochanie przestań Ola zrozumie prawda?
-Jasne idźcie mną się nie przejmujcie
                                                                               *********************
Wieczorem byliśmy już gotowi przed wyjściem poszliśmy pożegnać się z Olką. Po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi Wojtek poszedł otworzyć. Po kilkunastu sekundach w progu sypialni stał Jack.
-Chyba nie sądziłaś, że pozwolę ci zostać samej, hmm…? – zapytał nieco zdezorientowaną dziewczynę Wojtek
Chłopak przedstawił się i szepnął coś Wojtkowi na ucho
                                                                                   **********************
Razem z Wojtkiem udałam się do restauracji na  obrzeżach miasta.
- I jak ci się podoba?
- Jest naprawdę wspaniale
Po wypiciu kilku lampek wina i zjedzeniu posiłku razem udaliśmy się do wesołego miasteczka.
To było właśnie to czego potrzebowałam. Nie chciałam spędzić całego wieczoru w sztywnej atmosferze. Chciałam zrobić coś na prawdę spontanicznego i szalonego.
- Pamiętasz święta?
- Ta dlaczego pytasz?
-A czy pamiętasz jeszcze co dostałem od was pod Chinkę?
- Tak, ale nie rozumiem?
- Wiesz jeszcze nie wykorzystałem tego biletu wie pomyślałem…
- O nie, nie nawet o tym nie myśl. To są moje urodziny i chcę je przeżyć.
- Oj no proszę..
- Nie nawet o tym nie myśl
- No cóż sama tego chciałaś – chłopak przerzucił mnie przez ramie zaczął nieść w stronę skoczni Bangi
-Nie, zostaw mnie proszę
Niestety moje błagania, prośby i groźby a nawet krzyki nie pomogły. Musiałam to zrobić, musiałam skoczyć z nim na tym jego cholernym Bangi. Owszem chciałam zrobić coś szalonego, ale nie to. Chociaż jakby nie patrzeć sama sobie zaszkodziłam to w końcu ja dałam chłopakowi ten cholerny bilet.
No cóż musiałam to zrobić. Dobrze, że   przynajmniej nie była sama tylko z Wojtkiem.
- Chyba się nie boisz prawda?
- Nie wcale wiesz?- powiedziałam z ironią – Pamiętaj jeśli się zabiję to będzie twoja wina.
- Bardzo śmieszne. Dobra liczę do pięciu i skaczemy, razem tak? No nie bój się przecież jesteśmy razem tak?
- Jasne, dobrze niech będzie Bo nie ma odwrotu tak? – chłopak pokiwał potakująco głową a ja jeszcze mocniej przytuliłam się do niego.
-Dobra jeden, dwa, trzy…
Boże to było cos tak ekscytującego czego jeszcze nigdy nie przeżyłam.
- I jak podobało ci się?
Muszę przyznać, ze bardzo tylko mam jedno pytanie
-Tak, jakie?
- Gdzie do cholery podziało  się cztery i pięć co?
- Oj nie chciałem, żebyś się denerwowała
- Naprawdę? Dzięki za troskę – udałam obrazę
- I tam wiem, że mnie kochasz – mocno mnie obioł a ja uśmiechnęłam się
- To gdzie teraz?
- Przygotowałem coś specjalnego…
Po około dziesięciu minutach dotarliśmy pod ogromny Hotel. Gdy mieliśmy wchodzić do budynku na swojej drodze napotkaliśmy Wiolę. Wszystko byłoby ok. gdyby nie pewien szczegół. Gdy przechodziła popatrzyła na Wojtka znacząco jednocześnie ocierając  się o niego. To zbiło mnie z tropu, ale nie dałam niczego po sobie poznać. Gdy weszliśmy do pokoju na stole czekał już schłodzony szampan i truskawki. Zapomniała o sytuacji z przed chwili i skupiłam się na chłopaku.
Spędziliśmy razem naprawdę cudowną noc. Nad ranem nie mogłam zasnąć otulona w śnieżnobiałe, aksamitne prześcieradło wyszłam na taras podziwiając budzący się do życia Londyn.
W pewnym momencie poczułam na swoim ciele ciepłe dłonie…
- O czym myślisz? – W tym momencie chłopak mocno mnie przytulił
- Nie, o niczym tylko… - zawahałam się – Czy coś cie z nią łączy?
- Kochanie nie rozumiem
- Pytam czy łączy cię coś z Wiolką? Odpowiedz!
- Nic mnie z nią nie łączy. Jak możesz tak myśleć..?
- Po prostu gdy przechodziła ten jej wzrok i gesty to wszystko… - chłopak pocałował mnie
- Słońce zapewniam cię, że między nami nic nie ma i nie będzie nawet nie myśl tak
- To jak wracamy do środka?
- Ty idź ja zaraz przyjdę
- Dobrze jak wolisz…
                                       ****************************************
Z samego rana wróciliśmy do domu. Muszę przyznać, ze ten wieczór był naprawdę genialny.
Gdy weszliśmy do  mieszkania oniemiałam. W salonie wygodnie siedział sobie Jack popijając przy tym świeżo zaparzoną kawę.
- To ja już chyba pójdę – powiedział zdezorientowany
- Tak to chyba dobry pomysł – poparł go Wojciech
                                ****************************************
Perspektywa Wojciecha
- To ja cie odprowadzę
Gdy doszliśmy do drzwi zapytałem przyjaciele tylko o jedna sprawę
- Stary przypomniałeś już cos sobie?
- Nie, ale wyluzuj pewnie upiłeś się  i dowlokłeś się do pokoju hotelowego wyluzuj
- Może i masz rację, ale mam jakieś dziwne przeczucie
- Dobra ja spadam a i nie myśl sobie, ze cos miedzy nami doszło. Ja tylko zostałem na noc bo samochód mi padł. Nic więcej. Ale wiesz całkiem całkiem jest wiec może..
- Ty już się tak lepiej nie podniecaj – po tych słowach z rozbawieniem zamknąłem drzwi wejściowe i udałem się do salonu
Po kilku minutach dostałem dziwnego SMS-a  był od Wiolki co bardzo mnie zdziwiło
„Hej skarbie widzę, ze nie pamiętasz co stało się pamiętnej nocy. Zapewne chcesz się dowiedzieć więcej prawda? Jeśli tak przyjąć dzisiaj do kawiarni, w której spotkaliśmy się w sprawie Majki. Bądź o 17:00 
Buziaczki Wiolcia”
****************************
WAŻNE!!
Na początku chciałabym was bardzo przeprosić, ze tak długo nic nie dodawałam, ale mój brak weny, moje lenistwo a przede wszystkim problemy osobiste przeważyły. Na szczęście w swoim życiu mam prawdziwego anioła, który zawsze mi pomoże. Ostatnio bardzo mi pomogła podnieść się i tak naprawdę dzięki niej jestem tu i teraz z wami.  Postanowiłam podiąć też jedną ważną decyzję postanowiłam nieco skrócić to opowiadanie. Dlaczego? Ponieważ nie ma sensu rozwodzić się nad drobnostkami, które nie maja sensu. Opowiadanie wkroczy już niedługo w chyba najbardziej decydującą fazę. Nie oznacza to, ze to już koniec. Jeszcze się ze mną trochę pomęczycie. Nie chcę mówić ile dokładnie będzie jeszcze rozdziałów, ale na pewno to jest już połowa może nawet taka odrobinkę większa.
Chciałabym coś jeszcze od was za co przepraszam. Chciałabym sprawdzić ile was jest. A wiec każdy kto czyta moje opowiadanie niech da komentarz. A ja już obiecuje wam, ze na 100% kolejny rozdział będzie za tydzień tylko nie jestem pewna czy w sobotę,  gdyż w sobotę mam urodziny i nie wiem co z tego wyjdzie. Jeśli nie w sobotę to piątek bądź niedziela.
No, ale cóż trzymajcie się cieplutko . Powodzenia w szkole no i oczywiście trzymajcie kciuki za nasze orły już w piątek.
CZYTASZ =KOMENTUJESZ
POZDRAWIAM :**

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział szesnasty

Gdy rano wstałam czułam się wspaniale i choć nie przepadałam za Polskim Morzem miałam przeczucie, że  Wojtek dobrze zrobił zabierając mnie tutaj. Po chwili rozmyślań poczółam na swoich biodrach ciepłe dłonie Wojtka, który wtulił się we mnie.
- Co chcesz dziś robić? 
-  Sama nie wiem może najpierw warto by było wybrać się do sklepu bo nie mamy nic do jedzenia…
- Mam lepszy pomysł
- Tak? Jaki?
- Zobaczysz. Ubierz się i widzimy się za chwilkę – mówiąc to pocałował mnie przelotnie w policzek i pospiesznie wyszedł
Korzystając z upalnej pogody ubrałam moją nową sukienkę. Do tego wygodne i szykowne sandały. Po około dwudziestu minutach byłam gotowa. Pozostało mi tylko żmudne czekanie na Wojtka. Nie musiałam jednak długo czekać gdyż po około piętnastu minutach pojawił się w drewnianych drzwiach.
- Gotowa?
- Jasne
- A więc chodźmy
- Dokąd idziemy? – zapytałam ciekawa
- Zobaczysz
Po około dziesięciu minutach dotarliśmy na piękny klif, z którego doskonale było widać morze. Muszę przyznać, ze było tam pięknie.
- Tu jest pięknie – powiedziałam do chłopaka
- To nie wszystko przygotowałem cos jeszcze spójrz
Rzeczywiście na ziemi leżał ogromny koc a na nim różne przysmaki
- Domyślam się, ze sam tego nie zrobiłeś? – zapytałam
- Zawsze musisz wszystko zepsuć – powiedział nieco zirytowany choc w jego głosie dało się wyczuc nutkę radości
- Przeprasza. Tu jest cudownie i to śniadanie. Kocham  cię jesteś najlepszy  - mówiąc to wpadłam w jego ramiona i pocałowałam go
- No wiem – odpowiedział z zawadiackim uśmiechem
Śniadanie było naprawdę pyszne. Wojtek przygotował sok pomarańczowy, kawę mrożoną, rogaliki francuskie, jajka w koszulkach i wiele, wiele innych rzeczy.  Byłam naprawdę szczęśliwa, ze mogę tam być razem z nim. Żałowałam tylko jednego. Tego jak zachowałam się w stosunku do Wojtka  na początku naszego pobytu tutaj.
                                                 **************************************
Czas tutaj mijał nam dość szybko. Codziennie przesiadywaliśmy godzinami na plaży, wieczorem spacerowaliśmy po plaży. Muszę powiedzieć, ze pogoda nam bardzo dopisywała. Czasem gdy wychodziliśmy do miasta ludzie prosili Wojtka o autografy, ale zdążyłam przez ten czas przywyknąć.

- Wiesz szkoda, ze ten czas tak szybko Minoł  - powiedziałam trzymając Wojtka za rękę spacerowaliśmy po plaży w blasku zachodzącego słońca
- Kocham cię
- Ja ciebie też, dziękuję ci, że mnie tu zabrałeś  wiesz te przedwczesne wakacje były naprawdę cudowne
- Naprawdę ci się podobało?  Cieszę się, ale obiecuję ci, ze w te właściwe wakacje zabiorę cię w lepsze miejsce
- Wojtek zrozum nie  chodzi o miejsce, ale o to kto jest przy tobie nie ważne gdzie ważne, że z tobą
- Ach tak? Czyli mam rozumieć, ze nie chcesz abym cie zabrał na Malediwy, do Włoch czy Grecji?
- Hej tego nie powiedziałam -  w odpowiedzi usłyszałam tylko głośny rechot Szczęsnego
Po powrocie do domku, w którym mieszkaliśmy  położyłam się do łóżka. Po chwili dołączył do mnie Wojtek. Zaczął mnie całować.
- Wiesz to nasza ostatnia noc – powiedział
- Tak i…?
- I może czas abyśmy
- Zaraz Wojtek co ty sugerujesz  -  odsunęłam się od niego   
Chłopak popatrzył mi głęboko w oczy i powiedział – zaufaj mi nie zrobię ci krzywdy – mówiąc to odchylił ramiączko mojego stanika
- Wojtek ja nie wiem czy…
- Jeśli nie chcesz nie musimy… - nie kończąc popatrzył mi głęboko w oczy a ja? Ja widziałam w nich jedynie zawód powiedziałam sobie zrób to jeśli nie teraz to kiedy? Pora zapomnieć o Kamilu i tym co mi zrobił. To nie może trwać wiecznie
- Nie Wojtek chcę tego – gdy to mówiłam powoli zostawałam pozbawiana zbędnych ubrań
Choć na początku bałam się, bałam się jak cholera to nie żałuję spędziłam  z Wojtkiem najpiękniejszą noc w moim życiu. Chyba nareszcie choć przez chwilę zapomniałam o wszystkim. Zapomniałam o tym jak świat potrafi być okrutny. O tym co czeka mnie po powrocie do Londynu i czy Wiola chce zniszczyć  nasz związek. Teraz nie myślałam o tym. W tym momencie chciałam zostać tu na zawsze z Wojtkiem u boku. Bez żadnych problemów  i innych zbędnych rzeczy. Chciałam być po prostu szczęśliwa…
                                                         ********************************
Rano obudziłam się wtulona  w Wojtka. Byłam szczęśliwa, ale i troche przygnębiona. Tak wiem to dziwne, ale czuję, ze gdy wrócimy do Londynu wszystkie troski i zmartwienia powrócą. Mam złe przeczucie choc sama nie wiem czemu…
                                                          ********************************
Wieczorem byliśmy już w Londynie. Tym razem nie jechaliśmy pociagiem a lecieliśmy samolotem.
                                                                 ****************************
Perspektywa Wojciecha
Ten tydzień był dla mnie naprawdę mega. Z Mają było wszystko świetnie. Nareszcie spędziliśmy razem noc. Muszę przyznać, ze jest cudowną kobietą. Mam tylko nadzieję, ze nie skrzywdziłem jej tej nocy. Przed chwilą wróciliśmy do naszego mieszkania. Mam tylko nadzieję, że Maja będzie szczęśliwa razem ze mną.
                                     **************************************************       
  Perspektywa Majki
Wczoraj późno wróciliśmy nie miałam na nic siły. Dzisiaj wybieram się na uczelnię. Wojtek jeszcze śpi wiec postanowiłam go nie budzić. Szybko wyszłam i pieszo udałam się do szkoły.
                                       **********************************************
Perspektywa Wojciecha
Gdy wstałem Maji już przy mnie nie było. Poszedłłem do kuchni zrrobic sobie śniadanie, lecz ku mojemu zaskoczeniu posiłek już na mnie czekał. Na kuchennym blacie leżała karteczka z napisem
                       „Wychodzę na uczelnie. Będę koło 14:00. Na stole masz śniadanie.
  Smacznego, Kocham cię :* ”

Sam do siebie uśmiechnąłem się i skonsumowałem sniadanie. Musiałem się jednak śpieszyc gdyż o ósmej miałem trening. A trenier nie byłby szczęsliwy gdybym po „ wymuszonym „ na trenerze urlopie juz pierwszego dnia po powrocie sie spóźnił.
Gdy zjadem wziąłem prysznic i ubrałem się. Gdy miałem już wychodzic usłyszałem dźwięk telefonu Maji. Widać w pospiechu zapomniała go ze sobą zabrać. S pojrzałęm na wyświetlacz, na którym widniał napis  „Olcia :*’’ – bez wahania odebrałem
- Hej kochana widze, ze już wróciłaś mam nadzieję, ze już się na mnie nie gniewasz już nie mogę doczekać się twoich urodzin – dziewczyna mówiła jak nakręcona
- Chwila zaraz, zaraz ochłoń – w końcu udało mi się jej przerwać
- Zaraz Wojtek?
- Tak
- Dlaczego odebrałeś? Jest może Maja?
-Nie nie ma wyszła na uczelnie i zostawiła telefon, ale nie o tym wspominałaś coś o urodzinach Maji
- No tak zbliżają się więc pomyślałam, że może…
- Kiedy są dokładnie?
- W piątek  siedemnastego swoja droga jesteście ze sobą już jakiś czas i ty nie pamiętasz o jej urodzinach?
- Tak, tak jasne wiesz co ja muszę Kończyc powiem jej, ze dzwoniłaś na razie – w odpowiedzi usłyszałem tylko szybkie  – Pa- musiałem cos wykombinować na jej urodziny długo nie myśląc wyszedłem na trening…
 
                            **********************************************
Z góry przepraszam, ze ten rozdział jest spóźniony i krótszy niż zwykle. Wybaczcie nie miałam weny. Zdaje sobie sprawę, ze rozdział tak naprawdę jest o niczym i się nie klei. Musicie mi to wybaczyć. Ale ostatnio na mojej drodze pojawiło się kilka problemów i muszę się z nimi uporać. Przepraszam, ze jeszcze nie odpowiedziałam na nominacje, ale obiecuje, ze zrobię to do koncca tygodnia. Może się zmobilizuję i zrobie to jutro. Przepraszam za błedy, ale nie mam siły ich poprawiać Kolejny za tydzień .      
Czytasz=komentuj

 Pozdrawiam J